Między nami jaskiniowcami, znane również jako Flintstonowie, to jedna z moich ulubionych bajek. Zwariowane perypetie jaskiniowców żyjących w niezwykle rozwiniętym świecie, opanowały mój dziecięcy umysł. Może trochę wstyd się przyznać, ale nawet teraz jako stary koń, od czasu do czau oglądam stare odcinki tej kreskówki. Moje zamiłowanie do epoki kamienia łupanego w wersji science fiction sprawiło, że w oko wpadła mi polska produkcja Jet Kave Adventure. Może twórcy tej platformówki również lubią Flintstonów? 

Romantyczna przygoda SF

Głównym bohaterem gry jest jaskiniowiec o imieniu Kave.  Poznajemy go w dosyć nietypowych okolicznościach, bo jest to chwila, gdy Kave zostaje wyrzucony ze swojego plemienia. Utrata posady nie trwa jednak zbyt długo bo jaskiniowiec przez przypadek trafia na UFO, które rozbiło się w pobliżu. W wyniku wypadku bohater staje się posiadaczem jet packa i jest w stanie szybować.  Nowy sprzęt będzie bardzo pomocny w walce z rożnymi potworami i brzydalami stojącymi na drodze do uratowania pięknej niewiasty.  Tak mniej więcej prezentuje się fabuła tej produkcji. 

Jet Kave Adventure to platformówka w starym stylu. Pędzimy w prawo, omijając lub pokonując przeciwników  i zbierając przydatne rzeczy.  Mamy więc sporo skakania, a także możliwość przywalenia komuś w głowę maczugą lub rzucenia w niego kamieniem.  Tym co urozmaica rozgrywkę jest jet pack, który pozwala na szybowanie, skakanie wyżej i kilka innych sztuczek dających większą możliwość eksploracji poziomów.   Obok starodawnych poziomów, mamy też sekcję gry gdzie korzystamy z lotni lub naszego jet packa. Wtedy rozgrywka przypomina trochę produkcję typu shump, gdzie staramy się unikać pocisków wroga.

Specyfika Jet Kave Adventure

Plansze nie są ani przesadnie długie ani zbyt rozbudowane. Do celu zawsze prowadzi nas jedna ścieżka. Od czasu do czasu natrafimy na ukryte pomieszczenie lub inny mały sekret. Nie ma jednak niczego kolosalnie wpływającego na przebieg danej sekcji. Nie jest to zbyt wielki problem bo sama rozgrywka jest dosyć różnorodna. Sporo typów przeciwników i pułapek plus to, że co jakiś czas pojawiają się nowe mechaniki i sztuczki sprawia, że 90% tego tytułu wypada naprawdę przyjemnie. Niestety jest jeden element, który moim zdaniem odrobinę psuje Jet Kave Adventure. Chodzi o starcia z najsilniejszymi przeciwnikami. 

Walki z bossami są zdecydowanie najsłabszym elementem gry.  Opierają się one na schemacie unikania ataku przeciwnika do momentu aż sami możemy zadać mu obrażenia. Niestety jakikolwiek kontakt z wrogiem kosztuje nas cenne serduszka. Wkurzającym jest więc, gdy nasza postać straci życie podczas wykonywania ataku, bo jeden piksel zahaczył o wroga. Podobny problem miałem z nietykalnością po utracie życia. Trwa ona zbyt krótko i często traciłem po dwa życia podczas tego samego ataku wroga, gdzie moja postać była zablokowana w animacji tracenia życia i nim mogłem zareagować traciłem kolejne serduszko. Sprawiło to, że każda potyczka z bossem była czymś co mnie denerwowało.  Rozumiem, że starcia tego typu mają jeszcze bardziej budować oldschoolowy klimat Jet Kave Adventure. Osobiście nie obraziłbym się gdyby ich nie było. Element, który miał przypominać klasyki i podnieść poziom trudności gry był dla mnie niezwykle frustrujący. Nie dlatego, że walki były strasznie trudne. Raczej z powodu tego, że wydawały się niedopracowane. 

Muszelki… już wiemy do czego są!

Na szczęście możemy powtarzać te starcia do woli. Dodatkowo w trakcie gry zbieramy „muszelki”, za które możemy kupić przydane ulepszenia naszej postaci. Nie ma och co prawda zbyt wiele, ale okazują się one pomocne przy przechodzeniu poziomów. Same levele (poza bossami) nie są specjalnie trudne. Nawet jeśli mielibyśmy z czymś problemy to każdy poziom naszpikowany jest punktami kontrolnymi. Dzięki temu nawet utrata wszystkich serc nie jest problemem. Jest to naprawdę dobra decyzja. Gra nie jest specjalnie trudna, ale wymaga zręczności. Jet Kave Adventure wykorzystuje prawie wszystkie przyciski joy conów przez co niektórzy modsi lub mnie sprawni manualnie gracze mogą mieć problemy z szybkim wykonaniem serii ruchów niezbędnych do pokonania jakichś przeszkód. Wtedy też duża liczba checkpoiontów okazuje się niezwykle pomocna. 

Żywotność tytułu wydłużona jest przez wyzwania i znajdźkę ukrytą na każdej planszy. Teoretycznie grę da się ukończyć w jakąś godzinkę, może dwie. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie patrząc na czasy zaliczenia poziomów ustalone przez twórców. Jednak szukanie ukrytych statuetek i przechodzenie levelów w normalnym tempie powinno zagwarantować jakieś 5 godzin rozgrywki. Jest to idealny czas jak na produkcję tego typu bo gra nie ma okazji się nam znudzić.  

Grafika na poziomie

Zarówno oprawa graficzna jak i sfera audio stoją na przyzwoitym poziomie. Jet Kave Adventure to kolorowa gra 2.5D w stylu staroszkolnych produkcji. Postacie wyglądają całkiem fajnie, przeciwnicy są w miarę różnorodni a lokacje nie są złe. Podobnie jest z muzyką, która wpada w ucho. Jak na możliwości Nintendo Switch i grę indie w retro klimatach jest naprawdę dobrze. Doceniam też to, że zdecydowano się postawić na współczesną oprawę graficzną, która momentami przypomina nowsze odsłony serii Donkey Kong, a nie coś w stylu 8. lub 16. bitów. Dzięki temu Jet Kave Adventure wygląda lepiej niż większość gier niezależnych dostępnych na hybrydowej konsoli Nintendo.

Jet Kave Adventure i przyjemność z gry

Muszę przyznać, że jestem dosyć pozytywnie zaskoczony przez Jet Kave Adventure. Z początku miałem pewne obawy co do  potencjalnej jakości tego tytułu. Rozgrywka na trailerach mnie nie powaliła a aspekt jaskiniowców w wersji science fiction był tylko ciekawostką. Cieszę się, że miałem okazję zagrać w tą produkcje bo to całkiem przyjemna platformówka w stylu retro. Rozgrywka jest znacznie lepsza niż mi się z początku wydawało a pokonywanie kolejnych poziomów daje sporo frajdy. 

Jet Kave Adventure

7

Mechanika

7.0/10

Fabuła

5.0/10

Frajda

8.0/10

Grafika i Dźwięk

8.0/10

Zalety

  • Przyjemność z gry
  • Różnorodność rozgrywki
  • Dobrze dopasowany poziom trudności

Wady

  • Bossowie