Można byłoby odnieść wrażenie, że shootery na szynach, gdzie dzierżymy pistolet (lub coś takowy imitujący) dawno wymarły. Na szczęście, gdy Namco dało sobie już dawno spokój z Time Crisis, tak Sega co jakiś czas stara się nam przypomnieć jak niegdyś dominowała w tym gatunku m.in. za sprawą serii House of the Dead. Co prawda konsolowcy wciąż nie doczekali się konwersji z automatów, Scarlet Down (podtytuł piątej odsłony), za to, za sprawą naszych rodaków z Megastudio Pixel, mam okazję teraz dla Was testować Remake pierwszej odsłony. No i… niestety nie mam dobrych wieści. Nie uprzedzajmy jednak faktów, zacznijmy od początku.

To jest dobre: „Nowy” Light gun shooter w dzisiejszych czasach? DEJ MI TO!
To jest słabe: Kiepskie sterowanie kładzie wszystko

Piguła

  • Remake automatowego klasyka z 1996 roku,
  • Otrzymujemy dwa główne tryby – klasyczny i hordy,
  • Mamy dwa ustawienia graficznie – w obu wygląda co najwyżej #meh
  • Gra jest do ogarnięcia w nieco ponad godzinę ze wszystkimi „odnogami”,
  • Sterowanie żyroskopem w Joy Conie to jakiś kiepski żart.
ekran tytułowy w House of the Dead: Remake

Ciepłe wspomnienia

Seria House of the Dead zadebiutowała na automatach w roku 1996 i jest przedstawicielem gatunku strzelanek na szynach (Light gun shooter) w polewie horroru klasy B… o ile nie gorzej, ze względu na wszelkie klisze gatunkowe i drętwe dialogi. W tym przypadku nawet nie ma co się rozpisywać o fabule, gdyż takowej w zasadzie nie ma. Ot jest dwóch agentów, którzy muszą powstrzymać szalonego naukowca. Koniec pieśni. Marka przez lata systematycznie otrzymuje nowe odsłony, a nawet doczekała się sensownych spin-offów w postaci Zombie Revange czy HotD: Overkill.

Ogólnie rzecz biorąc, koncepcja jest prosta. Nasza postać sama idzie, a my strzelamy do wszystkiego, co się rusza, oczywiście z wyjątkiem cywili. Mamy też kilka różnych ścieżek, ale ogólnie grę idzie ogarnąć w troszkę ponad godzinkę, a głównie chodzi, żeby kręcić lepsze wyniki.

Niewiele nowości

przeciwnik w House of the Dead: Remake

Co wprowadza Remake? Tu jest problem, ponieważ tak naprawdę niewiele. Odświeżona wersja nie dodaje żadnych nowych ścieżek czy rozwiązań z nowszych odsłon, skupiając się głównie na tym, żeby przenieść starą grę na nowy silnik. Jasne, możemy ustawić nowy sposób punktacji, mamy więcej naukowców do uratowania, tryb hordy podkręca ilość przeciwników na ekranie, aczkolwiek to zwykła kosmetyka.

Coś gnije w House of the Dead: Remake

Gra hula na silniku Unity i wygląda… źle lub przeciętnie. Skąd wynika taki rozstrzał? Z racji tego, że mamy do wyboru dwa tryby wyświetlania obrazu. Opcja wydajności tnie detale niemiłosiernie. Tak, że gra wygląda jak kartofel. Jest brzydka, rozmazana, ale z odblokowanym „klatkarzem” umożliwiającym czasem płynność w 60 klatkach. W trybie przenośnym jeszcze do zaakceptowania, lecz na telewizorze nie do przełknięcia. Bez takich nowinek gra stara się trzymać tych 30 fps’ów z drobnymi spadkami, oferując za to bogatsze w detale tekstury i zauważalnie lepsze oświetlenie. Wciąż jednak nie ma na czym zawiesić oka, co jest nieco dziwne. Niszczyć za wiele się nie da, a ciała i dziury po kulach znikają w mgnieniu oka. Switcha stać na znacznie więcej.

zombie w House of the Dead: Remake

Jeżeli chodzi o dialogi, tak niewiele się zmieniło. Wciąż aktorzy brzmią jakby byli z łapanki, co akurat w tym przypadku ma swój urok. Muzyka została nieco przearanżowana i z klimatów disco poszliśmy w nieco mroczniejsze utwory (też bez przesady). Ogólnie czuć, że ktoś akurat w tej kwestii posiedział i popracował, co nie oznacza, że jestem jakoś wielce wniebowzięty.

