Gry jako usługa (Games as a service), czy tam Gry-Dupa-Usługa. To nic innego jak, dosyć trudny i skomplikowany, temat naszego najnowszego Trigger Podcast. Dlaczego skomplikowany? Termin GAAS jest dosyć rozległą i niezbyt sprecyzowana formą dystrybucji cyfrowych treści. Jako pierwowzór i jeden z prekursorów sprzedaży usług growych, przedstawia się World of Warcraft (nie był pierwszy dla jasności) z 2004, który swego czasu ostro namieszał na rynku. Namieszał i co? Wszystko ruszyło z kopyta i nasza branża gierkowa wygląda jak wygląda… Games as a service – nieco niżej znajdziecie zapis naszego podcastu Trigger, a w kolejnych akapitach postaram się przybliżyć wam, kilka kwestii wartych podkreślenia.

Gościem specjalnym naszego nagrania jest J… Solar – niezwykle pogodna osoba, która jest blisko nas i naszych projektów, od wielu lat. Jako zatwardziały PeCetowiec (ok, kupił Switcha) ma sporo do powiedzenia o kondycji branży i jej usługach na PC.

WOW World of Warcraft

Monetyzacja gier jako usług

Wspomniany chwilę temu World of Warcraft, te 15 lat temu był przełomem, na który zgodzili się gracze. Oczywiście i jak przy okazji wielu zmian powstał pewien ruch oporu, a co za tym idzie, pirackie serwery. W chwili obecnej serwery stawiane przez graczy w grach nastawionych na monetyzację, to już marginalny problem. Wydawcy i deweloperzy raczej się tym nie przejmują, a cała reszta może się cieszyć z ratunku dla kilku zapomnianych gier online (O ile netcode został uwolniony).

Pomysł monetyzacji gry jako usługi, gdzie okresowo płacimy za dostęp do produktu, był strzałem w dziesiątkę i szybko rozpalił umysły inwestorów. Taki model dystrybucji szczególnie dobrze radzi sobie na azjatyckim rynku mobilnym, gdzie pierwsze skrzypce gra chińska korporacja Tencent. Prawdę powiedziawszy sam Tencent, to temat na ogromny artykuł, gdzie można by było zasygnalizować wiele problemów i trendów branży gier wideo, ale o tym innym razem

Tencent Gaas

Kolejne lata, a mam tutaj na myśli czas od mniej więcej 2008 roku do teraz, to dynamiczny rozrost usług. Praktycznie każda licząca się firma maczająca palce w naszym biznesie posiada conajmniej jedną „mackę” położoną na GAAS. Ale po kolei.

Sony, a gry jako usługa

Sony w swoim portfolio dystrybucyjnym posiada dwie liczące się usługi: PlayStation Plus oraz PlayStation Now. Ten pierwszy, to abonament, dzięki któremu, gracze mają możliwość grania online z innymi graczami, przechowywania zapisów gry w chmurze i najważniejsze – co miesiąc otrzymujemy gry „za darmo” w ramach abonamentu. Ile kosztuje PlayStation Plus? Około 180PLN rocznie (w zależności od promocji i aktualnej oferty). Kolejną usługą jest PlayStation Now (60USD rocznie), które w chwili obecnej, nie jest dostępne w naszym kraju. Jest to serwis dający możliwość zagrania w wybrane gry z rodziny PlayStation, za pośrednictwem dobrodziejstw porządnego połączenia internetowego oraz obliczeń w chmurze. Zupełnie tak jak ma to miejsce na platformie Google Stadia (zobacz: Ok, Google Stadia – lifegeek.pl x TRIGGER 30).

Google Stadia

Microsoft, a gry jako usługa

Misrosoft zaatakował temat za sprawą Xbox Live Gold oraz chwalonej usługi Xbox Games Pass, którego szczerze zazdroszczę jako gracz powiązany z PlayStation :). Xbox Live Gold (też około 180PLN rocznie) to prawdziwie pionierski system i wzór do naśladowania dla innych w kwestii tego jak powinna wyglądać usługa sieciowa. Debiut? Jeszcze na pierwszej konsoli Xbox, kiedy PS2, Dreamcast i GameCube praktycznie nie istniały w Internecie. Co obecnie oferuje XBLA? Praktycznie to samo co, chwilę temu wspomniana konkurencja. Prawdziwym Game changerem jest Xbox Game Pass, który za – tu już konkretna opłata – 40 do 55PLN w zależności od tego, czy chcemy korzystać na PC i konsoli, a może tylko na konsol. Usługa aje dostęp do wybranych, świeżych gier, często na długo przed premierami u konkurencji.

