Do recenzji wydawnictw muzycznych przymierzałem się od jakiegoś czasu. Miała być recenzja nowego Toola, miał być tekst o płytce Godspeed You Black Emperor czy o nowej płycie Tides from Nebula. Nic z tego nie wyszło i rykoszetem padło na nieco mniej znany post-rockowy zespół z Gdańska. Spoiwo. Chłopaki i do niedawna dziewczyna z wybrzeża kupili mnie kilka lat temu swoją debiutancką płytą Salute Solitude z 2015 roku oraz koncertem w jednym z klubów w Bielsku Białej. Od ponad tygodnia jestem w posiadaniu płyty Martial Hearts, która jest inna niż debiut, która skradła sporo mojego czasu i która jest po prostu dobra.
To jest dobre: Spoiwo nie boi się eksperymentować z elektroniką i wokalem, co zaowocowało świetnym wydaniem.
To mnie boli: utwór „Verge” mnie boli.
Piguła:
- Nowa płyta Gdańskiego zespołu Spoiwo – Martial Hearts
- Data Premiery: 15 stycznia 2021
- Płyta zawiera 8 utworów o łącznym czasie 39 min 13s
- Tracklista: 1. Wild Eyes, 2. Two Mountains, 3. Riot Sons, 4. Verge, 5. Oyum, 6. Taur, 7. Wounds, 8. Ghost Of Chance
Martial Hearts – Spoiwo
Wydanie przedpremierowe otrzymałem z kompletem autografów i listem z podziękowaniem za wsparcie i notką „wkręcającą” w klimat płyt. Swoję drogą, dostać RĘCZNIE NAPISANY list od zespołu, to nawet lepiej niż przybić piątkę po koncercie :D. Wracając do klimatu Martial Hearts. Wszystkie kompozycje i teksty zawarte w utworach to symboliczny komentarz do czasu, w jakim teraz żyjemy. Czasu pełnego zmian, trudnych decyzji, ciągłego parcia do wyznaczonych celów pomimo wszelkich trudności. Tak też pewnie powstawała ta płyta – długo, z wieloma wątpliwościami, pomysłami i w kółko rozpalanym i gasnącym entuzjazmem. Może się mylę, ale czuję, że tak właśnie rodził się ten album. Jakby nie było, Martial Hearts po sześciu latach od premiery poprzedniego krążka jest już dostępny i stoi na solidnych muzycznych filarach.
Od tworzenia atmosfery po emocjonujący spektakl
Salute Solitude i Martial Hearts to totalnie dwie różne bajki. Pierwsza z nich to spacer w przestrzeni wypełnionej dźwiękiem, gdzie jesteśmy świadkami historii, która toczy się bez naszego udziału i kiedy już się skończy, pozostawia z uczuciem ogromnego niedosytu. Coś jak sen, z którego ktoś brutalnie Cię wybudził. Druga bajka, którą jest Martial Hearts, to kontynuacja opowieści, ale ukazana z innej perspektywy oraz z zupełnie innym przekazem emocji. Osiem utworów jest świadectwem minionego czasu i doświadczeń z przeszłości. Oczywiście w przypadku produkcji, które klasyfikujemy w ramach post-rocka, interpretacji może być tyle, ilu słuchaczy. Jednak osoby, które słuchają tego typu muzyki, pewnie przyznają mi rację, że emocje, posługiwanie się nimi i często granie na nich, to właśnie to, za co kochamy instrumentalne brzmienia. Tutaj nie jest inaczej.
Czy głos może być instrumentem?
Często jest. Spoiwo w Martial Hearts sięgnęło nie tylko po elektroniczne brzmienia, przypominające nieco twórczości 65daysofstatic, ale również i wokal. Dwa utwory z płyty: „Two Mountains” oraz „Wounds” otrzymały swoje teksty. Nie należy się tutaj nastawiać na interpretację tekstu jako takiego, bo wszelkiem zniekształcenia i efekty skutecznie utrudniają wyciąganie pełnych zdań, a następnie złożenie sobie wszystkiego w całość. Nie mniej jednak fragmenty da się wyłapać, ale chyba nie o to chodzi. Teksty, a w zasadzie wokal, potraktowano jako kolejny element sceny muzycznej. Wysunięty do przodu, ale nadal będący tylko dźwiękiem. Zabieg znany z płyt innych zespołów i szczerze, nawet go lubię.
Cliffhanger
I znowu to zrobili. Płyta Martial Hearts kończy się utworem „Ghost of Chance”, który pozytywnie nastraja do czegoś świeżego, nowego, jakiegoś wybuchu radości… i nagle milknie kończąc naszą trwającą niespełna 40 minut muzyczną podróż. Niezwykle cieszę się, że płyta w końcu powstała i mogłem jej posłuchać. Mógłbym przyczepić się do masteringu jednego z utworów, bo po prostu mnie wk*rwia, ale oceniam płytę jako całość i czuję się ukontentowany tym, co otrzymałem. Warto było czekać! Pozostaje pytanie – ile lat zaczekamy na kolejną płytę?
Płyta do posłuchania na wszystkich platformach streamingowych oraz na oficjalnym profilu bandcamp Spoiwo.
SPOIWO - Martial Hearts
10 EURZalety
- Spore zaskoczenie, jeśli oczekiwało się czegoś podobnego do debiutanckiej płyty
- Spójność i brak typowych utworów-zapychaczy
- Wiele możliwości interpretacji
Wady
- Zabrakło nieco przestrzeni i "chwili na oddech"
- Na mocno technicznie grających słuchawkach, niektóre dźwięki mogą irytować
- Szkoda, że to wydanie jednopłytowe...