Dwadzieścia pięć lat. Ćwierć wieku. Właśnie taki czas dzieli nas od minionego Golden Age of Gaming, kiedy branża gier, za sprawą przeskoku z technologii 2D do 3D, chwyciła mocny wiatr w żagle. Był to czas pionierów, nowych idei, a także realizacji szalonych pomysłów, które wcześniej były tylko sennym marzeniem, ograniczonego sprzętowo twórcy. 25 lat, to również świetna okazja na przygotowanie zestawienia wyjątkowych gier na PSXa. Celowo nie używamy tutaj słowa najlepszych, bo w takim przypadku TOP musiałby zamykać się w minimum 50 pozycjach. My postawiliśmy na demokrację i spośród czterech osobistych list głosowania, wyłoniliśmy TOP 10 gier na Playstation 1 (PSX), które zebrały najwięcej naszych głosów.

Artykuł powstał w bólu i cierpieniu spowodowanym niemożnością dojścia do konsensusu oraz narastającą chęcią poszerzenia kolekcji gier na PlayStation 1 – ze względu na powrót wspomnień i ogólną nostalgię… zaczynajmy i miejmy to już za sobą

TOP 10 PlayStation 1


10. Tenchu

Tenchu to jedna z najbardziej oryginalnych perełek dostępnych na pierwsze PlayStation. Skradanka z elementami akcji, której akcję osadzono w feudalnej Japonii. Wcielamy się w dwójkę shinobi – Rikimaru i Ayame. Para wykonuje serię zadań dla naszego pana, który podejrzewa, że w szogunacie dzieje się coś złego. Rozgrywka świetnie łączy mechanikę skradania się z emocjonującymi walkami z samurajami. Tenchu wyróżniało się spośród innych gier na PSX olbrzymią swobodą. Mogliśmy skakać po dachach i wykorzystywać różne sztuczki charakterystyczne dla wojowników ninja. Poziomy były otwarte, całkiem spore i pozwalały nam na różne podejście do wykonania misji. Mogliśmy skrywać się w cieniu i wykańczać niczego nieświadomych przeciwników lub korzystać z ekwipunku pełnego pułapek i specjalnych przedmiotów. Można też było udawać twardziela i pędzić na wrogów z bronią w ręku i okrzykiem na ustach. W Japonii Tenchu doczekało się specjalnej edycji z edytorem misji. 100 najlepszych poziomów została wydana jako rozszerzenie zatytułowane Shinobi Hyakusen. (Tomek Danteveli Piotrowski)


9. Parasite Eve

Horror i JRPG tylko z pozoru pasują do siebie jak pięść do nosa. Parasite Eve to najlepszy przykład tego, że tematyka grozy może świetnie współgrać z systemem walki kojarzącym się z Final Fantasy. Fabuła gry kontynuuje wydarzenia z powieści o eksperymentach na mitochondriach, które doprowadziły do tragedii. Wcielamy się w młodą policjantkę, która jest jedyną ocalałą z masakry do jakiej doszło w nowojorskiej operze. Śledztwo w tej sprawie prowadzi naszą bohaterkę do odkrycia wielu niebezpiecznych sekretów i poznania prawdy o swojej przeszłości. Parasite Eve to niezwykle zgrabna mieszanka survival horroru i japońskiej gry role playing, która sprawdza się zaskakująco dobrze. Momentami jest naprawdę strasznie i gra ma klimacik którego może pozazdrościć wiele innych straszakowych produkcji. Dlatego trochę smutno, że Parasite Eve doczekało się tylko niezłego sequela i bardzo przeciętnego spin-offu stworzonego na PSP. Ta produkcja zasługiwała na znacznie więcej, choćby ze względu na nietypowe połączenie gatunków. (Tomek Danteveli Piotrowski)


8. Crash Bandicoot

Pytasz siebie „maskotka pierwszego playstation?” – no jak to kto? Crash Bandicoot! Jedna z najbardziej pozytywnych i nieco szurniętcyh postaci cyfrowych, która doczekała się aż pięciu gier na pierwsze PlayStation. Potem z jakością gierek na innych platformach było już różnie, ale to właśnie trylogia przygód i dwie poboczne gry, mocno zagnieździłī się w naszych serduszkach. Naughty Dog w latach 90’ stworzyło fantastyczną grę dla całej rodziny o walce dobra ze złem. Gracze w każdym wieku odkrywali kolejne poziomy, sekrety, bawili się coraz to ciekawszymi patentami, podawanymi w ciekawej i przystępnej konwencji. Osobiście, moją ulubioną częścią jest Crash Bandicoot 2, który wydaje się poprawiać błędy pierwszej części, a także jest bardziej zrównoważony niż rozbudowana część trzecia. Nie zmienia to faktu, że wszystkie gry są świetne i warte zagrania – szczególnie teraz kiedy otrzymaliśmy perfekcyjne Remakei! Nic tylko grać, a najlepiej z dzieciakami ;] (Paweł Coati Orawski)


