W branży gier video bardzo ważnym elementem, w walce o klienta, jest zagwarantowanie gier ekskluzywnych dla danego systemu elektronicznej rozrywki. I tak, na Xboxie mamy serie Halo czy Forza, na PlayStation God of War, Nintendo ma swoje gry z hydraulikiem, a PC dzielnie broni się swoimi grami MOBA, RTS itp. To tylko przykłady i to nie o nich traktować będzie dzisiejszy wpis. Chciałbym się skupić na kolejnej, całkiem świeżej i do niedawna słabo wykorzystywanej, formie ekskluzywności. Ekskluzywności na reklamę, lub jak kto woli, promocję danego produktu.

Jeśli, choć w minimalnym stopniu, śledziliście newsy związane z grami, przed premierą Destiny, to mogliście zauważyć, że wszelkie prezentacje tego konkretnego tytułu, powstawały w kooperacji z firmą Sony. Praktycznie cała kampania medialna, wszystkie trailery, wszystkie wypowiedzi, były sygnowane przez Sony i markę PlayStation. Co z Microsoftem? Tak się składa, że nikt nie zaprzeczał, że Destiny pojawi się również na Xbox One i 360, ale jak się później okazało… Sony nie tylko wykupiło sobie czasowej ekskluzywności na kilka borni, mapkę do multi i jakieś ubranka, ale również na możliwość i pierwszeństwo w promocji gry. Jedyne, na co mógł sobie w tej sytuacji pozwolić Microsoft, to utworzenie fałszywej strony z wodą toaletową, którą została nazwana Destiny. Sprytne posunięcie i, jak się później okazało, skuteczne. Ot, po prostu fora internetowe i strony zajmujące się newsami o grach, zrobił fantastyczną reklamę Destiny na Xboxa. Ale to i tak nie przeszkodziło w osiągnięciu przewagi sprzedażowej – na korzyść Sony – w tamtym okresie.

Destiny-Xbox-Frangerance

 

Teraz mamy połowę kwietnia i wszystko wskazuje na to, że sytuacja ma szansę się powtórzyć. Chodzi mi tutaj o najnowszą odsłonę Star Wars Battlefront i początek kampanii promocyjnej. Kolejny raz, a przynajmniej tak to wygląda, Sony sypnęło groszem i chwali się trailerem oraz prezentuje specjalny bundle PS4 + gra, w ładnym opakowaniu kolekcjonerskim. Zadam to samo pytanie, co w poprzednim akapicie: Co z Microsoftem? Ha! Dokładnie to samo, co z przypadku Destiny. W oficjalnej notce prasowej zaznaczono, że Star Wars: Battlefornt od EA, zostanie wydane w dwóch wersjach na obie konsole. Nie wyszczególniono ekskluzywnej zawartości gry – jedyna ekskluzywność, na tę chwilę, to reklama, którą zajmuje się Sony. Co ciekawe, Microsoft przygotował własną wersję wspomnianego zwiastuna, która znajduje się na oficjalnym kanale YouTube, tylko… tylko została ona skrzętnie ukryta przed oczami widzów – znajdziecie go pod TYM linkiem. Ostatecznie doszło nawet do tego, ze oficjalne profile na Twitterze czy Facebooku nie pochwaliły się trailerem SW: Battlefront, z logiem Xboxa. Czy daje to jakąkolwiek przewagę nad konkurencją, kiedy i tak wiadomo, że gra powstaje na oba systemy? Myślę, że jak najbardziej tak.

 

Wszystko rozbija się o typ konsumenta, w którego wycelowana jest kampania reklamowa. Wielu graczy, którzy wypowiadają się na forach internetowych, przekonanych jest, że taka praktyka (ekskluzywna reklama) jest zabiegiem niewartym świeczki. Przecież wiadomo, że w grę zagramy, tu, tu i tu. Najtaniej kupimy w tym i tym sklepie. A EA Access prawdopodobnie zapewni jakiś wcześniejszy dostęp do tytułu. Ok, Wy to wiecie, tych kilku zainteresowanych graczy na forach, też to wie – no i świetnie, przynajmniej marketingowcy mają troszkę mniej pracy. Na ich miejsce przychodzą tzw. Menadżerowie społeczności, którzy bedą skutecznie nakręcać aktywnych użytkowników na forach i w mediach społecznościowych.

Teraz wracając do tego specyficznego typu reklamy i jej kierunkowaniu na konkretny system do grania. Ba, w zasadzie źle to ująłem, jest to kierunkowanie, ale reklamy na osoby, które nie mają czasu na śledzenie wszelkich nowinek i często nie mają również wystarczającej wiedzy. Tak więc podsuwa się im pod nos.. ah, co ja będę więcej pisał, wiecie jak to wszystko działa.  I w tym jest cała magia, związana z „ekskluzywną reklamą” – jeśli coś jest reklamowane, tylko na daną konsolę, w tym wypadku PlayStation, to raczej logicznym jest, iż sporo osób wybierze produkt na ten system do grania. Innymi słowy: „Czyli o tym, jak to się stało, że multiplatformowa gra stała się „ta ekskluzywną”, dla której warto rozważyć zakup konkretnej platformy elektronicznej rozrywki.”.

eklskluzywnareklama sr battlefront

Oczywiście czas wszystko zweryfikuje, ale przykład Destiny, pokazuje wymierne skutki takiego działania promocyjnego. Dodatkowo, aby dopełnić komplet informacji, wspomnę jeszcze, że zamówienia przedpremierowe Battlefronta w wersji digital (cyfrowej) nie wystartowały jeszcze na konsoli Microsoftu. Zupełnie inaczej jest u konkurencji.