Junji Ito stał się najbardziej rozpoznawalnym horrorowym mangaką w Polsce. Wszystko to zasługa wydawnictwa JPF, które od kilku lat wydaje tomiki ze zbiorami komiksów mistrza grozy. Jako wieloletni fan twórczości Ito, jestem z tego stanu rzeczy niezmiernie zadowolony. Dlatego też od razu po powrocie do ojczyzny zabrałem się za czytanie dotychczas wydanych tomów kolekcji horrorów Junji Ito. Ciekawe, jak Miasto nagrobków wypada na tle innych zbiorów opowiadań mistrza?

Dziewiąty tom kolekcji to jedenaście opowiadań Ito, które oryginalnie pojawiły się w różnych tomach japońskiej kolekcji The Horror World of Junji pomiędzy 1997 a 1999 rokiem. Kilka z historyjek, na jakie natkniemy się na stronach Miasta nagrobków, trafiło do anime, a jedna z opowieści doczekała się nawet filmowej adaptacji.

Zestawienie otwiera tytułowa opowieść, czyli Miasto nagrobków. Młoda dziewczyna wraz ze swoim bratem wybiera się do oddalanego miasteczka, gdzie mieszka jej koleżanka. Po drodze dochodzi do dziwnego wypadku drogowego. Na dokładkę na miejscu okazuje się, że miasteczko zdecydowanie odstaje od normy. Praktycznie w każdym miejscu można zobaczyć nagrobki. Na środku ulicy, wewnątrz czyjegoś domu czy w ogródku. Ten nietypowy rytuał powiązany jest z wielkim sekretem cichego miasta.

Pierwsza opowieść jest naprawdę oryginalna i pomysłowa. Wątek wypadku drogowego przeplata się z historią miejscowości i prowadzi do solidnego i mrocznego zakończenia. Miasto nagrobków z pewnością jest dobrym wprowadzeniem do tego tomiku. Mamy fabułę, która wyrasta z tradycyjnej historii o duchach. Połączona jest ona z nietypowymi lokalnymi rytuałami, na jakie można natrafić także w Japonii. Na koniec mamy całą garść elementów nadnaturalnych, które świetnie doprawiają całość. Trzeba przyznać, że nikt inny nie jest w stanie dostarczyć historyjki tego typu w taki sposób, jak robi to Junji Ito.

Dom przyjaciół to drugi z komiksów znajdujący się w tej antologii. Jest to historia trzech przyjaciółek, które pewnego dnia postanawiają zwiedzić opuszczony budynek, który podobno jest nawiedzony. Jedna z dziewczyn zbytnio boi się obskurnego miejsca i do środka wchodzą tylko jej dwie koleżanki. Jedna zwiedza pierwsze piętro domku, podczas gdy druga bada drugie piętro. Po powrocie obie dziewczyny zaczynają się zachowywać bardzo dziwnie i staja się do siebie nawzajem wrogie. Jakie tajemnice skrywa opuszczony budynek?

Dosyć interesujący zarys fabularny tej historii zostaje wykorzystany do stworzenia dziwnej komedii z gagiem rodem z filmów typu slapstick. Z tego powodu wielu osobom nie będzie się podobać ta historyjka. Jest w tym sporo racji, bo Dom przyjaciół, to co najwyżej przeciętny komiks, pozbawiony elementów grozy. Jest to prawdopodobnie najsłabsze opowiadanie kolekcji. Brak surrealistycznych elementów charakterystycznych dla Ito, zero gore i dosyć sztampowa fabuła z przewidywalnym twistem sprawiają, że akurat ten komiks można sobie odpuścić.

Trzecią historyjką jest Dziewczyna ślimak. Nazwa wskazuje nam dokładnie, o czym będzie ta historia. Oglądamy, jak młoda dziewczyna przemienia się w ślimaka. Rodzice i przyjaciele staraj się jej pomóc, ale może dla niej być już za późno. Mamy tutaj sporo całkiem ciekawych momentów wręcz komediowych, połączonych z surrealizmem sytuacji osoby zamieniającej się w inne stworzenie. Jest to głupiutka historyjka, jednak jakimś cudem udaje się jej być czymś interesującym. Ostatni panel komiksu zapada w pamięć, a całość wypada jako całkiem dobry body horror.

Dziewczyna ślimak jest jednym z komiksów, który doczekał się adaptacji w anime z 2018 roku. Mam jednak wrażenie, że historia ta sprawdza się lepiej w formie mangi niż ruchomych obrazków. Może nie jest to najlepszy komiks w wykonaniu Ito, ale z pewnością jest to jeden z tych, które zapamiętamy na dłużej.