7. Oddworld: Abe’s Oddysee

Oddworld abe odysee

Oddworld: Abe’s Oddysee, czyli przygody przesympatycznego Mudokona w dystopijnym i niezwykle nieprzyjazym świecie. Świecie, w którym rasa Mudokonów została zepchnięta na sam skraj łańcucha pokarmowego i jest czymś gorszym niż niewolnikem korporacji. Rozgywka w grze polega na rozwiązywaniu zagadek, pokonywaniu kolejnych plansz poziomów oraz ratowaniu swoich pobratyńców. Pewnie niewielu graczy wie, że po uratowaniu szystkich Mudokonów w grze… odblokowany zostaje filmik fabularny „Guardian Angel” z dręczonym Abe’m oraz porzuconą przez twórców postacią. Dla osób, które chciałyby odświeżyć sobie przygody Abe-a, możemy polecić reamke New n’ Tasty lub ogranie gry na PlayStation Classic. Tylko nie zraźcie się wysokim poziomem trudności! (Paweł Coati Orawski)


6. Tekken 3

Jestem prostym człowiekiem – gdy widzę Tekkena, to chwytam za pada. Tekken 3 sprawił, że polubiłem bijatyki, mimo że moje początki z grą wiązały się wyłącznie z przegranymi. Dostawałem bęcki co rundę! Dziś już idzie mi zdecydowanie lepiej, a każda partyjka w Tekkenie wiąże się ze sporymi emocjami i dużą ilością niecenzuralnych słów. Tekken 3 był według mnie przełomowy pod kątem gameplayu. Gra była bardzo przystępna zarówno dla amatorów, jak i wymiataczy. Fakt, w Tekkenie można klikać po omacku dowolne guziki i wygrać rundę, ale jak to efektownie wygląda! Niesamowita oprawa graficzna, doskonała mechanika i głupkowata fabuła (a w szczególności przerywniki filmowe) sprawiły, że Tekken podbił serca graczy na całym świecie. Jest to jednak miłość pełna nerwów, łez, potu i połamanych padów. Trzecia odsłona godnie zniosła próbę czasu i do dziś może dawać sporo radości. Polecam! (Kamil Gumcol)


5. Ridge Racer

Ridge Racer to tak naprawdę pierwsze gra na PlayStation 1. Arcade jak się patrzy i to w bardzo dobrym salonowym stylu. Pierwsze PlayStation otrzymało aż 4 części – RR1, Revolution, Rage Racer oraz Type 4. Pomiędzy tymi wydaniami, ówczesne Namco wydało także wersje na Automaty i komputery osobiste, a w kolejnych latach na inne konsole. Ta wyścigowa seria wpisała się w DNA PlayStation, za sprawą szaleńczej oraz emocjonującej jazdy bokiem przy akompaniamencie muzyki elektronicznej. W naszym wewnętrznym głosowaniu pojawiło się kilka tytułów, bo każdy z nas ma swoją ulubioną część – nie zmienia o faktu, że zgodnie twierdzimy, iż żaden TOP gier na PS ie byłby kompletny bez Ridge Racer. Warto wspomnieć, że gra jest duchowym następcą Sim Race z 1992 roku… gry o tyle ciekawej, bo jej automat Namco System 22 zbudowany był na bazie Mazdy Eunos Roadster… przy czym nie istnieją żadne kopie gry czy materiały reklamowe prócz kilu zdjęć z gazet. (Paweł Coati Orawski)


4. Gran Turismo

W latach 90 i na początku 00 byłem zatwardziałym pecetowcem. Fanem wyścigów oraz FPS, swoją drogą. I jako fan ścigałek zazdrościłem konsolowcom jednej gry – Gran Turismo. O mamo, jak ja marzyłem o tak wielkim tytule na komputerku… Setki samochodów, mnóstwo tras i realistyczny model jazdy. Gdy po raz pierwszy zagrałem w GT2 u znajomej rodziców, totalnie odpłynąłem. Nie wiem, co zrobiło na mnie większe wrażenie: gra sama w sobie, czy wibracja w kontrolerze. Dualshock drgający w momencie wjazdu na tarkę był dla mnie zupełnie nowym, nieznanym wcześniej doznaniem. Gran Turismo wciągało na wiele długich godzin dzięki świetnemu modelowi jazdy i obfitej zawartości. Tam po prostu było o co walczyć! Największym obiektem westchnień chyba każdego gracza było piekielnie szybkie Suzuki Escudo. Gran Turismo było na tyle łakomym kąskiem, że doczekało się partyzanckiego portu na Segę Dreamcast w postaci dedykowanego emulatora Bleem. (Kamil Gumcol)


Zanim przejdziemy do ścisłego TOP3 gierek na PlayStation 1, chcielibyśmy zaprosić was do jednego z naszych poprzednich podcastów o PSX. Materiał przygotowany z Bodziem ze StrefyPSX!


