Na łamach naszego bloga, do tej pory, skupialiśmy się na smartphone’ach z serio Redmi, czyli co najwyżej średniakach z naciskiem na technologicznie „ogóry” dostosowanie do mniej zasobnego portfela konsumenta. Dzisiaj wkraczamy na nieco wyższy Level i sprawdzamy dla was Xiaomi Mi9 SE, czyli jakby nie patrzeć już zaczyna robić się poważnie. Pytanie tylko – czy jeszcze mamy do czynienia z średniakiem czy już flagowcem?

Precyzyjna nuda Xiaomi Mi9 SE

Telefon przyjechał do nas w konfiguracji z 6gb ramu oraz 64gb wbudowanej pamięci. W pudełku otrzymujemy szybką ładowarkę, kabelek USB-C, etui, przejściówką na „jackowe” słuchawki pod USB-C oraz papierologię.  Jeżeli chodzi o wygląd Xiaomi Mi 9SE, to prezentuje się dość trywialnie.  Nie powiem, jest ładnie i schludnie wykończony z wysokiej jakości materiałów. Szkopuł w tym, iż jedynie kolorowa poświata wokół aparatu głównego nieco przełamuje monotonię. Poza estetyką kuleje także ergonomia, gdyż Xiaomi Mi9 SE jest źle wyprofilowany, przez co gdyby nie odrobinę bardziej kompaktowe kształty, noszenie takowego w dłoni, nie należałby do szczególnie komfortowych doświadczeń.  Obiektywy aparatów nawet z założonym pokrowcem potrafią wystawać. Oczywiście, złym nawykiem flagowców jest wyzbywanie się gniazda Jack 3,5 milimetra, a pamięci wewnętrznej nie rozszerzymy dodatkową kartą micro SD. Aha i brak tutaj jakiejkolwiek diody powiadomień. Póki co bilans niezbyt imponujący.

Co do kształtu, zamiast 6,4 cala mamy do dyspozycji niecałe 6.  Za to otrzymujemy ekran w technologii super AMOLED o rozdzielczości Full HD plus wraz z 432 pixelami na cal, które chronione są szkłem Gorrilla Glass w wersji pięć. Wraz z dobrodziejstwem inwentarza jakimś jest AMOLEDowy wyświetlacz,  mamy możliwość wykorzystać czytnika linii papilarnych, schowanego w ekranie (pulpicie). Będąc szczerym, jak na pierwszą stycznością z tym rozwiązaniem, osobiście wolę tradycyjne podejście. Może kwestią tego, że nie jestem pierwszy testerem tego konkretnego  modelu, aczkolwiek fakt faktem dość często miewałem problemy z odblokowaniem smartphone’a przy pomocy mojego kciuka. Nie mówiąc o dość sporej ślamazarności względem bardziej tradycyjnego, pojemnościowego czytnika.  Bardziej burżujski ekran Xiaomi Mi9 SE, bardziej mi przypasował pod względem kolorów no i oczywiście Always on display będący dla mnie zbawieniem z racji braku zegarka.

Dalszy ciąg kompromisów

Idąc dalej z kompromisami, baterię mamy w tym modelu nieco lichą. 3070 mAh  szału nie robi i mój SOT nie przekroczył 4 godzin przy nieszczególnie intensywnym użytkowaniu oraz włączonym wcześniej wspomnianym AOD. Wniosek? W trakcie dnia musiałem się wspomagać Powerbankiem, czego bardzo nie lubię. Brak bezprzewodowego ładowania względem Xiaomi Mi9, też może co poniektórych zaboleć, ograniczając się do standardu quick charge  4+

Procesor z flagowego snapdragona 855 został okrojony do tego z numerkiem 712 i teraz bliżej mu wydajnościowo do Redmi Note 7, a niżeli Mi9. Ponad 184 000 nie jest złym wynikiem, ale na pewno nie oszałamiającym. Ważne, że nakładka MIUI  współpracowała ze mną bez większych lagów. Na szczęście układ graficzny  Adreno 616 daje nieco większego kopa temu smartphonowi w grach przez co można myśleć o nieco bardziej zaawansowanych opcjach graficznych nawet produkcjach nieco większego kalibru. Jest jeszcze jedna istotna kwestia, o której  staram się wspominać przy niemalże każdym teście.  Obecne najpopularniejsze Battle Royale, czyli Fortnite zadziała bez większych zgrzytów chociaż śmigać na Xiaomi Mi9 SE jakoś wybitnie też nie będzie. Ot po prostu na średnich detalach.