Nie lubię swoich sąsiadów i czasami zastanawiam się, czy w domku obok nie mieszka jakiś wariat. Może moja sypialnia dzieli ścianę z mieszkaniem seryjnego mordercy? Dlatego też okno sąsiadki jest w sam raz dla mnie. Mamy tutaj historię trzyosobowej rodziny, która przeprowadza się do stosunkowo taniego domku. Rodzinka chce poznać swoich sąsiadów, ale osoba z domku obok nie chce nigdy otworzyć. Za to po nocach stara, obrzydliwa kobieta woła syna i zaprasza go do swojego domu. Chłopak szybko zauważa, że z babką jest coś nie tak. Czy uda mu się uciec przed oknem sąsiadki?

Mamy niezwykle prostą historyjkę, która zyskuje wiele dzięki kresce Ito. Staruszka wygląda naprawdę koszmarnie i jej zachowanie jest okropne. Dzięki temu zachowania, które mogłyby być uważane za ekscentryczne, stają się przerażające. Jako czytelnik dopowiadamy sobie, co ta kobieta może chcieć od naszego bohatera. Najciekawsze jest to, że prawie taki sam scenariusz mógłby zostać wykorzystany w odcinku jakiegoś sitcomu czy innej komedii. Różnica byłoby to, że na końcu staruszka okazuje się kimś dobrymi wyjątkowo miłym.

Wyrzucone na brzeg to opowiadanie, które zdaje się czerpać przynajmniej trochę inspiracji z twórczości H.P. Lovecrafta. Na plaży wymyte zostaje ciało gigantycznego, najprawdopodobniej prehistorycznego stworzenia. Tłumy ludzi zbierają się, by oglądać szkaradny eksponat. Nasz bohater jest jedną z osób , które pojawiły się na miejscu. Jest to o tyle dziwne, że nie znosi on wody i boi się ryb. Na dodatek męczą go dziwne sny o przebywaniu w głębi oceanu wraz z dziwnymi stworami morskimi. Jaki sekret może skrywać stworzenie znajdujące się na brzegu?

Wyrzucone na brzeg musiało być swego rodzaju inspiracją dla innego komiksu Ito – Gyo. Okropny morski potwór, który nie tylko wygląda strasznie, ale powiązany jest z czymś przerażającym. Opowiadanie dodaje jeszcze momenty kojarzące mi się z Cieniem nad Innsmouth od H.P. Lovecrafta. Tajemnicze sny o pływaniu z antycznymi stworzeniami i jakieś dziwne hybrydy ludzi i ryb. Bez wątpienia Wyrzucone na brzeg to jedna z perełek tej antologii.

Niektóre pomysły Ito są tak bardzo zakręcone, że wydają się głupie. Groteskowe postacie połączone z mrożącymi krew w żyłach scenariuszami czasami po prostu okazują się niewypałami. Przodkowie to komiks należący właśnie do tej kategorii. Mamy opowieść o dziewczynie, która z jakiegoś powodu straciła pamięć. Jej chłopak stara się pomóc w przypomnieniu różnych wydarzeń. Na dokładkę dziewczyna dręczona jest przez koszmary o olbrzymiej stonodze. Czy potwór ze snów ma coś wspólnego z rodziną chłopaka?

Przodkowie to ciekawy przypadek historii, która mogłaby się udać. Całkiem solidny pomysł i mroczna historia sprawdzają się dosyć dobrze. Jednak wykonanie potwora jest bardziej komiczne i obleśne. Po ukazaniu nam monstrum, wszystko się sypie, bo historyjka przestaje być straszna. Szkoda, że w połowie historia traci klimat i przeradza się w coś komicznego.

Moim ulubionym opowiadaniem z tego tomu i jednym z najlepszych w dorobku Ito jest historia o tajemniczym tytule – Długie sny. Akcja tej historii toczy się w szpitalu. Młoda, ciężko chora kobieta, obawia się nadchodzącej śmierci. Dziewczyna jest przekonana, że jakiś potwór odwiedza ją w nocy. Okazuje się, że to nie potwór, tylko inny pacjent. Mężczyzna cierpiący na nietypową przypadłość. Jego sny zdają się wydłużać i wydłużać. Chwila snu trwa dla niego miesiące, a nawet lata. Odbija się to na zdrowiu psychicznym i fizycznym pacjenta. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ciągnące się w nieskończoność sny są koszmarami. Czy mężczyznę da się uratować, zanim dosłownie zapadnie w wieczny sen?

