Nie da się ukryć, że nasz blog główne słynie z wsparcia Huaweia’a oraz licznych produktów Xiaomi. Znudzenie obiema markami doprowadziło mnie do tego, że z  niekłamaną przyjemnością przytuliłem do siebie produkt innego chińskiego giganta, grupy BBK Electronics. Takim sposobem opowiem wam nieco o Oppo Reno 4 i czy warto się w ogóle nim zainteresować. Zapraszam do zapoznania się z moim testem tego telefonu.

Onieśmielony wyglądem Reno 4

oppo reno 4 i pudełko

Oppo Reno 4 tuż po wyjęciu z pudełka potrafi onieśmielić swoim wyglądem. Co prawda dalej kontynuujemy trend wciskania „wysepek” na aparaty, ale w tym przypadku jest mało inwazyjna. Pod odpowiednim nachyleniem można nawet zaobserwować mile dla oka wzory.

Dodatkowym atutem jest przyzwoita waga sprzętu. Tak się składa, że mając obok siebie smartphone o podobnej przekątnej (Redmi Note 8), Reno 4 może się pochwalić wagą o 30 gramów lżejszą (185g. Ważyłem wraz z etui). Dodatkowo warto zaznaczyć, że Oppo jest też smuklejsze i lepiej leży w dłoni.

Pozytywne wrażenie nieco blednie, gdy popatrzymy na front urządzenia. Do jakości ekranu nie ma co się przyczepić. otrzymujemy przyzwoite zagęszczenie pixeli na cal (411), wspierane OLEDową technologią. Niestety efekt nieco psuje wyraźny podbródek. Teoretycznie ekran jest chroniony Gorilla Glass 5, aczkolwiek z przykrością muszę stwierdzić, że mimo ostrożnego użytkowania, nie uchroniłem się przed rysami.

ładowarka do reno 4

Tak, ładowarka jest w zestawie

Zawartość pudelka jest prawie kompletna. W momencie premiery nikt nie wpadł na pomysł usuwania ładowarki w celach ekologicznych. Do zestawu producent dorzucił ładowarkę 30W, która potrafi naładować Reno 4 do 50% w 20 minut, a całą baterię w niecałą godzinę. Poza tym w pudełku mamy podstawowe słuchawki nieźle sprawdzające się jako headset. Z racji wystających aparatów, również z niekłamaną przyjemnością przytuliłem do siebie etui. Szkoda jedynie, że w testowym modelu nie uświadczyłem żadnej folii na ekranie, co stanowiło by dodatkową ochronę.

aparaty w oppo reno 4
Paprochy. Wszędzie paprochy kurła!!!!

Przeciętnie na papierze, ale zaskakująco stabilnie i wydajnie

Oppo Reno 4 na obecne czasy ma stosunkowo przeciętną specyfikację. Snapdragon 720G wspierany układem Adreno 610 i 8 gigabajtami ramu ufs 2.1 poradzi sobie z większością gier w średniej jakości detalach.  Muszę za to pochwalić samo użytkowanie z telefonu. Color OS może nie jest najpiękniejszą, najbardziej dopakowaną nakładą na Androida, z jaką miałem do czynienia. Z niekłamaną przyjemnością muszę jednak zaznaczyć, że w  kwestii optymalizacji nie mogę niczego tego telefonowi zarzucić. Dodatkowym plusem jest również to, że niedawno Oppo Reno 4 dostał aktualizację do Androida 11.

Mimo iż bateria w Oppo Reno 4 nie jest zawrotnie duża (4015mAh), to muszę przyznać, że trzyma się przyzwoicie. Przy włączonym Always on Display czy LTE, smartphone spokojnie mi wykręca minimum 4 SOTu intensywnego użytkowania. Przy bardziej zbilansowanym trybie użytkowania bateria powinna wytrzymać zdecydowanie dłużej – od 6 godzin do jednego dnia bez ładowania.

Nie dzieje się tutaj zbyt wiele

Aplikacja aparatu

Przejdźmy do możliwości fotograficznych. Bezpośrednim konkurentem będziemy mój prywatny Poco F2 Pro. Na pierwszy rzut oka daje się odczuć biedę oraz złe rozplanowanie. Aplikacja Xiaomi jest w tej kwestii znacznie bardziej przemyślana i bogatsza. Mamy dostęp do różnych bajeranckich opcji jak klonowanie, VLOG itd. Dodatkowo tryb profesjonalny między F2 Pro A Reno 4 to niebo a ziemia. Xiaomi w tej kwestii daje naprawdę sporą swobodę Twórczą. W tej kwestii jedynym osiągnięciem jest ukrycie bezużytecznego obiektywu Macro.

Pomimo dość podstawowych funkcji, trzeba przyznać, że aplikacja aparatu jest stabilniejsza. Np. obydwa modele mogą nagrywać slow motion w 960 klatkach, ale Oppo Reno 4 robi to nieco lepiej. Obraz, pomimo niższej rozdzielczości, wygląda płynniej i jest lepiej doświetlony w gorszych warunkach oświetleniowych.

