Na konsolowy port Insurgency: Sandstorm musiałem czekać bodajże od 2018 roku. W końcu, po wielu opóźnieniach, dane mi było zagrać w tego taktycznego, realistycznego shootera. Po kilkunastu godzinach w PVP mogę powiedzieć śmiało, że ta gra skopie Ci dupę. Prawdopodobnie nie ogarniesz odrzutu broni, będziesz ciągle ginął i… cieszył się z tego, że przegrywasz. O syndromie Insurgency opowiem Ci w mojej recenzji gry w wersji na Xbox Series. Skupiam się tylko na trybie PVP, CO-OP mi zwisa.

To jest dobre: Ciężki, ale bardzo satysfakcjonujący gunplay.

To jest słabe: Na poprzedniej generacji gra ma tylko 30 FPS. Tyczy się to również PS4 Pro i XOX.

gamaplay insurgency sandstorm na xbox series x

Piguła:

  • W grze są po cztery tryby gry PVP i CO-OP.
  • Próg wejścia jest całkiem wysoki, bo na padzie ciężko się strzela.
  • Community to jajcarskie bąbelki!
  • Współpraca zespołowa jest podstawą, by wygrać rundę.
  • Twórcy dostarczyli kilkanaście solidnych map.
  • Istnieje częściowy crossplay w ramach jednej platformy (PS4 – PS5, X1 – XS)
  • Yalla Habibi!

Dawno temu grałem ligowo w Operation Flashpoint i pierwsze Armed Assault. Taktyczne FPS-y, w których ginie się od jednego strzału, są najbliższe mojemu sercu. Ubolewałem nad tym, że na konsolach nie ma takich gier. Z braku laku czasem grałem w COD na hardcore albo ten obesrany Warzone (bo za darmo), w którym chłop ginie po wpakowaniu w niego dwóch magazynków z M4. Z wywieszonym językiem czekałem na Insurgency: Sandstorm, bo tutaj faktycznie możesz zginąć od jednego pocisku, maksymalnie krótkiej serii na klatę. Po wbiciu 40 lvl mogę śmiało powiedzieć, że moje oczekiwania w większości zostały spełnione. Jest w pytę.

jakiś tam karabinek w insurgency

O co chodzi w Insurgency: Sandstorm?

Insurgency: Sandstorm ma surowy gameplay kładący nacisk na współpracę pomiędzy graczami znajdującymi się w drużynie. Cele gry uzależnione są od trybu, ale na dobrą sprawę każdy z nich to jakaś wariacja Capture & Hold, czyli jak najdłuższego utrzymania baz na mapie. Do gustu przypadł mi tryb Firefight, w którym powolutku zajmujesz lub starasz się odbić miejsca na mapie. Dzięki zajętym celom nie tylko zdobywasz punkty, ale też dajesz możliwość odrodzenia towarzyszom broni.

Drugi fajny tryb to Domination – odradzasz się zaraz po śmierci i… próbujesz zająć lub odbić cele na mapie. Jest to tryb zdecydowanie bardziej dynamiczny i najbliżej mu do TDM. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że od razu po odrodzeniu będziesz się ostro naparzał z przeciwnikami. To mi się podoba!

Mimo wszystko w Insurgency: Sandstorm brakuje większego zróżnicowania pomiędzy poszczególnymi trybami gry. Niby w każdym jest co innego, np. jedna drużyna broni punktu a druga atakuje, ale koniec końców i tak jest C&H. Gra ma ciągoty do szybkiej, wymagającej naparzanki. W wersji pecetowej było w przeszłości większe zróżnicowanie w trybach gry, ale deweloperzy zrezygnowali z nich. Szkoda.


Z pewnością najlepiej gra się w grupce znajomych, bo dzięki sprawnej komunikacji można zdobyć sporą przewagę nad przeciwną drużyną. W konsolowej wersji zabrakło niestety możliwości postawienia własnego serwera – dostępna jest tylko szukajka, która wrzuca na losowy. Wiele zależy więc od Twojego szczęścia. Jeśli trafisz na gadatliwą ekipę (wyspiarze zwykle tacy są), to będzie Ci się grało świetnie. Z niemowami już dużo gorzej, bo będziesz skakał po mapie z jednego celu do drugiego, nie wiedząc za bardzo, co się tam dzieje.

