People Can Fly dostarczyło niezwykły tytuł. Outriders to kwintesencja typowego guilty pleasure, niby wszystko się sypie, nie działa jak powinno, a podczas gry przewracasz oczami kilka razy na godzinę. Do tego wyrzucasz z sobie cięte riposty w kontekście wydarzeń na ekranie, które urągają zdrowemu rozsądkowi i logice, a także poczuciu „ dobrej jakości”.
A jednak Outriders wciąga jak bagno i wbrew wszelkiemu złu, jakie ze sobą niesie, zagrywasz się w ten tytuł i nie możesz przestać. Typowa gra na 7/10 i nie więcej, nie mniej, bo albo za bardzo skrzywdzę, albo będę się wstydził przesadzonej oceny. Outriders ogrywaliśmy zespołowo na kilku platformach dzięki… usłudze Xbox Game Pass. Moja opinia bazuje na wersji z Xboxsa Series S, ale uwierz, na Series X są te same problemy, w tym glitche graficzne!
To mnie boli: pomijając koszmarny tryb sieciowy… niezwykle wkurzające jest skalowanie poziomów świata i często niesatysfakcjonujące nagradzanie gracza.
To jest fajne: wbrew temu, co widziałem na wczesnych zapowiedziach gry, gunplay jest wyśmienity, a i design wielu miejscówek potrafi zachwycić!
Na końcu wpisu najdziecie dwie dodatkowe opinie Tomka „Danteveli” Piotrowskiego oraz Mateusza „Minimaxi” Papisa z Popkultura od serca!
Droga do premiery Outriders
Przyznam szczerze, że Outriders na trailerach i w zapowiedziach kompletnie mnie odrzucał od siebie. Może gdybyśmy dostali zaproszenie na przedpremierowy pokaz gry, to wraz z insiderską wiedzą miałbym lepsze zdanie, a tak? Gierka jawiła mi się jako generyczny shooter, który usilnie stara się zmiksować Destiny i Gears of War. Na szczęście, i jak się okazało nie tylko dla mnie, PCF opublikowało demko produkcji na kilkanaście dni przed planowaną premierą.
Strzał w dziesiątkę. Ograłem kawałek kodu na PlayStation 5 i od razu złapałem się na miodny gunplay oraz przyjemne audio. Problem w tym, że dobre audio jest tylko na PS5, ale o tym za kilka chwil. W każdym razie, śledząc tematy o Outriders w Internecie, spotkałem się z podobnymi opiniami – sporo osób nakręciło się na kooperacyjne w klimatach SF właśnie po wersji demo Outriders.
O czym jest Outriders?
Outriders to opowieść o upadku ludzkości. Jako gatunek zniszczyliśmy naszą planetę, zapakowaliśmy się w lodówki i obraliśmy kierunek na najbardziej obiecującą pod względem zamieszkania planetę. Nazwaliśmy ją Enoch. Bohater, którym pokierujesz (możesz wybrać płeć i kilka opcji wyglądu), to członek tak zwanych Outriderów. Oddziału na pierwszej linii zwiadu sytuacyjnego, który miał sprawdzić, czy jest sens lądować na powierzchni nowej planety. Po desancie wydawać się mogło, że wszystko jest ok. Do czasu.
Pierwsze problemy to typowe następstwa nienoszenia hełmów i filtrów powietrza – teraz przypomnij sobie w ilu filmach i serialach SF był już taki motyw? Do rzeczy: w lesie kilku członków grupy zostaje zarażonych nieznanym grzybem/pleśnią/czymś czarnym. Na domiar złego pojawia się wrogi przedstawiciel fauny Enoch, a za nim tajemnicza energetyczna burza.
Dalej i w telegraficznym skrócie, uciekasz, część załogi ze statku matki dostaje zielone światło na lądowanie, a ty wpadasz do lodówki i budzisz się po trzech dekadach. Pobudka nie należy do najmilszych – budzisz się pośród wszechobecnego szaleństwa, zdobywasz tajemniczą moc (do wyboru 1 z 4) i… W tym momencie pozostaje ci jakieś 20 godzin uczciwej gry w Outriders, podczas których postarasz się odkryć wszystkie tajemnice i genezę Enoch. Skąd ta burza? Czy da się żyć poza doliną? I jak tu wykorzystać swoje, nowe moce?
People Can Fly lub popkulturę – ja też!