Kontynuując wątek aparatów, właśnie o to się rozbija. Pomimo braków wielu opcji w doborze zdjęć, Oppo Reno 4 robi niezłe zdjęcia. Na potrzeby testu oba smartphone’y mają włączone HDR oraz AI do rozpoznawania scenerii. Z góry zaznaczam, że zdjęcia mogą się nieco różnic i sprawiać wrażenie, że zmieniałem ich pozycje. A to tylko kwestia różnic w umiejscowieniu obiektywów. Poza tym wiem, że Oppo Reno 4 ma aż cztery aparaty z tyłu, ale o dwóch nawet nie chcę mi się po prostu rozpisywać(macro i rozmycia tła). Skupię się w tym przypadku na głównej 48 mpx matrycy z przysłoną 1.7 oraz szerokim kącie z F2.2.

Możliwości aparatu Oppo Reno 4

Skoro mamy za sobą zasady, muszę stwierdzić, że zdjęcia wyglądają bardzo przyzwoicie. Mamy dobrą rozpiętość tonalną i przyzwoitą szczegółowość. Mam wrażenie, że Oppo celuje w cieplejsze barwy, a opcją „olśniewające kolory” dodatkowo możemy możemy je podbić. Do odmiennych wniosków można dojść podczas strzelania sobie selfiaków. Wówczas Oppo stara się być nieco naturalniejsze. Widać, że F2 Pro ma tendencję do większego poprawiania tła i… naszej twarzy.

Tryb nocny robi wrażenie

Co ciekawe, w trybie nocnym, zaryzykowałbym, że to Oppo sobie lepiej radzi z doświetleniem przy równoczesnym odszumieniu obrazu. Posiada nawet tryb stworzony specjalnie dla statywów, pozwalający na długie naświetlenie scenerii. Po włączeniu tej opcji zaczyna się dziać magia. Obraz jest naświetlany przez 40 sekund, dzięki czemu z nocy robi się dzień. Coś takiego widziałem do tej pory w flagowych Huaweiach.  F2 Pro, pomimo kilku aktualizacji, dalej na tym tle kuleje, pozostając daleko w tyle. Przykro jest mi to przyznawać, ale od czasów pojedynku z Poco X3, niewiele się zmieniło.

Co się tyczy możliwości wideo, to stwierdzę, że są akceptowalne. Telefon potrafi nagrywać materiały w rozdzielczości 4k i 30 klatkach z głównego obiektywu. Nie ma możliwości płynnego przejścia do ultra szerokiego obiektywu, który potrafi nagrywać filmy tylko w 1080p. Zaskakujące, spodziewałem się braku jakiejkolwiek stabilizacja w ultra HD, a tu proszę.  Stabilizacja obrazu w 4K wydaje się być bardziej naturalna niż podczas nagrywania w HD lub Full HD.

Na koniec rozważań foto-wideo trzeba wspomnieć o możliwości doinstalowania GCamu (w tej konkretnie wersji). W tej kwestii pojedynek może być nieco nierówny, gdyż Oppo 4 nie dostało swoich configów. Mimo wszystko dalej da się z niego coś wykrzesać. Głównie, jeżeli chodzi nagrywanie materiałów w 4K i 60 klatkach.

Wady Oppo Reno 4

Oppo Reno 4 ma tylko jeden, ale stosunkowo doniosły głośnik mono. Oczywiście smartphone obsługuje płatności zbliżeniowe NFC. Dodatkowy plus za jacka 3,5 mm oraz tackę bogatą na dwie karty nano sim z możliwością rozbudowy pamięci o micro SD. Czytnik linii papilarnych działa szybko i to samo się tyczy odblokowywanie przednią kamerką.

Konia z rzędem temu, kto mi wytłumaczy, czemu nie da się wzorem odblokować telefonu? Dodatkowo bym się przyczepił do zero jedynkowych wibracji, które nie mają nic wspólnego z tzw. haptyką. Karny kaktus należy się również za brak jakiejkolwiek diody powiadomień i konieczności poleganiu na always on display.

zdjęcie wykonane oppo reno 4

Czy warto kupić Reno 4?

Oppo Reno 4 jest naprawdę przyzwoitym sprzętem, do którego ciężko się przyczepić – po prostu warto go kupić. Bywa w pewnych aspektach surowy i ubogi w opcje, ale przy tym powtarzalny i stabilny. Pomimo niewielu dodatkowych funkcji w kwestii foto-wideo, to, co otrzymujemy, jest po prostu dopracowane. Wiem, czego się spodziewać po nim.

Mocno szanuje tryb nocny, spotykany w takiej postaci do tej pory w znacznie droższych modelach. Problem w tym, że mimo wszystko Reno 4 jest nieco źle wycenione – cena rzędu 1400 zł wydaje się być nieco zawyżona. Szczególnie, jeżeli telefon porównamy z Realme 7 Pro o podobnej (a nawet lepszej momentami) specyfikacji. Celowo przytaczam w tym przypadku Realme, gdyż zarówno Oppo, jak i Realme (także Vivo oraz One Plus), należą do tej samej filmy – BBK Electronics.

Nie ukrywam, że taka rywalizacja nie do końca pomaga moim decyzjom zakupowym. 300 zł taniej i będzie można zacząć rozważać zakup Oppo Reno 4. Myślę, że wtedy byłaby to naprawdę ciekawa alternatywa dla CZEGOKOLWIEK od Xiaomi, które już dawno dali sobie spokój z optymalizacją oprogramowania. Póki co Oppo nie przejawia jeszcze takich patologii.

Za udostępnienie egzemplarza do testów z całego serca dziękujemy Pani Anicie z firmy 24/7Communication Sp. z o.o