Jestem lamusem i nie ogarniam recoila

W grze świetnie czuć broń. Każdy karabinek, z którego będziesz strzelał, mocno kopie. Czujesz szacunek do broni, a z każdym wystrzelonym magazynkiem masz coraz mniej szacunku do siebie. Nie trafiasz. Celownik lata wszędzie, tylko nie tam, gdzie chcesz. Po kilku godzinach gry wreszcie powoli zaczynasz ogarniać, jak strzelać, aby mniej więcej trafić we wroga. Spokojnie, po drugiej stronie telewizora siedzi taki sam lamus jak Ty. Wystrzelacie w siebie po magazynku i najprędzej nikt nikogo nie trafi. Za to znikąd dostaniesz strzał w głowę od snajpera. Wybór broni nierzadko wiąże się z tym, jaka jest obecnie mapa. Na większych lepiej wziąć karabinek z dużym kalibrem i sporym zoomem. Na małych mapach jakieś SMG i hajda.

Od gry łatwo się odbić, bo jest po prostu trudna. Nie ma tutaj miejsca na zagrania w stylu Rambo, tylko powolutku przechodzisz od osłony do osłony i starasz się zabijać przeciwników. Jest ciężko, a na początku swojej zabawy prawdopodobnie non stop będziesz zarywał od bardziej doświadczonych graczy. To Cię nakręci do tego, by grać dalej. Uczyć się broni, uczyć się map, uczyć się współpracy z pozostałymi osobami w Twoim teamie i patrzeć, jak inni grają. To jest właśnie syndrom Insurgency. Im bardziej dostajesz po dupie, tym bardziej gra Cię wciąga.

Ogromnym plusem Insurcency: Sandstorm jest to, że szybko odblokowujesz wszystkie dostępne w grze klasy i na start masz dostęp do broni oraz dodatków do nich. Każda klasa, a jest ich kilka, ma unikalną broń dla dwóch stron konfliktu – Insurgents i Security. We wcześniej wspomnianym Domination jest tylko jedna klasa dająca dostęp do absolutnie każdej broni. Nie ma pay to win, liczy się tylko Twój skill. Jedyne przedmioty do kupienia za pieniążki zmieniają wygląd Twojej postaci lub broni. W grze otrzymujesz też wewnętrzną walutę, za którą możesz zmieniać powyższe, ale bez płatnej opcji premium. To w żaden sposób nie wpływa na rozgrywkę.

Konsolowe Insurgency: Sandstorm jest trochę drewniane i niezbyt piękne

Gra nie zachwyca wizualnie. Jest nieco sterylna, prosta, a niektóre tekstury są koszmarnie niskiej rozdzielczości. Podobno w przyszłym roku ma zostać wydany darmowy, pełnoprawny update dla obecnej generacji. Obecnie na Xbox Series X i PS5 gra wyciąga 60 klatek na sekundę w 4K (XSS 60/1080p). Niestety na wszystkich konsolach poprzedniej generacji jest to tylko 30 FPS. Najbardziej zaskakuje fakt, że wersje na PS4 Pro i XOX działają w 30FPS/4K. Dziwię się deweloperom, dlaczego nie wybrali 60FPS/1080p, bo te wzmocnione konsole raczej bez problemów dźwignęłyby takie ustawienia.

Przybliż sobie tego screena. Rozdzielczość tekstur pod celownikiem jest… taka no.

Jeśli chodzi o samą mechanikę, to wypada OK. Czasem się gdzieś zablokujesz, czasem Twoja postać będzie dziwnie reagować na napotkane obiekty, ale nie ma siermięgi i toporności znanych m.in. z gier Bohemia Interactive. Na pewno trzeba się przygotować na to, że wszystko zajmuje więcej czasu. Przyłożenie oka do lunety trwa tyle, ile powinno. Zmiana magazynka jest powolna. Rzut granatem potrwa kilka chwil. Tutaj rozgrywka jest wolniejsza. Spokojnie, i tak za chwilę zginiesz.