Wspomniałem już, że Outriders miesza w sobie estetykę i odczucia gameplayowe, które możesz kojarzyć z Destiny, czy Gear of War. Menusy i część level designu to ctrl+C/V z Destiny i nie, nie jestem zły z tego powodu. Jak już kopiować, to od najlepszych, prawda? Cały gunplay, cover system i ukazanie brutalności to z kolei Gears of War. Tutaj też bez zastrzeżeń – właściwie, jeśli chodzi o czerpanie garściami z filmów, innych gier czy książek, jestem bardzo na tak, o ile robi się to dobrze.
Mamy tu kilka nawiązań do „Obcego”. Idąc dalej tym tropem, pewne elementy scenariusza przypomniały mi nieco „Wychowane przez Wilki”. Nie zabrakło też niskolotnych żartów ocierających się o pastisz, jak na przykład wymiana zdań bohaterów o chowaniu się w lodówce w kontekście wybuchu bomby – to oczywiście z filmu Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki. Popkulturowych nawiązań i odniesień w Outriders jest sporo, a kryją się nawet w nazwach przeciwników. Zwróć czasem uwagę, do kogo strzelasz, bo imię przeciwnika często pasuje kontekstowo do sytuacji/otoczenia.
Popkultura to nie wszystko, ale o tym w spoilerze…
Ten kawałek tekstu umieściłem w rozwijanym spoilerze, bo dotyczy bezpośrednio ostatnich godzin gry. Twórcy Outriders pokusili się o wpakowanie do gry trudnych motywów związanych z Drugą Wojną Światową. Przeplatają nam się tutaj motywy Rasy Panów, obozów koncentracyjnych i niewolnictwa, a także ukochanego i jedynego wodza, który obiecuje wszystko, co najlepsze dla swojej nacji. Uniżonym ludem są tutaj rdzenni mieszkańcy Enoch, którzy mieli w opiece całą planetę i jej „stabilność”. Niestety chciwość ludzka nie ma granic…
To, co tygryski lubią najbardziej. Bezstresowe strzelanie
He. He. Bezstresowe. Może i tak, ale tylu bluzgów podczas gierkowania dawno z siebie nie wyrzuciłem. Kamil „Gumcol” chyba też… Jedynie Tomek „Danteveli” i Mateusz „Minimaxii”, z którymi graliśmy, zachowali fason i pełną kulturę. Moje pełne uznanie. Skąd tyle emocji towarzyszących graniu? Już tłumaczę. Outriders posiada system skalowania poziomów świata, uzbrojenia, postaci, przeciwników. Generalnie wszystko zależne jest od aktualnie ustawionego poziomu świata (max to chyba 15?).
W praktyce wygląda to tak, że im wyższy poziom świata, tym wyższe skalowanie poziomu przeciwników w stosunku do gracza, lepszy drop, itp. Z racji tego, że jesteśmy poważnymi graczami, graliśmy cały czas na najwyższym poziomie, do momentu wbicia SIÓDMEGO, który okazał się nie-do-przeskoczenia. Pierwszy raz obniżyliśmy poziom o JEDEN w dół w momencie przechodzenia planszy z okopami. Jak się okazało, pomiędzy kolejnymi sekcjami mapy nie ma checkpointów i trzeba zaczynać wszystko od nowa w momencie padnięcia ostatniego członka zespołu. I tak jest w kilku momentach Outriders.
Ogólnie nie byłoby problemu, gdyby przeciwnicy nie mieli auto celowania podczas biegania i strzelania z końca mapy przez krzaki czy dziury w ścianie. Tak, raz tak miałem, kiedy snajper mnie zdjął w budynku, gdzie AKURAT była dziura w deskach. A tak to spoko. Serio. Prawie jak w Gearsach. Tylko dlaczego czasem trzeba wpakować całą noszoną przy sobie amunicję w jednego chłopa?
Arsenał Outriderów
Wachlarz dostępnych pukawek w Outriders jest dosyć pokaźny. Możesz nosić przy sobie pistolet i dwie inne bronie. Karabiny, snajperki, pistolety maszynowe, strzelby, działka szturmowe. Zabrakło może granatów i granatników, ale nie jest to wielki minus. Oręż dzieli się na kilka klas – od typowego zardzewiałego gnata, po legendarne, fikuśne pukawki. Im lepszy sprzęt, tym lepsze statystyki, perki i ich ilość. Sam zakochałem się w legendarnym karabinku strzelającym seriami, a przy okazji wywołującym mini trąby powietrzne.
