Od czasu premiery Eksplodujących Kotków upłynęło już sporo wody w Wiśle. Na tyle dużo, że moja edycja gry podstawowej, przez częste użytkowanie została już porządnie sponiewierana. Do takiego stopnia, że co wprawniejsi gracze, będą w stanie przewidzieć co skrywa pod sobą dana karta, a wszystko przez charakterystyczne przetarciach oraz zagięcia. Znacznie poważniejszy problem z Wybuchającymi Kotkami tkwi gdzie indziej – gra po prostu zaczęła nudzić. Na szczęście polski dystrybutor Rebel, w swojej wspaniałomyślności postanowił wyciągnąć do mnie pomocną rękę przesyłając świeżutki (prosto z drukarni!) dodatek w postaci Implodujących Kotków. To co – jesteście gotowi na kolejną porcję kocich absurdów?

First things First

Na wstępie zaczniemy od jednej, jakże istotnej informacji. Implodujące kotki są dodatkiem, wiec jeżeli nie posiadasz podstawki w postaci Eksplodujących kotków, to sobie nie pograsz – po prostu.  Skoro formalności mamy już za sobą, to przejdźmy do zawartości rozszerzenia. Tym razem pudełko ma nietypowy, podłużny format A4, zwiastujących grubą zawartość. Nic bardziej mylnego. Już na samym początku zostaliśmy ostro strollowani, a za gabaryty odpowiada Kołnierz wstydu, o którym porozmawiamy sobie później. Tak poza tym, otrzymujemy instrukcję w wersji papierowej oraz 20, nowych kart, zmieniających zasady gry, o których conieco już teraz.

Nowe karcioszki

Karta „na Opak” powoduje odwrócenie kierunku gry i zakończenie tury. W tym przypadku swoje zastosowanie znajduje wyżej wspomniany Kołnierz wstydu ukazujący kierunek zabawy. Teoretycznie nominowana do noszenia takowego, w ramach kary, jest osoba, która zapomni, w którą stronę podąża kolejka. Ja osobiście noszę go z dumą, z własnej, nieprzymuszonej woli  i wmawiam sobie, że dodaje mi +10 do bycia MC.

Czerp z samego dna powoduje, że zamiast dobierać standardowo kartę z góry, ciągniemy ją z dołu talii. Niby nic, a potrafi nieco namieszać w taktykach, kiedy wiemy o stosie kart więcej niż inni gracze.

Zmień przyszłość – archetyp karty pozwalające podejrzeć trzy kolejne karty ze stosu. W tym przypadku gracz może sprawdzić karty, zmienić ich kolejność oraz zabrać najciekawszą z nich.

Precyzyjny atak sprawia, że wybrana przez nas osoba musi wykonać dwie czynności. Szczególnie przydatne kiedy chcemy zmusić kogoś do zabrania konkretnej karty ze stosu gdy wiemy co kryje. W innych przypadkach… może nam również zaszkodzić, więc ostrożnie! Oczywiście, zawsze można użyć karty w dublecie.

Dziki kot sam nic nie znaczy, dopiero w parze zamienia się w tzw. kocią kartę, czyli taką która pozwala nam zabrać, wybraną losowo przez nas, kartę od innego gracza. Zasady dubletów, tripletów i kolekcji większej ilości kart tego samego typu musicie odkryć sami, bo dają sporo możliwości gry.

Na sam koniec  zostawiłem  IMPLODUJĄCEGO KOTKA. Takowy jest tylko jeden, ale za to odwraca zasady gry do góry nogami. Przede wszystkim z racji tego, że w pewnym momencie gry, zostaje odwrócony awersem do góry i wszyscy wiedzą, kiedy się zbliża. Pomagają w tym czarne ramki, widoczne kiedy karta jest gdzieś w stosie dobieranych kart. Drugą ważną informacją jest fakt, iż jak już takowego przytulimy do siebie to giniemy na miejscu, bez możliwości obrony kartą rozbrój.

Efekt wow?

Oczywiście, po pełną listą zasad odsyłam was na stronę producenta, a ja na szybko przypomnę pokrótce przebieg zabawy. Na początku każdy z graczy otrzymuje po 7 różnych kart z tasowania + kartę rozbrój.W zależności od naszych decyzji lub możliwości, wykonujemy akcję, a każdą rundę kończymy dobraniem karty z talii. Zadaniem gracza jest unikanie zarówno eksplodujących kotków, jak i tego znacznie gorszego – implodującego. Oczywiście, głównym problemem są inni gracze, a że zabawa w głównej mierze opiera się na negatywnej interakcji, to na pokojowy przebieg rozgrywki… nie ma co liczyć.

Cała prawda i tylko prawda

Gra wraz z dodatkiem może nie zmienia się w diametralny sposób, ale z pewnością nabiera nieco głębi, wprowadzając nowe taktyki. Przeciwników Eksplodujących kotków raczej do siebie nie przekona. Komu nie przypadnie poziom ilustracji  – a co za tym idzie –humoru, to nawet najlepsza mechanika rozgrywki niewiele jest w stanie pomóc.

Osobiście, jako osoba znudzona podstawką, Implodujące Kotki są dla mnie miłym powiewem świeżości. Gra zyskała w moich oczach i po raz kolejny przykuła mnie i znajomych do stołu gry. Dodatek Implodujące Kotki jest bez rewolucji, natomiast z sympatyczną ewolucją.