3. Tony Hawk Pro Skater 2

Nie wiem jak Wy, ale ja w latach 00 jarałem się deskorolką. Miałem nawet swój krótki epizod na czterech kółkach. Krótki, bo połamałem deck i szkoda mi było kasy na nowy. Gdy już kasa była, zdrowie nie pozwoliło mi na dalszą jazdę… Zostały mi jednak gry z serii Tony Hawk’s Pro Skater. Drugą część darzę największym sentymentem i gram w nią do dziś. Mimo że od premiery minęło 20 lat! Jest to tytuł nieśmiertelny pod względem gameplayu. Neversoft stworzyło nieprzyzwoicie przyjemny model jazdy i to właśnie w drugiej odsłonie według mnie osiągnął swoją szczytową formę. O ile trzecią i czwartą część mogę jeszcze obronić, o tyle dalsze odsłony serii mocno odstają od dość surowego klimatu klasycznej dwójki. Według mnie są zbyt mocno przekombinowane. THPS2 wyróżnia się też doskonałą ścieżką dźwiękową idealnie wbijającą się w mój gust. Dub Pistols, Bad Religion, Powerman 5000, Naughty By Nature? Hell yea! Soundtrack THPS2 katuję na mobilku, w samochodzie, przy komputerze, gdzie się tylko da. Jest tak samo nieśmiertelny i ponadczasowy jak gra. Mam nadzieję, że kiedyś ta seria powróci na swoje klasyczne tory. (Kamil Gumcol)


2. Silent Hill

Silent Hill to oczywiście najlepszy survival horror dostępny na PlayStation. Trudno napisać o tej grze coś oryginalnego, zwłaszcza jeśli pisało się o niej przez lata. Silent Hill to dzieło wybitne nie tylko ze względu na fabułę, klimat, oprawę dźwiękową czy design potworów. Wszystkie elementy połączone w całość ze szczyptą magii Team Silent sprawiają, że ta historia o ojcu poszukującym swojej córki w nawiedzionym mieście stała się początkiem jednej z najlepszych serii gier wideo w historii. Ciekawym elementem Silent Hill jest to, że gra to spojrzenie na zachodnią kulturę straszenia z perspektywy japońskich deweloperów. Podczas gry trafimy na wiele nawiązań i smaczków powiązanych z kultowymi horrorami i autorami takimi jak Stephen King czy Richard Matheson. Trudno nie wspomnieć także o kakofonicznych melodiach, za które odpowiada Akira Yamaoka. Silent Hill to przykład jak zbudować naprawdę straszny i przejmujący horror, który działa na wielu płaszczyznach. Aż trudno uwierzyć, że takie coś powstało na poczciwego Szaraczka. (Tomek Danteveli Piotrowski)


1. Metal Gear Solid

Metal Gear Solid to gra, której nie trzeba przedstawiać nikomu. Jeden z filarów i sztandarowych gier pierwszego PlayStation. Gra Hideo Kojimy jest dziełem, które na dobre wpisało się w kanon growych wzorców. Tactical Espionage Action, czy tam Stealth Action Game, albo po prostu skradania. Gra, która miała w sobie wszystko, od wartkiej akcji, poprzez genialne kreacje postaci wszelkiej maści, łamanie czwartej ściany, a nawet wątek miłosny i wielowarstwową fabułę. W naszej pamięci na zawsze zapisały się muzyka, walki z bossami, czy cytaty takie jak „A strong man doesn’t need to read the future. He makes his own.” – Psycho Mantis. Na łamach #TriggerPodcast kilkukrotnie wspominaliśmy pierwsze Metal Gear Solid, choćby w materiale o PlayStation 1 oraz grach, które nas ukształtowały. W chwili obecnej marka MGS jest martwa, saga zakończyła swój żywot w bardzo kiepskim stylu, jednak nie rzutuje to na jakość i wartość sentymentalną. Czy KONAMI pokusi się kiedyś o drugi remake? Może przestańmy się łudzić… (Paweł Coati Orawski)