Znamiona flagowca

Jeżeli musiałbym się doszukiwać większego postępu względem najpopularniejszego średniaka z rodziny Mi, a tym samym najmniejszych cięć względem pełnego flagowca(poza ekranem), to jest aparat główny.  Xiaomi Mi9 SE otrzymał identyczną matrycę od Sony umożliwiającą robienie 48megapixelowych fotek co może na ekranie smartphone’a nie widać, ale faktycznie na komputerze odrobinę więcej szczegółów można odnotować. Drugi, szerokokątny 13mpx też potrafi urokliwe fotki strzelać, ale mając przysłonę  F2.4 ciężko po zmroku coś sensownego z niego wykrzesać. Trzecie 8 mpx oczko służy do wychwytania głębi. Widać, że softwarowo w tej serii, już ktoś więcej się przykłada, gdyż wzorem GCAMa( o którym zaraz) w końcu ktoś pomyślał o własnoręcznej kontroli efektu bokeh. Z zdjęciami nocnymi bywa różnie i seria Mi9 zaliczyła tutaj spory regress względem poprzednika przez brak optycznej stabilizacji obrazu.  Niestety, teraz cokolwiek robimy nocą łatwiej o poruszone, rozmazane zdjęcia względem Mi8. Poza tym  przydałaby się stabilizacja obrazu w rozdzielczości 4K.

Przedni aparat do selfiaków też otrzymał całkiem przyzwoite parametry. 20 mp i przysłona 2.0 robią całkiem przyzwoite zdjęcia. Niestety, nieistotne jakie specyfikacji jest przednie oczko,  softwarowo wydaje się nieco skopany przez kiepski dobór kolorów i jest to domena każdego modelu, z którym miałem styczność od Xiaomi.

Trzeba przyznać,  że przy okazji Xiaomi Mi9 SE już rozstrzał jakościowy między stockową aplikacją aparatu, a GCAM coraz to bardziej się zaciera i już nie robi takiej roboty jak w skromniejszych modelach. Jasne, aplikacja Googla dalej ma przewagą nocą i umożliwia kręcenie filmów w 4k i 60 klatkach, ale tak szczerze mówiąc, bez niej już byłbym w stanie się od biedy obyć. Szczególnie, że przy jej pomocy nie obsłużymy  szerokokątnego obiektywu, a i cyfrowego zooma też nie zrobimy. Pytanie tylko – na co to ostatnie komu?

Pozytywne zdziwko

Głośnik w Xiaomi Mi9 SE pomimo, że mono, to potrafi pozytywnie zaskoczyć. Faktycznie na fula potrafi zabić charczeniem, lecz jest dość doniosły i ciepły. Ucho audiofila może nie będzie tak zaspokojone jak przy okazji flagowców od LG, aczkolwiek do jakości grania na słuchawkach też nie ma co się za bardzo przyczepić, a na pewno bym nie powiedział, że gra bezbarwnie chociaż boli fakt braku Jacka 3,5 mm.

Największą bolączką serii Redmi od zalania dziejów był brak NFC. Moje zdanie na ten temat znacie i nie ma sensu się powtarzać. Na szczęście te problemy nie dotyczą od dłuższego czasu serii Mi, nie idąc w tej kwestii na bezsensowne kompromisy. Obowiązkowo otrzymujemy port  IR na froncie pozwalający na obsługę domowych sprzętów RTV. Xiaomi Mi9 SE bez problemu obsługuje pasmo lte B20, a podczas trwania testów nigdy nie uświadczyłem problemów z jakością rozmów.

Brutalna prawda o Xiaomi Mi9 SE

Mam pewien dylemat.  Nie ukrywam, że z Xiaomi Mi9 SE korzystało mi się bardzo dobrze.  Zaryzykowałbym nawet zmianą mojego Daily Phone (Redmi Note 5) na ten model, co przy RN7 wiązało się z większymi dylematami. Problem w tym, że Xiaomi ma talent do sabotowania… samych siebie. Analizując co mają do zaoferowania Xiaomi Mi9 SE oraz Mi9 T, tak bardziej skierowałbym się kierunku tego drugiego. Argumentem przemawiając za SE jest odrobinę bardziej kompaktowe kształt i w zasadzie tyle w temacie. Mi 9T natomiast ma Jacka 3,5mm, lepszą baterię i procesor, a że oba sprzęty można otrzymać za podobne pieniądze, dla mnie wybór jest dość jasny i oczywisty.