Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze Operacja Panda była zlepkiem pomysłów i idei majaczących wokół tego naszego branżowego grajdołka, jedną z kluczowych działalności miało być pisanie o tym co w trawie piszczy – po prostu. Niestety lata lecą, czasu na granie i pisanie coraz mniej, to też częściej wybieram to pierwsze, a cała reszta schodzi na dalszy plan. Skąd ten wpis, skoro nie mam na niego czasu? Impulsem do zaatakowania klawiatury w niedzielne południe była wczorajsza konferencja SONY-  PlayStation Experience.

Laik powie, że wczorajszego wieczoru nie pokazano w zasadzie nic. Kilka indyków, kontynuacje starych szrotów i „rimejki” jeszcze starszych tytułów. Jedyny powiew świeżości, to mniej lub bardziej popierdółkowate gierki na VR. Ot, standardowa konferencja, ani dobra, ani zła – można napisać bezpieczna, bo Sony nie ma się czego wstydzić, ale też nie ma powodów do dumy. Popatrzymy na listę prezentowanych gier:

Uncharted 4: A Thief’s End – Kontynuacja – totalny pewniak i gra, która w zasadzie nie wymaga słowa komentarza. Wiadomo, że każdy kupi w ciemno, bo gierka jest od Naughty Dog i wiadomo, że gniotu nie będzie – do pogrania w niedzielne wieczory, zamiast „M jak Miłość” w TV czy innego paradokumentu.

Final Fantasy VII Remake – Remake – stary szrot na silniku i w konwencji FFXV – modły zostały wysłuchane, koniec z walkami turowymi, czas na akcje, akcje, akcje… BĘDZIE GRANE, tutaj nie ma się nawet nad czym zastanawiać.

Battlebornnowe IP – sry, ale grałem w betę i idź pan w c… z takim czymś. Jeśli gry tego typu, to przyszłość gamingu, to ja dziękuję, postoję.

Street Fighter V – Kontynuacja starego szrotu – gierka łapie okejkę, bo ludzie szanują. NO.

Dead Star – indor – daję kredyt zaufania, bo kiedyś zagrywałem się w podobne tytuły.

Day of the Tentacle Remastered – indor – meh…

Adult Swim – indor – meh…

Don’t Starve Together Console Edition – indor – serio to było fajne, ale za pierwszym razem. Stanowczo – meh…

Zodiac: Orcanon Odyssey – indor czy już pełnoprawna gra? – coś jak vania + turówka + coś tam jeszcze. Wiem, że istnieją koneserzy takich gierek, więc… dobrze dla nich, że coś takiego pojawiło się na scenie.

Yakuza 0 – Kontynuacja – kolejny raz modły zostały wysłuchane, i kolejna Yakuza ląduje na zachodnich rynkach. Nic tylko się cieszyć.

The King of Fighters XIV – Kontynuacja – Patrz SFV

NiohNOWE IP – Napisałem drukowanymi literami, że to nowe IP, bo jak wiadomo, w dzisiejszych czasach NOWE IP, to taki wymierający gatunek. Wyobraźcie sobie Tenchu z PSX zmiksowane z Soulsami. Już? No to już wiecie czego się można – najpewniej  – spodziewać. Oj zacieram rączki i czekam!

Brutal – indor – na Kotaku napisali, że gierka wygląda imponująco, ja zadaję sobie pytanie, po co miałbym w to grać? Meh…

MLB 16 – Kontynuacja – Przyznam się, że znam jedną osobę, która czerpie przyjemność z grania w takie gierki sportowe. Nie rozumiem tego, ale szanuję.

Fat Princess Adventures – indor i kontynuacja w jednym – to IP jest tak bardzo smutne i nieruchawe, że ja serio zaczynam się zastanawiać, kto i dlaczego w to gra, bo gdyby nikt nie grał, to nie byłoby kolejnej części. Prawda? Mam rację?