Nintendo, a gry jako usługa

Co tam u Nintendo? Lata obserwacji rynku przyzwyczaiły już wszystkich, że Japończycy idą zupełnie inną ścieżką, a przetarte wcześniej drogi przez innych… bardzo rzadko się przecinają z wizją rynku Nintendo. Obecnie na konsoli Nintendo Switch dostępna jest usługa sieciowa – tania, bo tylko 20 dolców rocznie – dająca graczom możliwość grania online oraz kilka mniejszych bonusów. Ok, są jeszcze gry z NESa i SNESa, ale bądźmy poważni nie?

Usługi sieciowe na konsolach

Netflix z grami

Xbox Game Pass, to nie jedyna usługa na rynku, która za opłatą daje możliwość zagrania w świeże gry. Wielcy wydawcy tacy jak, Apple, EA czy Ubisoft, również posiadają swoje platformy dystrybucji gier na zasadzie dostarczania czasowej usługi zamkniętej w abonamencie. Jak zawsze, to od graczy zależy, czy zapłacą za produkt sam w sobie, czy za czas spędzony z produktem. Wielu graczy może poczuć się nieco zakłopotanych, ale wiedzcie jedno – tutaj wygranym jest tylko jeden; wydawca.

Gdzie w tym wszystkim Steam na PC? GOG? Epic?

Razem z poprzednim akapitem, wkroczyliśmy z powrotem na poletko PeCetowe. Tutaj prócz usług wydawców, istnieją twory sprzedające nam gry w formie wirtualnej. W chwili obecnej jesteśmy świadkami Zimnej wojny pomiędzy dwoma mocarzami – Steam i Epic, toczą bezkrwistą walkę o portfele graczy. Jeden twardo stoi przy swoim, drugi rozdaje fajne gry. I tak to się jakoś kręci, ale prawdziwy problem jest nieco bardziej ukryty…

OK! Wszystko fajnie, tylko co w przypadku…

…. kiedy usługa przestanie działać? Steam zbankrutuje i ogłosi upadłość? Atak hakerów wymaże setki gier z naszych kont? Licencje przestaną obowiązywać? Wysypie się serwer uwierzytelniający? Albo po prostu nie będziemy mieć internetu przez miesiąc?

Steam Prawo do gier
Pełna treść pod linkiem

Gry jako serwis i dystrybucja cyfrowa, to wielkie ryzyko, bo pakujemy pieniążki w coś co fizycznie nie istnieje i praktycznie, a raczej w wielu przypadkach, nie posiadamy praw do produktu, który zakupiliśmy. Serio. Albo weźmy takie konsole. Zabierasz swoją PS4 na działkę, albo w Bieszczady. Nie ma Internetu. Masz masę gier zakupionych cyfrowo. I co? Nie zagrasz, bo treści cyfrowe wymagają połączenia z Internetem i uwierzytelnienia licencji.

ISFE – A co to?

Nie wiecie prawda? My też nie wiedzieliśmy do czasu przygotowani się do nagrania Podcastu. ISFE, a konkretniej Interactive Software Federation of Europe, to organizacja, której początek datuje się na 1998 rok i zajmuje się regulacją oraz ochroną wszystkiego co związane z grami – tak by wszystkim grało się lepiej. Więcej o ISFE posłuchacie w podcast i dowiecie się dlaczego nie wierzymy w ten twór.

ISFE A co to?

Ma to sporo wspólnego z francuskim wyrokiem, w toczącym się od trzech lat sporze o odsprzedawanie gier na platformie Steam. Bo co jak co, ale sprzedaż jest spoko, ale odsprzedanie już nie bardzo. Argumentem jest tutaj troska o ochronę gier przed powielaniem… Więcej gorącego info znajdziecie na WindowsCentral.com.

Pikantny Fallout 76 na deser

Na koniec wspominamy o całej tej szopce z Falloutem 76 i jego płatnej usłudze Fallout First. Ehhh… cała ta sytuacja jest tak słaba, że bardzo nie chce mi się strzępić klawiatury na ten temat. Aczkolwiek postawa Australii i ich Komisji Konkurencji i Konsumentów, to chyba najbardziej trzeźwe rozwiązanie sprawy kiepskiej jakości tej gry. Nakazali ZeniMaxowi oddanie niezadowolonym graczom pieniążków wydanych na Fallouta. Brawo.

Najdroższa gra cyfrowa ever
Wiecie ile kosztuje ta gra wraz z dodatkami?

Autopromocja nie hańbi

A przynajmniej tak czasem słyszę w radiu samochodowym. Standardowo dajcie znać w komentarzach, na Facebooku, co tam u was i jak, oraz czy w ogóle, widzicie jakiś problem z Grami jako serwisem. Mam też nadzieję, że miłym dodatkiem do naszego podcastu będzie odwiedzenie naszego konta na Instagramie. Z kolei jeśli macie ochotę na bliższy kontakt, to zapraszam was na kanał Discord oraz Twitterki, których feedy znajdziecie w menu po prawej.