Totalnie szczerze – nie podoba mi się ta gra i nie lubię jej. Clid The Snail to produkcja, która kupiła mnie nietuzinkowym designem, formą rozgrywki na trailerach i jakby nie patrzeć, obietnicą radosnej rozwałki w mechanice twin-stick top-down shootera. Z jednej strony ok, dostałem, czego oczekiwałem. Z drugiej? Nie myślałem, że można grę tego typu zrobić po prostu źle i „na odwal się”. Jak się okazuje MOŻNA. Z racji tego, iż poważnie podchodzę do tematu recenzji, to też zapraszam Cię na kilka minut czytania o tym, dlaczego powinieneś odpuścić sobie zakup tej, bądź co bądź taniej gry (jak na obecne standardy). 

Piguła:

  • Pierwsza gra studia Weird Beluga Studios. Mam nadzieję, że też ostatnia.
  • Top-down shooter ze sterowaniem Twin-stick.
  • Zabawa na kilka godzin – zależy, czy prędzej ukończysz ten tytuł, czy zrobisz rage-quit z usunięciem gry z dysku konsoli.
  • Przed zagraniem umów się na wizytę do laryngologa i/lub audiologa – może być potrzebna. Twoje uszy Ci podziękują. Akurat termin wypadnie w dobrym czasie.
  • Spoko polska wersja językowa – jedyny strzęp tej gry, którego ktoś nie zepsuł w żadnym momencie.
  • Fabuła na poziomie, który podniósł średnią ocenę gry do nieco wyższej rangi.

Pierwszy kontakt z Clid The Snail

Po raz pierwszy dowiedziałem się o tej grze bodajże z jej profilu w sklepie PlayStaton Store. Cudowna grafika koncepcyjna z rambo-ślimakiem rozwalającym jakieś inne robale. Pomyślałem sobie wtedy – „Ślimak strzelający z blastera do hord przeciwników. To będzie piękne, ordynarne i na pewno satysfakcjonujące. Wchodzę w to!”. Szybki podgląd trailera i generalnie spoko. Będzie „średniawka”, ale tu przecież chodzi o czysty fun z naparzania do przeciwników, nie? Jak bardzo się wtedy pomyliłem… Mniejsza o to. Jakiś czas temu otrzymałem prasówkę z info, że gierka wychodzi lada moment. Nie myśląc zbyt wiele, poprosiłem o kluczyk do recenzji i oto efekty tej decyzji. 

Gra na trailerze wygląda prze-ko-za-cko. Filmy kinowe też mają trailery, a wiadomo jak z nimi bywa.

Ale o co tu chodzi? 

John Rambo… tfu! Clid Ślimak to jednostka odstająca po całości od reszty swoich pobratymców. Narwany, ciekawy świata, nieco głupiutki, a w dodatku ze smykałką do majstrowania. Taki jest nasz bohater, który przez swoje partyzanckie eskapady został wydalony z Cytadeli Ślimaków na pastwę losu i naprzeciw hordom Ślimoków oraz innych złowrogich stworzonek. Po wyrzuceniu z pokojowo nastawionego obozu zmierza do najbliższej cytadeli Koników polnych, gdzie liczy na ciepłe przyjęcie. „Ciepłe” hehe.

Dalej jest pierwsza walka z bossem, potem odnalezienie nowych przyjaciół i kolejne, i kolejne misje polegające na strzelaniu. W przerwach od strzelania jest fabuła, jakieś zagadki logiczne i elementy RPG. W skrócie: są dobre zwierzątka i złe zwierzątka. Ty jesteś w grupie ruchu oporu i ogarniasz bajzel na planszy. 

Dramatyczna rozgrywka

Kojarzysz shootery twin-stick? Kojarzysz. Bieganie lewym drążkiem analogowym, celowanie prawym, strzelanie spustem. To są podstawy. Tu faktycznie tak jest, tylko mamy problem z dynamiką rozgrywki, kamerą, nieczytelną grafiką i irytującymi momentami. Do tego monotonna i depresyjna muzyka + reszta dźwięków, przez które otwiera się nóż w kieszeni. To wszystko ma wpływ na negatywny odbiór rozgrywki. Ja serio miałem wrażenie, że deweloper specjalnie chciał mi odebrać radość z obcowania z tym tytułem. 