Guns Up! – indor – w sumie czemu nie. Grałbym z przyjemnością gdyby wyszło 5lat temu na telefony. A dziś? Meh…

Ratchet & Clank – Remake – Napiszę tak: Ten Reamke „robi robotę”. Wielka okejka, dla tego projektu.

REZ Infinite – Port/Remake/VR – Przyznam się wam szczerze, że miałem łzy w oczach, gdy usłyszałem pierwsze nuty (logowania do systemu) na początku prezentacji oraz utwór Buggie Running Beeps 01 od Keiichi Sugiyamy. REZ, to jest jedna z tych gier, którą posiadam w kilku kopiach i dla, której kupie gogle VR od Sony. SŁYSZYSZ SONY?! Wystarczyła JEDNA GRA, żeby mnie kupić :/

Eagle Flight – indor/VR – oglądając z chłopakami prezentację byliśmy pewni, że ubi chce wydać assassyna dedykowanego VR i… myliliśmy się. Ot, latanie orzełkiem w VR – czy się sprawdzi? Trudno ocenić i gdybać.

Modern Zombie Taxi Co. – indor/VR – serio? Ale serio, serio? n/c

Golem – indor?/VR – muzycznie na propsie, pomysł, raczej spoko. W sumie… to tyle.

100ft Robot Golf – indor?/VR – wygląda, że będzie fun na miarę Katamari i innych szalonych gier.

Ace Combat 7 – Kontynuacja/VR – Napiszę tak, podczas oglądania prezentacji najpierw myślałem, że to jakiś symulator base jumpingu i w sumie to byłoby ciekawe, ale NIE – Bandai Namco przygotowuje dla mnie nowego Ace Combata w VR. Nie wiem, czy jestem na to gotowy, ale chcę tego.

Destiny: Sparrow Racing League – Event promotion – jako gracz uzależniony od Destiny daję wielką okejkę na poczet tego co zobaczyłem w trailerze. Oj, będzie grane 😀

Hob – indor – to była jedna z tych prezentacji podczas, których można było wyjść z pokoju i zrobić sobie herbatę. Ni to pies ni wydra, po prostu indor z fajnymi patentami i tyle. Do pogrania jak wyjdzie w Plusie. Sry, ale takie realia.

Ni No Kuni II Revenant Kingdom – kontynuacja – Jako wieloletni fan twórczości studia Ghibli mogę jedynie dać wielką okejkę, mimo tego, że nie ukończyłem jeszcze pierwszej części.

Paragonnowe IP – W zasadzie wiemy jedynie tyle, że gierka będzie ładna i można dać Epicowi kredyt zaufania, bo w sumie chłopaki i dziewczyny z tego studia wiedzą co robią i to nie od miesięcy tylko od lat. Zobaczymy, zobaczymy.

No i co? Mięsa w zasadzie nie było, nowe IP byłby w stanie policzyć, na palcach, nawet stolarz bez kilku palców. Cholera, co się dzieje? Branża stała się tak bardzo zachowawcza…  Gdzie, te wszystkie nowości, gdzie nowe pomysły, gdzie coś więcej dla graczy rządnych czegoś nowego, świeżego? Nie ma i nie będzie, a przynajmniej nie tak często jak kiedyś.

Patrząc na powyższą listę, z moimi krótkimi komentarzami, widać, jak na dłoni, że branża inwestuje teraz niezwykle „bezpiecznie”. Kiedyś byłoby to nie do pomyślenia, bo gracze byli bardziej wybredni, a wartość rynku gier video, liczona była w dużo mniejszych pieniążkach niż teraz. Inna sprawa, że spory odsetek graczy, to teraz zwykli Janusze gamingu, do których sam zaczynam się zaliczać – bo jak nazwać praktyczne codzienne sięganie po Destiny i jaranie się remakiem starej gierki (REZ)?

Mniejsza o to. Gdzie The Last Guardian? BYŁ! Ale tylko, a może i aż w formie interaktywnego telebimu, z TRICO na ekranie. Huh, dajcie znać na jakie gierki czekacie i czy też dostrzegacie w sobie „Janusza Gamingu”.