Kiedy już zdobędziesz kilka ciekawych broni i je rozmontujesz, to zyskasz dostęp do Perków, które możesz wrzucić w slot ulubionej broni. Co powiesz na karabin wyborowy o potężnej sile, a w dodatku zamrażający przeciwników na 3 sekundy? Gra może Ci go dać ;). Pod względem budowy broni i ich ulepszania Outriders jest nieco przekombinowane i często miałem wrażenie, że przekopując minusy ulepszeń tracę czas, bo przecież za 10 min wypadnie mi z przeciwnika lepsza broń. I tak i nie, bo gra bywa oszczędna w nagradzaniu graczy, a to potrafi zawieść.
Jak zdobyć Tytan w Outriders?
Tytan to jeden z najbardziej problematycznych budulców do pozyskania, a potrzebny jest do podnoszenia poziomu i statystyk broni. Otrzymujemy go z rozmontowania „fioletowych” i „żółtych”. Niestety jedna rozmontowana pukawka to jedna jednostka tytanu, a potrzebujesz ich od około 16 do 30+ na jedno ulepszenie. Na szczęście tytan można też kupić. Jedynym handlarzem tytanu jest Bailey. Polecam jej usługi, zresztą nie ucieknie zbyt daleko :>.
O fabule raz jeszcze…
…ale bardziej od strony scenariusza i jego wątpliwej logiki, która mimo usilnych tłumaczeń twórców, po prostu nie działa.
Tuż po wybudzeniu zostajesz zasypany informacjami o tym, że przez trzydzieści lat na Enoch rozgrywa się niekończący dramat. Ludzie są uwięzieni w dolinie, nie da się nigdzie ruszyć, wszędzie niebezpiecznie i nie da się nic zrobić. Stara znajoma, która wpakowała Cię do lodówki, jest jedyną pozostałą przy życiu o wysokiej randze wojskowej. Myślisz sobie – „Cholera, co za bagno”. Ale z drugiej strony, jak już tak wyjdziesz z pierwszej lokacji, to widzisz, że poziom urbanizacji miejscówek jest stosunkowo wysoki. Działa nawet część bardziej złożonej infrastruktury, da się zauważyć skomplikowane maszyny, centra, osiedla, podziemne bunkry itp.
Twórcy tłumaczą to na jednym z splash screenów i w jednej rozmowie NPC, że niby wszystko wydrukowały drukarki 3D. Czym? Jak, skoro większość zasobów nadal jest na orbitującym statku matce, a wokół szalej burza i zaraźliwy, czarny grzyb? To, jak wygląda świat gry, serio nie pasuje do tego, co mówią postacie w grze. Są też głupie błędy level designerów, np. w jednej z misji wchodzimy do zamkniętego od wielu lat bunkra, gdzie wszystko wygląda, jakby jeszcze 30 min temu ktoś tam był i nawet napalił w kuchniach polowych. Więcej? Może dość, po prostu zagraj i się przekonaj lub zobacz.
W scenariuszu Outriders można z powodzeniem kwestionować absolutnie wszystko. Od zasadności poczynań NPC, poprzez geopolitykę, przejścia pomiędzy kolejnymi etapami misji, a już na pewno etapy rozwoju cywilizacji w nawiązaniu do dostępnych środków i sytuacji militarnej. Absolutną wisienką na torcie jest pytanie: ile lat w tej grze żyją ludzie? Jest to pytanie esencjonalne, które wysadzi twój mózg, kiedy zaczniesz dodawać lata i porównywać skoki cywilizacyjne oraz kluczowe wydarzenia.
Premiera i on-line z ręką na pulsie
Pisząc plan recenzji, jednym z pierwszych punktów było, żeby nie skupiać się na dramatycznym działaniu usługi Online. W dniu premiery Outriders to był horror, przez kolejny tydzień też. Przez kolejny też. Teraz w sumie też, ale mniej. Pierwsze dni problemów można było przypisać do ponadprzeciętnej popularności gry – Game Pass zrobił swoje. Ok, trudno, serwery się posypały. Potem z dnia na dzień było lepiej, ale nawet w dniu pisania tej recenzji pojawiły się problemy z łączeniem, wysypywaniem Outriders do Dashboard, zapraszaniem do wspólnej gry, itp.
