Do dzisiaj pamiętam, jak dobrze bawiłem się ze starym Harvest Moon na konsoli GameBoy. Był to mój pierwszy kontakt z symulatorami sielankowego życia. Wciągnąłem się na maksa, z miejsca stałem się fanem serii i miłośnikiem tego typu gier. Teraz, jako stary już człowiek, zobaczyłem trailer Bit Orchard: Animal Valley na Nintendo Switch. Odżyły we mnie wspomnienia dawnych czasów i wakacji spędzonych na wirtualnej farmie. Tylko czy ten retro tytuł oferuje coś godnego naszej atencji?

To jest dobre: Nostalgia do czasów GameBoy
To jest słabe: Strasznie krótki tytuł i mamy mało do roboty

Taki mini Harvest Moon

W Bit Orchard: Animal Valley wcielamy się w młodego sadownika, który wyrusza na wieś, by zbudować jabłkowe imperium. To by było na tyle, jeśli chodzi o fabułę czy opisywanie postaci, bo w grze za dużo się nie dzieje, a bohaterów można policzyć na palcach jednej ręki.

Trailer zachęcił mnie do sprawdzenia tego tytułu

Rozgrywka wpisuje się w symulatory życia i produkcje jak wspomniany już Harvest Moon czy Stardew Valley. Różnicą jest tutaj to, jak bardzo ograniczony jest zasób naszych akcji. Jedynce, co możemy robić, to sadzić jabłka, podlewać drzewka i ścinać chwasty. Później dochodzi jeszcze łowienie ryb i to by było na tyle, jeśli chodzi o rozgrywkę. Mimo małej ilości rzeczy do roboty, mamy tu ten sam system wczesnych poranków na polu i chodzenia spać wcześnie, by się wyspać przed dniem pracy. Zabawa polega więc na wstawianiu, wykonywaniu kilku niezbędnych czynności i chodzeniu spać, by powtarzać to samo, aż do osiągniecie celu, jakim jest posiadanie gigantycznego sadu.

Mało do roboty

Bit Orchard: Animal Valley serwuje nam maksymalnie uproszczoną wersję, mającego ponad 20 lat schematu. Nawet najstarsze produkcje z gatunku były znacznie bardziej rozbudowane niż ten tytuł. Ratunkiem na małą ilość rzeczy do roboty jest seria zadań, jakie otrzymujemy w grze. Sprowadza się to do posadzenia określonej ilości drzew czy sprzedania konkretnych jabłek. Zadania mają nas motywować do dalszego grania i w jakimś stopniu to robią. Podobnie jest z opcją wydawania kasy na dekoracje naszego domku. Rozumiem, że kosztowne przedmioty mają nas zachęcać do dalszej pracy i zarabiania kasy.

Kolorowy świat.

Trudno napisać coś więcej o samej rozgrywce, bo nie ma tutaj zbyt wiele do roboty. O ile w innych tytułach tego typu często brakowało mi dnia i musiałem planować, co chcę zrobić, tak tutaj chodziłem spać w południe, bo bieganie po działce nie jest zbyt interesujące.

Pokłady nostalgii w Bit Orchard: Animal Valley

Oprawa audiowizualna idzie mocno w stronę retro. Mało dźwięków, chiptune i cała gra operująca może 4 kolorami. Przez większość czasu mamy wrażenie, że gramy w tytuł z oryginalnego Game Boy z dwoma odcieniami (chyba) zieleni, które dają po oczach. Jabłka i woda mają inne kolory, ale to taki raczej drobny smaczek do całości. Do tego nasz główny bohater przypomina mi postać z oryginalnych Pokemonów, a całość jest bardzo prosta. Dzięki temu gra wygląda strasznie staroszkolnie i ma potężne pokłady nostalgii. Dodatkowo taka oprawa pasuje idealnie do rozgrywki z przenośnej konsoli Nintendo.

Fajnie, ale..

Przyznam, że trochę się wkręciłem w ten tytuł i spędziłem z nim dosyć dużo czasu, biorąc pod uwagę to, co Bit Orchard: Animal Valley oferuje. Po mniej więcej dwóch godzinach gry nie zostało mi zbyt wiele do odkrycia i znużenie zaczęło wkradać się dosyć mocno. Później odpalałem jeszcze ten tytuł, ale to bardziej na takie 5-minutowe sesje podlania drzewek i zebrania jabłek. Niestety grze brakuje głębi i poziomu rozbudowania choćby z oryginalnego Harvest Moon GB. Tutaj jest zdecydowanie zbyt mało do roboty.

Duch to jeden z kilku NPC w grze.

Z drugiej strony – może taki był zamysł twórców i gra to swego rodzaj najprostsze wprowadzenie do tego typu gier, przeznaczone głównie dla młodszych i tych, którzy nie chcą zawracać sobie głowy wyborem sadzonek? Tylko czy wtedy retro oprawa graficzna ma sens?

Może następnym razem?

Trudno zbyt dużo napisać o Bit Orchard: Animal Valley. W końcu to bardzo prosty niezbyt rozbudowany tytuł stylizowany na produkcję pod przenośną konsolę z minimalną liczbą przycisków. Mamy tutaj głównie dawkę nostalgii i maksymalną destylację formuły Harvest Moon czy Story of Seasons. Jest w tym coś fajnego i przyjemnego. Jednak po godzinie czy dwóch monotonnych zajęć, zobaczymy prawie wszystko, co ten tytuł ma do zaoferowania. Dlatego też trzymam kciuki za twórców i liczę na bardziej rozbudowany sequel w podobnej stylistyce.

Za udostępnienie gry do testów dziękujemy dystrybutorowi i wydawcy gry Bit Orchard: Animal Valley. Ocena bazuje na subiektywnej opinii recenzenta. Wydawca i jego partner PR nie mieli wpływu na wynik.

Bit Orchard: Animal Valley

5.5

Grafika i dżwięk

7.0/10

Frajda

6.0/10

Frajda

5.0/10

Rozbudowanie

4.0/10

Zalety

  • Nostalgia
  • Przyjemna rozgrywka
  • Retro oprawa graficzna

Wady

  • Bardzo krótka i płytka gra
  • Gorsza wersja znanej formuły