Pies pogrzebany

Pomijając fakt, że zasadniczo House of the Dead: Remake jest robiony nieco na kolanie, przykrym faktem jest, że popsuto to, co najważniejsze – sterowanie. Wielokrotnie starałem się przekonać do żyroskopu w switchowych Joy conach, ale niestety – pomimo licznych prób kalibracji, na żadnym etapie zabawy nie czułem się komfortowo, próbując takowym manewrować, jak light gunem. Brakuje im precyzji, a samo strzelanie nie ma żadnego Powera. Ostatecznie byłem zmuszony grać za pomocą analogów, co zabija większość frajdy z obcowania z takimi tytułami.

Krótko i dosadnie o House of the Dead: Remake

Z przykrością muszę stwierdzić, że Remake House of the Dead to brzydki, zrobiony na kolanie niewypał. Może i cena pudełkowej limitki nowego wydania zachęca do postawienia go na półce, ale definitywnie nie do samego grania. Jeżeli jesteście miłośnikami takich klimatów, to sugerowałbym dorwać PS3, kontroler Move i House of the Dead 4 lub Overkill.

Trzy grosze drugiego Tomka

Danteveli

Remake The House of the Dead to trudny przypadek. Mam sentyment do oryginalnej gry i jestem umiarkowanym fanem całej serii, włączając w to The Typing of the Dead. Nowa wersja klasyka z automatów oferuje nam lepszą oprawę graficzną, która stoi na naprawdę przyzwoitym poziomie. Do tego trochę smaczków, jak galeria postaci pozwalająca przyjrzeć się  okropnym mutantom i potworom, jakie zwalczamy podczas gry. Rozwałka jest satysfakcjonująca wizualnie i ostrzeliwanie rąk czy głów bestiom wypada naprawdę dobrze.

Niestety nie czułem zbyt wielkiej frajdy podczas gry. Wybrałem opcje sterowania analogiem, które jest daleka od ideału. Niestety w moim wypadku było to lepsze niż celowanie za pomocą joy-cona. Ta opcja, naśladująca stare giwery czy wiilota/move w poprzednich generacjach, wydawała się dobrym rozwiązaniem. Niestety celowanie jakoś mi nie szło i sam kontroler nie leżał dobrze w łapie jako pistolet.

The House of the Dead Remake to jedna z tych produkcji, które doceniam, cieszę się, że istnieją. Jednocześnie czegoś mi tutaj brakuje i nie byłem w stanie bawić się tak dobrze, jakbym tego chciał. Może mam za duże ręce i dlatego celowanie joy-conem wypadło raczej słabo? Trudno powiedzieć, ale jestem pewny, że tytuł sprawdziłby się znacznie lepiej z dedykowaną giwerą lub nakładką na miniaturowy kontroler Nintendo. Szkoda, że taka kwestia psuje mi frajdę z rozgrywki.

Za udostępnienie gry do testów dziękujemy dystrybutorowi i wydawcy, Forever Entertainment S.A. Ocena bazuje na subiektywnej opinii recenzenta. Wydawca i jego partner PR nie mieli wpływu na wynik.

House of The Dead: Remake

89,99 zł
4

Grafika i dźwięk

5.0/10

Mechanika

4.0/10

Frajda

3.0/10

Niszczenie dobrych wspomnień

4.0/10

Zalety

  • Nowa strzelanka "na szynach"
  • Mnogość ścieżek

Wady

  • Sterowanie żyroskopem
  • Grafika