Na szczęście ludzie z People Can Fly trzymają rękę na pulsie i ostro walczą ze stabilnością serwerów, stale są w kontakcie z community i ogólnie od strony supportu wygląda to dobrze. A to się chwali. Nie mniej jednak tak skopanego NetCode dawno nie uświadczyłem w żadnej produkcji. Aktualny status serwerów sprawdzisz na Twitterze Outriders oraz na stronie WWW.
Prrryt, bruuum – audio, szanowny Panie
Jak słusznie Kamil zauważył, dawno nie słyszeliśmy tak dobrego dźwięku silnika diesla w grze! Co też robi sporo sensu z uwagi na techniczne problemy bohaterów opowieści. Na mnie z kolei wrażenie zrobiła oprawa audio na PlayStation 5, kiedy ogrywałem demko. Pełny, przestrzenny dźwięk, poprawna realizacja – raczej wszystko in plus. Problem w tym, że Outriders w pełni ogrywałem na Xbox Series S, który mimo wszystko odbiega jakością audio od konsoli Sony. Nadal sample dźwiękowe brzmią poprawnie, ale w bezpośrednim porównaniu można pokręcić nosem. Z drugiej strony ludzie od sampli mogli nieco bardziej się przyłożyć, bo wiele dźwięków to poziom poniższego filmu:
@PCFPeopleCanFly @Outriders @Badyl122 @SkillUpYT Go behind the scenes and learn the secret to creating sound effects for the game 😉 #funny
Originally tweeted by Damian Baran (@GraczWatch) on 15/04/2021.
Jeszce trzy słowa o dubbingu. Zazwyczaj tego nie robię, ale z racji tego, że Outriders to polska gra… Grałem z polskim dubem. Czy był to błąd? Niekoniecznie. Znowu jest tylko poprawnie, miejscami nieco sztucznie, ze złym akcentowaniem sytuacji. Bez rewelacji, ale nie chcę się znęcać. Da się tak grać!
Czy warto zagrać w Outriders? Pewnie, to idealna gra do GamePass
Mając konsolę Xbox One lub Series X|S w zasadzie nie masz się nad czym zastanawiać. Wydajesz kilka PLN na Game Pass w promocji i cieszysz się nową grą za pół darmo. Czy jest tu z czym dyskutować? Pobierasz, grasz, a jak nie pasuje, to usuwasz i nie czujesz się stratny. Gorzej, jeśli kupiłeś grę na premierę w wersji pudełkowej i nadal masz problemy z łączeniem do usługi… w takim przypadku możesz czuć pewien zawód produkcją Polaków.
Tak jak napisałem na początku – Outriders potrafi uzależnić od siebie i wciągnąć jak bagno. Godziny z tym tytułem przelatują w mgnieniu oka i mimo widocznych niedociągnięć, ma się to poczucie satysfakcji wynikającej z kończenia kolejnych etapów gry.
O zdanie na temat Outriders poprosiłem też Tomka, z którym wspólnie graliśmy.
Zebranie i układnie myśli, żeby napisać te kilka słów na temat Outriders, to nie lada wyzwanie. Z jednej strony lista wad i rzeczy, które mnie w tym tytule wkurzają, jest naprawdę długa. Z drugiej strony bawiłem się dosyć dobrze i poświęciłem na tego loot shootera sporo czasu zarówno w trybie kooperacji, jak i grając samemu. Z tego powodu naprawdę trudno wydać mi jednoznaczny wyrok na polską produkcję.
– Tomasz „Danteveli”
Przeczytaj dalszą część opinii Tomka
Fabuła to te same dudy, co w innych grach tego typu. To, co nam zaprezentowano, jest sztampowe i nudne, a większość historii znajduje się w milionie notatek i innych znajdziek. Niestety fabuła jest tutaj zmarnowanym potencjałem. Kilka interesujących pomysłów zostaje zniszczonych przez głupie i bezsensowne rozwiązania. Najsłabsze jest to, że w głowie można sobie ułożyć znacznie ciekawszą wersję historii Outriders.
Najmocniejszym elementem Outriders jest strzelanie i system umiejętności. Skille klasy to nie tylko dodatek czy jakaś wisienka na torcie. To wokół nich toczy się zabawa. Na przykład przedstawiciel klasy Pyro odzyskuje zdrowie poprzez podpalanie wrogów i zadawanie im obrażeń. Na dokładkę same zdolności są naprawdę potężne i nie raz uratują nam skórę. Samo strzelanie również wykonano niezwykle dobrze i jest ono bardzo satysfakcjonujące.