Kilka porad na start:

  • Jaka jest najlepsza broń w Insurgency: Sandstorm? Taka, z której najlepiej Ci się strzela. Serio, możesz sobie obejrzeć filmy na Youtubie o tym, jaki config broni wybrać, ale nie ma to większego znaczenia. Jeśli dobrze Ci się strzela z AK, to biegaj z AK. Jeśli wolisz dalszy dystans, weź na przykład M24. Bronie są dobrze zbalansowane.
  • Do moich ulubionych broni zawsze dodaję jakąś optykę, recoil grip, compenastor/suppressor i ewentualnie laser, bo w grze nie ma klasycznego celownika.
  • Na początku zabawy nie napalaj się na fragi, tylko staraj się zdobywać punkty na mapie.
  • Przeciwnicy, którzy są niedaleko Ciebie, słyszą, jak rozmawiasz ze swoją drużyną przez voice chat! Ty też możesz ich usłyszeć, więc nie wahaj się strzelać przez drzwi lub ściany.
  • To nie COD, więc nie zmieniaj magazynka co 3 strzały. Przeładowanie broni zajmuje sporo czasu, a Ty stajesz się łatwym celem.
  • Na średnim dystansie staraj się używać pojedynczego trybu ognia (d-pad w górę).
  • Przeczytaj dostępne w grze poradniki.
  • Znane z peceta mody być może pojawią się w wersji konsolowej, deweloperzy sprawdzają dostępne opcje.

Yalla habibi!

Podczas gry pogadałem trochę z ludźmi z całego świata i chyba każdy przyznał jedno – za cholerę nie ogarniają odrzutu broni, ale bawią się wybornie. Niektóre starcia bywają emocjonujące, przez co ręce będą Ci się trząść, a pod paszkami pojawi się pot. Każde zabicie przeciwnika jest bardzo, ale to bardzo satysfakcjonujące, bo pokazuje Twoją wyższość. Z drugiej strony śmierć nie powoduje jakiejś ogromnej frustracji, bo nie ma wiele miejsca na szczęście. Jeśli ktoś Cię zabija, to jest po prostu od Ciebie lepszy lub sprytniejszy.

Cechą charakterystyczną Insurgency: Sandstorm są przekomiczne okrzyki oraz proximity voice chat. Część powiedzonek Twoja postać będzie wykrzykiwać samodzielnie, gdy na przykład przed nią wybuchnie granat. Soczyste FUUUUUUUUUUUUUCK czy zapytania o stan zdrowia pozostałych członków drużyny budują przyjemną i jajcarską atmosferę. Jeśli chodzi o czat głosowy, to gracze dają wskazówki, śmieszkują i próbują sobie wzajemnie pomóc. Do najbardziej komicznych sytuacji dochodzi w momencie, gdy jesteś w jednym budynku z przeciwnikiem i zaczniecie ze sobą rozmawiać. Wielokrotnie przekomarzałem się z oponentem i słyszałem, jak na bieżąco komentuje ze swoją drużyną moje kolejne kille. Fuck off Gumkol – to słyszałem.

Czy warto kupić Insurgency: Sandstorm na konsolę?

Jeśli masz już dosyć COD lub BF, szukasz czegoś bardziej wymagającego i realistycznego, to Insurgency: Sandstorm jest dla Ciebie. To przyjemny tytuł, do którego na początku ciężko się przekonać, bo ani to ładne, ani to specjalnie widowiskowe, ale piekielnie wciągające. Grę z pewnością warto kupić na Xboxa Series S|X oraz Playstation 5, bo tylko te wersje (plus PC, jeśli masz dobry config) mają 60 FPS. Niestety na wszystkich konsolach poprzedniej generacji gra działa w 30 klatkach na sekundę. Zakładam, że gra niebawem potanieje i nie zdziwię się, jeśli trafi do PS Plus lub Xbox Game Pass.

Myślę, że Insurgency: Sandstorm na stałe zagości w mojej bibliotece gier. Lubię strzelanki bardzo nawalanki. Habibi #PDK.

Grę do recenzji dostarczyło nam Focus Entertainment. Dziękujemy!

Insurgency: Sandstorm (Xbox)

169,99 zł
8

Mechanika

8.0/10

Frajda

9.5/10

Grafika

6.5/10

Dźwięk

8.0/10

Zalety

  • Wymagająca, ale bardzo satysfakcjonująca rozgrywka
  • Sporo ciekawych map
  • Nie musisz wpakować w chłopa magazynka, by ten padł
  • Yalla habibi!

Wady

  • Trochę bugów
  • Brakuje bardziej zróżnicowanych trybów gry
  • Tylko 30 FPS na konsolach poprzedniej generacji
  • Graficznie nie porywa