Battle Royal na wesoło

Z góry pragnę zaznaczyć – nie jestem szczególnie dużym entuzjastą Battle Royali. Z  drugiej zaś strony – nie jestem ich zagorzałym przeciwnikiem, tak jak moi koledzy z bloga. Po prostu idea zamykania sporej ilości osób na jednej mapie, w bliźniaczo podobnych do siebie shooterowych konwencjach, nie jest czymś, co mnie grzeje i podnieca. Ot, jak mnie ktoś poprosi, to zagram, tym bardziej jeżeli jest FTP. Cieszę się, że Fall Guys Ultimate Knockout na tym nudnym tle zdołał mnie przykuć na wiele godzin. Ba! Od gry uwolniłem się dopiero wbijając ostatni, 40 poziom. Cholipka, Jak do tego doszło? Mamy do czynienia z chwilowym zauroczeniem, czy jest szansa na coś więcej?

Czo to jest?!?

Dla tych, którzy przespali ostatnio miesiąc pod skałą, szybkie przypomnienie, czym jest Fall Guys. W skrócie – battle royalem podanym na cukrowo, lukrowo. Zaczynamy z 60 ludkami w postaci graczy, którzy z rundę na rundę odpadają, aż zostaje jeden zwycięzca, który zgarnia koronę. Przeważnie naszym zadaniem jest dobiegnięcie z punktu A do B w premiowanej pozycji, ale nie brakuje innych wariacji. Część z nich polega na przetrwaniu, inne na logicznym zapamiętywaniu, a zdarzy się też, że do zwycięstwa potrzebna będzie praca zespołowa.

Mechanika zabawy jest dość prosta i przystępna. Mamy ludka, która może skakać, rzucać się na brzuch i chwytać. Kolorytu zabawie dodatkowo dodaje zabawna fizyka naszej pokraki.

Ale to dobre!

Główną zaletą Fall Guys jest mało zobowiązujących format rozgrywki. Tury przeważnie nie trwają dłużej niż 3 minuty, co jest przystępnym rozwiązaniem na krótkie rozgrywki. Tak akurat na odstresowanie… a przynajmniej teoretycznie. Prostotę i przystępność podkreśla sam system progresji, w którym zbieramy hajs (kudosy) i doświadczenie tylko i wyłącznie do zakupu nowych wdzianek (I CIESZYNEK!).

Ogromny powiew świeżości stanowi również fakt, że ktoś postanowił poeksperymentować z konwencją, a nie podążać za trendami. Inni siłą sprowadzają gatunek battle royali do wzajemnego faszerowania ołowiem. Mamy czterech głównych zawodników w tej lidze (COD,PUGB,APEX, Fortnite). Niedawno też Ubisoft z swoim Hyper Scape próbuje na siłę wprosić się do tego towarzystwa jak piąte koło u wozu. Dlatego micha się cieszy, że ktoś postanowił stworzyć coś innego, lekkiego i – po prostu – świeżego.

Stosunkowo zabawnie prezentuje się sam aspekt techniczny produktu. Prawda jest taka, że przede wszystkim w tym przypadku postawiono na przejrzystość. Cóż, w końcu mamy do czynienia z grą sieciową i wodotryski nie są nam potrzebne. Zresztą oszczędność i biedota w tym aspekcie jest dość mądrze maskowana kolorową oprawą. Jedyne, do czego faktycznie mógłbym się przyczepić, to braku 60 klatek na podstawowej wersji PS4. Znaczy się, taka liczna fpsów jak najbardziej występuje, ale nie tam, gdzie najbardziej tego potrzeba. 60 ramek mamy w menu, w poczekalni, czasem nawet na powtórkach, natomiast już nie w samej grze.

Oprawa audio utrzymuje ton całej reszty i idealnie wpisuje się w klimat. Na pewno nie jest czymś wartym zapamiętania, aczkolwiek swoje zadania spełnia – nie przeszkadza.

No ale swoje problemy też ma

Niewątpliwie Fall Guys zasłużył na swoją chwilę sławy. Nie da się jednak zaprzeczyć, że gra też ma nieco za uszami i do poprawy w przyszłych sezonach. Przede wszystkim – co jest oczywiste – potrzeba większej zawartości. Przy dłuższych posiedzeniach gra zaczyna po prostu nużyć. Najgorzej, że wyszukiwarka map dokłada w tej kwestii swoją cegiełkę, która niekiedy potrafi spamować ciągle tymi samymi planszami aż do „porzygu”.

Pomimo iż lubię od czasu do czasu grać w zespole, to uważam, że wszelkie zespołowe potyczki nie są szczególnie dobre dla balansu rozgrywki. Szczególnie potrafi to zaboleć, gdy cały Twój trud potrafi zniweczyć czyjeś AFK lub – co gorsza – intencjonalne sabotowanie Twojego teamu. Dlatego też jestem zdania, że za swoje błędy i brak skilla każdy powinien odpowiadać przed samym sobą. Potyczki zespołowe powinny być okazyjne, a nie – jak to często bywa – główną osią rozgrywki.

Wraz z powiększeniem liczby aren nie obraziłbym się na dodanie trybu lokalnego. Możliwość grania tylko i wyłącznie ze swoimi ziomkami. Byłoby miło samemu decydować w ilu i jakie tryby gramy. Moim marzeniem byłoby dodatnie jeszcze Split screena i granie tak przez Internet z innymi. Zdaje sobie jednak sprawę, że to raczej mój „mokry sen”, aniżeli coś, na co faktycznie można liczyć.

Grze towarzyszy problem z umiejsciowieniem kamery jeżeli znajdujemy się zbyt blisko ściany. Zostało to nieco naprawione w jednej z ostatnich łatek, ale wciąż występuje. Tak samo jak brak opcji odwrócenia osi X,Y.

Obecnie największym bugiem są wysypujące się „od czasu do czasu” serwery. Co prawda zdarza się to stosunkowo sporadycznie, ale bywa o tyle bolesne, że tracimy cały progress. Pół biedy, gdy takie błędy przydarzają się na pierwszy etapach czy w momencie dobierania graczy do serwera. Bardziej boli, że w decydujących rundach, gdzie liczba graczy już jest mocno zredukowana, takie wpadki też się przytrafiają.

Będzie sztosik!

Podsumowując, Fall Guys: Ultimate Knockout na tym etapie jest interesującym, ale – mimo wszystko – nieco wybrakowanym, nużącym na dłuższą metę tytułem. Prawda jest tak, że nawet w tej postaci wart swojej ceny. 70 lub 80 zł to naprawdę niewygórowana cena już teraz, a że w Playstation Plus była dawana w ramach abonamentu, to jeszcze lepiej. Myślę jednak, że jeżeli wszystko będzie szło w dobrym kierunku, a autorzy będą systematycznie poprawiać oraz rozbudowywać swoje dziecko, to na etapie trzecie sezonu możemy otrzymać naprawdę kompletny produkt. Na razie jest po prostu ciekawie, inaczej, kolorowo i mało zobowiązująco. Rzekłem.

Fall Guys: Ultimate Knockout

7.7

Mechanika

7.5/10

Frajda

8.0/10

Grafika i dźwięk

7.5/10

Zalety

  • Idealne na szybkie,krótkie rozgrywki
  • Świeże podejście do gatunku

Wady

  • Nuda i brak zawartości
  • Drobne błędy