Trochę szkoda, że całość sprawdza się do trafiania do lokacji, strzelania do nacierających fal przeciwników, kilku krokach naprzód i powtarzaniu tego samego w nieskończoność. Przydałoby się więcej różnorodności. No i walki z bossami zawodzą po całości. Ciągną się jak flaki z olejem i opierają się na wystrzelaniu całej amunicji, bieganiu do skrzynki z pociskami i powtarzaniu tego samego przez 15 minut.
Szkoda, że naprawdę fajny system walki i umiejętności nie zostały spożytkowane na coś lepszego i bardziej różnorodnego. Wtedy Outriders byłoby jedną z najlepszych gier tego typu, w jakie można zagrać. W moim rankingu tytuł ten już wypada lepiej od Anthem i The Division, ale brakuje tu sporo do Warframe czy Destiny.
Rzeczy, do których mógłbym się przyczepić, jest sporo. Począwszy od drobnostek jak dziwaczne scenki wydłużające wczytywanie się gry, poprzez za niedobory amunicji na wyższych poziomach trudności, aż po koszmarne problemy z serwerami. Problemów jest sporo i doskwierają one przez cały czas z tym tytułem. Przetrwałem do końca i wykonałem wszystkie misje, wbiłem maksymalny poziom postaci i zabiłem tysiące przeciwników. Czyli z Outriders nie jest tak źle.
Koniec końców muszę oddać głos za Outriders. Mimo wszystko bawiłem się dobrze i nie żałuję czasu poświęconego na ten tytuł. Warto dać tej produkcji szansę, zwłaszcza po tym, jak zostaną naprawione problemy z serwerami. No i jeśli ktoś zainwestował w Game Pass, to aż szkoda nie zainstalować i przetestować tego tytułu.
Trzecia opinia należy od Mateusza Papisa z Popkultura od Serca!
Gdybym miał określić jednym zdaniem czym jest dla mnie Outriders, to powiedziałbym, że jest to gra kontrastów. Pomimo tego, że na Xbox One S gra nie wygląda jak ósmy cud świata, fabuła jest równie interesująca co obserwacja schnącej farby, to jednak nie mogę się od niej oderwać. Powiem nawet więcej, calak jest tylko kwestią czasu.
Przeczytaj dalszą część opinii Mateusza
To, co People Can Fly w mojej opinii zrobiło najlepiej, to mechanika całej zabawy. Strzelanie do wrogów ludzkich (i nie tylko) jest szalenie satysfakcjonujące. Każda broń ma swoją własną tożsamość i wydaje mi się, że każdy podczas rozgrywki znajdzie coś dla siebie. Osobiście najbardziej do gustu przypadły mi strzelby automatyczne i karabiny wyborowe (wybory równie skrajne co sama gra).
Złego słowa nie mogę powiedzieć również o naszych „mocach”. Mają one swoistego kopa, oraz wyglądają szalenie efektownie. Niestety pomimo tego, że sam trzon rozgrywki dostarcza masę zabawy, to nie sposób przymknąć oczy na wady. Zadania robione na jedno kopyto, źle zoptymalizowane mechaniki związane z poziomem trudności (poziom świata) oraz fakt, że pomimo artystycznego bogactwa od strony designu oraz projektu lokacji, całość nie potrafi nas zachęcić do tego, by bardziej wgryźć się w świat gry.
Chociaż z drugiej strony, może to i lepiej, ponieważ po chwili zastanowienia się cała intryga jak i logika świata gry burzy się jak domek z kart. Tak naprawdę mógłbym jeszcze długo grać ze sobą w mentalnego ping-ponga i wymieniać wady oraz zalety. Żeby jednak ukrócić ten proceder powiem tyle – jeśli posiadacie którąś z konsol Microsoftu, wasz abonament GamePass jest aktywny oraz brakuje wam typowej strzelanki do odmóżdżenia, to Outriders jest właśnie dla was.
Outriders (Xbox Series X|S)
259 złZalety
- Przyjemność płynąca z rozgrywki
- Miejscami gra potrafi zachwycić designem
- Po napisach końcowych jest jeszcze całkiem sporo sensownego grania!
Wady
- Stabilność gry
- Sporo nielogiczności w wielu miejscach gry
- Fauna, flora, design, wszystko wydaje się zbyt Ziemskie, ludzkie
- Czasem niesatysfakcjonujące nagradzanie gracza za postępy