Długie sny doczekało się ekranizacji zarówno w postaci anime, jak i filmu. Za ten drugi projekt odpowiada reżyser Uzumaki – Higuchinsky. Jak już wspomniałem, Długie sny to jedno z moich ulubionych opowiadań autorstwa Ito. Mamy tutaj bowiem do czynienia z grozą, która dotyka nas wszystkich. Strach przed śmiercią to coś, z czym musi się borykać każdy człowiek. Na dokładkę otrzymujemy tu jeszcze dawkę solidnego horroru psychologicznego. Niekończące się sny, które przeradzają się w koszmary. Koszmary, które stają się rzeczywistością śniącego. Mamy więc paraliż senny rozciągnięty ponad ludzką wytrzymałość. Im więcej nad tym myślę, tym straszniejsza staje się ta historia. Z drugiej strony otrzymujemy swego rodzaju pozytywne zakończenie, gdzie strach przed śmiercią i obawa na temat wieczności może zostać pokonana. Tylko czy jest to lepsze wyjście?

Tajemnica tunelu to historia stworzona wręcz pod filmową adaptację. Koszmarna historia o duchach i okropnej tajemnicy ma wszystko, czego potrzeba do stworzenia świetnego horroru. Akcja rozpoczyna się powrotem głównego bohatera do miasta, które opuścił jako młodzieniec. Mężczyzna odnajduje opuszczony i zarośnięty tunel, w którym lata temu jego matka popełniła samobójstwo. Reszta historii koncentruje się na wydarzeniach, które doprowadziły chłopaka do przeprowadzki. Tunel jest przeklętym miejscem, które przez lata przyciąga do siebie tłumy ludzi i dochodzi tam do wielu tragedii. Nasz bohater stara się rozwiązać zagadkę tego miejsca i ujść z życiem nim będzie zbyt późno.

Tajemnica tunelu jest naprawdę świetnym komiksem, który utrzymany jest w standardowej horrorowej konwencji. Nie jest to jednak wada, a wręcz zaleta tej mangi. Junji Ito buduje tajemnicę tunelu w naprawdę fajny sposób. Do tego otrzymujemy sporo interesujących scen akcji i grozy, w tym jeden z najokropniejszych sposobów umierania, jakie mogę sobie wyobrazić.

Rzeźby z brązu to dziewiąty komiks dziewiątego tomu kolekcji Junji Ito. Jest to paranormalny kryminał z tytułowymi rzeźbami w roli głównej. Trochę przekombinowana historia ma kilka wątków. Pierwszym z nich są dwie figury stojące pośrodku placu zabaw. Dzieci są pewne, że figury mówią do nich. Dalej mamy wdowę po byłym burmistrzu, która wraz ze swoim przyjacielem rzeźbiarzem, tworzy dziwne figury. Do tego jeszcze odrobina morderstwa i zemsty, a także duchy, które opanowują przedmioty. Wszystkiego jest trochę za dużo i całość wydaje się odrobinę chaotyczna. Jak wspominałem, Rzeźby z brązu to trochę przekombinowana historyjka. Mamy kilka morderstw i okrutne postępowanie ze zwłokami. Później historia na chwilę staje się opowieścią o duchach, by na koniec zaserwować nam przewidywalny finał.

Coś jest w powietrzu to przedostatnie opowiadanie tego tomu. Nie jest to typowa opowieść grozy, lecz raczej historia o zjawisku nadprzyrodzonym z morałem w stylu The Twilight Zone. Młody chłopak obserwuje, jak jego kolega stara się złapać coś latającego w powietrzu. Następnego dnia okazuje się, że tym czymś jest dziwaczna włochata rzecz, która po dotknięciu przemawia głosem danej osoby i wyjawia jej najskrytsze myśli. Z czasem coraz więcej osób zaczyna wytwarzać te włochate kulki. To prowadzi do wielu tragedii i rujnuje życie nie jednej osoby.
Mamy historię o katastrofalnych skutkach niespodziewanego ujawnienia wszystkich tajemnic i przemyśleń, jakie tkwią w naszych głowach. Jest to dosyć interesujący pomysł. Nadanie kluczowi do naszych sekretów formy włochatego przedmiotu pokazuje, że te myśli często są odrażające. Jednocześnie takie kulki mogą stać się towarem zbytu. Czymś, co można przechwycić i wykorzystać do niecnych celów lub sprzedać jako towar. Jednocześnie w tym komiksie można dostrzec przesłanie, że niektórych myśli i uczuć lepiej nie skrywać przed innymi. Ich wyjawienie może wydawać nam się straszne, ale może być ono znacznie lepsze od milczenia lub kłamstwa. Mamy więc dosyć prostą, ale uniwersalną prawdę ubraną w odrobinę grozy. Sprawdza się to dosyć dobrze i jako krótki komiks jest satysfakcjonujące.

