Mam słabość do filmów, w których bohaterowie budzą się w nieznanym miejscu i muszą odkryć, dlaczego znaleźli się w niezwykłej i często zagrażającej życiu sytuacji. Ten dosyć popularny motyw przyniósł sporo ciekawych filmów. Cube, Piła czy Oldboy wykorzystują ten patent do opowiedzenia wciągających historii. Teraz na Netflix premierę ma najnowszy film francuskiego speca od strachu – Alexandre Aja. Czy Tlen zabierze nam dech w piersiach?

Trumna

Tlen opowiada historię kobiety, która budzi się w dziwnym pomieszczeniu, bez pamięci kim jest i jak się znalazła w tej koszmarnej sytuacji. Szybko okazuje się, że młoda bohaterka znajduje się w kapsule kriogenicznej i ma tylko odrobinę czasu, nim skończy się jej zapas tlenu. Kobieta musi odkryć zagadkę tego, kim jest, by wydostać się z futurystycznej trumny.

Tlen rozpoczyna interesujące ujęcie myszy błąkającej się po labiryncie. To mniej więcej przedstawia nam, o czym będzie film. Cierpiąca na amnezję bohaterka jest zagubiona i znajduje się w beznadziejnej sytuacji, z której nie ma wyjścia. Jako widzowie, towarzyszymy jej w błąkaniu się po zagadce własnej tożsamości i poszukiwaniu wyjścia z sytuacji nie do pozazdroszczenia.

Gdzieś to widziałem?

Moje pierwsze skojarzenie po odpaleniu tego filmu było takie, że Aja serwuje nam futurystyczną wersję niezwykle klimatycznego filmu Pogrzebany. Tam bohater stara się wydostać z podobnej pułapki, a jego jedyna nadzieja jest w telefonie ze słabnącą baterią. Tutaj mamy futurystyczny komputer wewnątrz kapsuły kriogenicznej i dodatkowy wątek, jakim jest amnezja bohaterki granej przez Mélanie Laurent. Dzięki temu, mimo podobieństw do tamtego filmu, tutaj dostajemy coś innego.

Tlen to minimalistyczny film

Wydaje mi się, że zrobienie filmu takiego jak Tlen, nie jest łatwą sztuką. Dokładniej chodzi mi o to, że zrobienie interesującego filmu tego typu nie jest łatwą sztuką. Mogę zamknąć się w szafie z telefonem na 90 minut i nakręcić coś podobnego. Nie będzie to jednak nic godnego do uwagi. Twórcy muszą polegać na jednej postaci, w jednej pozycji przez prawie cały film, więc gra aktorska jest niezwykle ważna. Do tego klaustrofobiczna atmosfera musi wgniatać widza w fotel i rekompensować brak akcji czy fajerwerków wizualnych. Zostaje jeszcze najważniejszy element, czyli zagadka, którą chcemy rozwiązać wraz z bohaterką.

tlen netflix 2021
Bohaterka w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

Tutaj udało się spełnić przynajmniej dwa kryteria w stopniu satysfakcjonującym. Mélanie Laurent bardzo przekonująco odgrywa zagubioną, tkwiącą w śmiertelnej pułapce postać. Zagadka, którą bohaterka stara się rozwikłać, również jest na przyzwoitym poziomie i skutecznie łączy elementy science fiction z typowym thrillerem, gdzie bohater nie wie, komu ufać. Z klimatem trochę nie wyszło i brak tutaj tego uczucia zaszczucia, samotności i klaustrofobicznej duszności. Szkoda, bo wydaje mi się, że film zyskałby na odrobinie strachu i bardziej złowrogiej atmosferze. Jednak rozumiem, że w tym wypadku Aja i reszta ekipy chcieli osiągnąć inny efekt.

Koszmar na ekranie

Jedną kwestią, przy której chciałbym się na moment zatrzymać, jest sam motyw zamknięcia w „trumnie”. Taki scenariusz jest odpowiedzialny za moje najstraszniejsze koszmary. Świadomość bycia w beznadziejnej sytuacji, praktycznie bez wyjścia, jest przerażająca. Tak naprawdę odliczamy minuty do utraty życia w niezbyt przyjemny sposób. Tlen momentami przypomina koszmar tego typu. Jest to jedynie fragment całości i twórcy skupili się bardziej na tajemnicy zagadki niż horrorze uwięzienia w trumnie.

krzyk bohaterki w filmie tlen
FIlm ma swoje momenty.

Postawienie na tajemnice było chyba dobrą decyzją. W połowie filmu, gdy zaczyna się robić trochę zbyt spokojnie, mamy przełom i historia znowu nabiera rozpędu. Pytania zaczynają się mnożyć, a tajemnica wciąga nas na resztę seansu. Mam pewne wątpliwości, co do dosyć przewidywalnych twistów fabularnych, ale przyznam, że całość ogląda się całkiem przyjemnie. Nie ma zaskoczenia i momentu, gdzie powiedziałem wow, ale doceniam, że historia została opowiedziana całkiem sprawnie.

Ma swoje momenty

Na sam koniec chciałem zostawić kwestę tego, jak Tlen wygląda. Z początku miałem obawy, że produkcja, której akcja rozgrywa się w małym „pudełku”, nie będzie zbyt ciekawa wizualnie. Byłem w błędzie i film ma kilka ciekawych elementów wizualnych. Nie będę wdawał się w szczegóły z oczywistych powodów, ale jedna sekwencja w filmie zrobiła na mnie wrażenie.

Czy warto obejrzeć Tlen?

W ogólnym rozrachunku Tlen wychodzi raczej na plus. Film ma swoje momenty, gra aktorska stoi na wysokim poziomie. Jednak po zakończeniu seansu pozostałem z pewnym uczuciem niedosytu. Może to wina wspomnianego już filmu Pogrzebany? Może zbyt szybko rozwiązałem zagadkę filmu i wiedziałem, co się stanie? Trudno dokładnie określić, co nie do końca dla mnie zagrało.

Mélanie Laurent w filmie tlen
Mélanie Laurent w popisowej roli

Tlen to solidny film

Tlen to całkiem solidny kawałek minimalistycznego thrilleru science fiction. Nie jest to coś, co powali nas na kolana, wgniecie w ziemię i zapanuje nad naszym umysłem. Jednak śmiało można, dodać ten tytuł do listy produkcji Netflix, które warto obejrzeć. Dodam jeszcze, że film będzie miał swoją premierę na Netflix już 12 maja.

Jeśli szukacie innych ciekawych filmów dostępnych na Netflix, to warto zerknąć na Halloweenowe propozycje Netflixa

Tomek „Danteveli” Piotrowski