Wspomniałem o dynamice – postać jest ślimakiem, ja rozumiem, że jakby to jest logiczne, iż nie będzie mi śmigać po ekranie jak kozica, ale tu wszystko jest tak bardzo ociężałe… Dalej kamera. Za blisko! Niby ok, ale design poziomów w połączeniu z tragicznym filtrem graficznym i czarną winietą wokół ekranu rozmazuje wszystko przed oczami gracza. Pewnie chciano tak zamazać koszmarną jakość grafiki, ale motyla noga! Szanujmy się! 

Irytację podczas grania podsyca momentami przesadzony poziom trudności oraz crème de la crème – cała sfera audio produkcji. CAŁA. Muzyka nieciekawa, depresyjna bardziej niż kawałki zespołu Balmorhea (taki band od minimal post-rock) i w dodatku monotonnie zapętlona. Ok, to można jeszcze jakoś przeżyć, odpalając coś na Spotify w tle. Ale przejdźmy do kwestii dialogowych. Podejście dewelopera w stylu Nintendo to zazwyczaj bezpieczny i tani zabieg. Nagrać jakieś „bulczenie” do mikrofonu „Pi pa pa para po, bi bu mi pi”, przepuścić przez kilka filtrów i jest ok. Zwykle wychodzi infantylnie, nieco śmiesznie i groteskowo. Gorzej, jeśli ogarnia takie coś deweloper Clid The Snail. Chłopy ze studia Weird Beluga Studios zrobiły to tak bardzo źle, tak niesmacznie i nieprzyjemnie dla ucha, że bardziej się nie dało. 

Coś pozytywnego?

Nie mam ochoty na chwalenie gry, której zakup odradzam całym serduszkiem. Ale niech będzie. Faktycznie niegłupia jest fabuła, która prócz zwykłej walki dobra ze złem, porusza kilka dorosłych wątków, takich jak wykluczenie społeczne, rasizm, przyjaźń, pewnego rodzaju przełamania społeczne itp. Spodobał mi się też dobór broni, jakie wpadają w łapki naszego bohatera, oraz gadżety i różne muszelki dające nowe zdolności (tutaj wkradły się elementy RPG). Ciekawym zabiegiem jest też wplecenie do gry motywów związanych z faktem, iż świat, w którym dzieje się rozgrywka, dzielony jest ze światem ludzi.

Z pozytywów na koniec — polska wersja językowa. Choć w strefie audio jej nie uświadczymy ze względu na obrany kierunek udźwiękowienia, to jednak kinowa lokalizacja daje radę. Spodobały mi się niektóre zwroty, zwykle używane w języku potocznym (coś jakby czytać teksty C-Boya :D). 

Dlaczego Nie. Dlaczego Tak. 

Nie, bo gra jest po prostu kiepska. Jeśli masz ochotę na tego typu gierkę, to zagraj choćby w polskiego Ruinera albo Hotline Miami, będzie to o wiele lepszy wybór. Dlaczego tak? Nadal masz ochotę na taką gierkę i stać cię na mierne gry. Ewentualnie przeczytaj inne, bardziej pochlebne recenzje w necie, ale śmiem twierdzić, że nie znajdziesz recenzji, w której ktoś sensownie obronił wysoką notę (przepisanie sloganów z prasówki nie liczy się). Rzekłem i zdania nie zmienię. Gra ma potencjał, ale totalnie niewykorzystany, a to, co miało zadatki na coś z efektem „wow”, zaorano przeciętnym wykonaniem. 

Grę do recenzji w wersji na PS4 (Grałem na PS5) dostarczyło Koch Media. Ślicznie dziękuję.

Clid The Snail

80 PLN
4.7

Mechanika

7.0/10

Fabuła

7.0/10

Frajda

3.0/10

Grafika

3.5/10

Dźwięk

3.0/10

Zalety

  • Niegłupia fabuła
  • Zagadki logiczne takie nie urągające inteligencji graczy
  • Grafika promująca grę jest boska...

Wady

  • .. choć z grą niewiele ma wspólnego prócz koncepcji
  • Oprawa Audio-video to zło w czystej postaci
  • Niezwykle toporna i ślamazarna
  • Kamera