Ostatnim opowiadaniem kolekcji Miasto nagrobków jest Shirosuna, wioska krwi. Młody doktor przybywa do starej wyniszczonej wioski bez kontaktu ze światem. Jest to naprawdę dziwne miejsce bez współczesnych elementów i z masą tajemnic. Najdziwniejsze jest to, że wszyscy mieszkańcy cierpią na anemię i mają tę samą grupę krwi. Doktor jest przerażony, gdy młoda dziewczynka zaczyna nagle krwawić z oczu, ust, uszu i wszystkich innych części ciała. Nikt inny w wiosce się jednak tym nie przejmuje i ludzie traktują to jako coś normalnego. Nasz bohater postanawia dowiedzieć się, co dzieje się we wiosce krwi.
Shirosuna to kolejny komiks, który świetnie nadaje się do sfilmowania. Mamy tradycyjny motyw odciętej od świata wioski pełnej dziwnych rytuałów i nowego przybysza, który odkrywa sekret miejsca. Do tego zamiast typowych potworów dostajemy coś bardziej tajemniczego i dziwnego. Ludzi przywiązanych do dawnego stylu życia i powiązanych z ziemią w sposób obcy miastowym. Mamy więc bazowanie na dosyć ciekawej koncepcji tego, jak „wielki świat” odcina nas od życiodajnej ziemi. Wioska krwi to kolejny świetny pomysł Ito, który pokazuje też, jak można zbudować fajną historię bez potworów i typowego gore.

Junji Ito jest twórcą, który koncentruje swoją energię na zwariowanym pomyśle i koncentruje się na tym jednym elemencie historii. Nie ma miejsca i czasu na to byśmy poznali bliżej postacie. W większości przypadków bohaterowie danego komiksu są tylko po to, by przybliżyć czytelnika do przerażających wydarzeń. Podobnie jest z samymi historyjkami. Nic się nie rozciąga i mamy bam, jakiś pomysł, szok i koniec opowiastki. Ito, nie rozwodzi się nad swoimi pomysłami i coś, co można by rozciągnąć, kończy się już po kilku stronach. Z tego powodu tylko kilka postaci takich jak Souichi czy Tomie są chociaż w minimalnym stopniu rozpoznawalni. Reszta równie dobrze może nie nosić imion, tylko numerki. Nie każdemu przypadnie to do gustu. Wiele osób preferuje powolne budowanie historii i zapoznawanie się z bohaterami. Najlepiej jeszcze jakby później wszystko było wytłumaczone. Ito jednak nie bawi się w taką grę i skacze z pomysłu do pomysłu w tempie godnym pozazdroszczenia.

Mnie taki styl naprawdę pasuje, bo obok unikatowej kreski mamy odpowiednią ilość niedopowiedzenia. Wtedy nasza głowa rozbudowuje historie. Ten element jest jeszcze bardziej rozbudowany przez bohaterów, którzy w wielu przypadkach mają posłużyć wyłącznie jako nasze okno na mroczny świat z koszmarów Ito. Dzięki temu bardzo często po przeczytaniu jakiejś historii możemy się zatrzymać i zastanowić, co my byśmy zrobili w danej sytuacji? Jak zareagowalibyśmy na tak przerażające widoki i dziwne sytuacje? Właśnie to sprawia, że tak wiele z opowieści stworzonych przez japońskiego mistrza jest ciągle żywych w mojej głowie.

Miasto nagrobków to kolejna porcja dobrego horroru. W tym zestawieniu znajduje się kilka z moich ulubionych opowiadań Ito, więc jestem bardzo zadowolony. Na dokładkę ten tom kolekcji skutecznie pokazuje różnorodność twórczości japońskiego mangaki. Surrealistyczne historyjki, horror psychologiczny, inspirację Lovecraftem, dziwne humorystyczne wydarzenia i opowieści pełne tajemnic. Obok tego interesujące niewypały. Miasto nagrobków daje nam przekrój praktycznie wszystkiego, z czego słynie Junji Ito. Z tego powodu naprawdę warto zainteresować się tą antologią.