Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...
|
Jak to jest, że często jedna decyzja potrafi zaważyć „o wszystkim”? Huawei, niegdyś jeden z czołowych producentów rynku smartphone’ów, po wprowadzeniu zakazu współpracy z amerykańskimi gigantami podupadł niemiłosiernie. Stał się w tym segmencie totalnym outsiderem. Nie mnie oceniać, czy kara była słuszna, ale mimo wszystko Chińczycy dalej próbują odbić się od grząskiego podłoża. Z Jakim skutkiem? Oceńmy to na przykładzie modelu smartfona Nova 10 Pro.
To jest dobre: Główna matryca aparatu.
To jest słabe: Przestrzelona cena wydaje się żartem.
Piguła
- Bateria w SOT z włączonym AOD (Always On Display) trzyma 6-7 godzin;
- Matryca główna aparatu jest spoko, ale jakość reszty obiektywów jest dość umowna;
- Usługi google można bez większych problemów dograć, ale wciąż działa to dość średnio;
- Kto te telefony wycenia? Już Oppo jest w tej kwestii rozsądniejsze 😀
Zawartość pudełka Huawei Nova 10 Pro
Sprzęt dotarł do mnie stosunkowo kompletny. Wspominam o tym, gdyż nastały takie czasy, że ładowarka powoli staje się towarem luksusowym. Takowa na szczęście się znajduje i to nie byle jaka, bo 100W, która potrafi naładować ogniwo 4500 MAh telefonu od 0 do 80% w 10 minut! W tej kwestii jest lepiej niż dobrze. Poza tym miłym dodatkiem jest przezroczyste etui na Huawei Nova 10 Pro. Może ze względu na cenę oczekiwałbym czegoś w stylu słuchawek? Niestety nie tym razem.
Lekki i miły w dotyku
Pomimo, iż telefon ma 6,78 cala, to trzyma się go pewnie, a wszystko to dzięki podłużnemu kształtowi i matowym pleckom. Także nawet bez chowania sprzętu w futerał, „czuję się bezpiecznie” trzymając Huawei Nova 10 Pro w dłoni. Też poniekąd ma na to wpływ sama waga, nieprzekraczającą 200 gramów (dokładnie mamy 191 gram!).
Sam ekran też się broni. Rozdzielczość full HD +, odświeżanie 120 HZ wraz z technologią OLED wypadają wręcz podręcznikowo. Nie przepadam co prawda za zakrzywionymi wyświetlaczami, aczkolwiek ten mi jeszcze niczym nie podpadł i nie stworzył problemów. Poza fabryczną folią, zabezpieczony jest szkłem Gorilla Glass piątej generacji. Można przypuszczać, że „lekkie i nieintencjonalne upadki”, nie będą mu groźne. Można też pochwalić stosunkowo responsywny czytnik linii papilarnych, chociaż z ergonomicznego punktu widzenia, uważam że jest umiejscowiony nieco za nisko.
Co do samego wyglądu testowanego sprzętu to… no niepodoba mi się. Wiadomo, gusta i guściki, lecz wyspa z aparatami raz, że swoim kształtami nie pociąga, to jeszcze w przypadku mojej wersji (srebrnej) te złote wstawki wyglądają TANIO. Tak bardzo, że aż szkoda, iż te etui z zestawu jest przezroczyste.
Przeciętne podzespoły Huawei Nova 10 Pro
Co do samych wnętrzności skrywanych w Huawei Nova 10 Pro. Telefon napędzany jest procesorem Snapdragon 778G i cóż. W standardowym użyciu, nie ma się jak do niego przyczepić. Może poza tym, że nie ma wsparcia dla sieci 5G i jest już od dawna znany, chociażby z Samsunga A52s. Ja dostałem wersję 8 gb z 256 gb pamięci wewnętrznej. Niestety ani RAMu nie moża poszerzyć softowo, ani dołożyć karty NM (Huawei ma zakaz używania kart Micro SD), w celu powiększenia miejsce na dane. Po prostu świetnie 😉
Autorskie EMUI wciąż niedopracowane
Dziwny jest fakt, że nakładką androida wgraną do Huawei Nova 10 Pro, jest wciąż Emui 12. Dlaczego? Już do jakiegoś czasu smartfony Huawei mogą się pochwalić swoim autorskim system Harmony OS 2. Niezależnie od nakładki na Androida, problem jest wciąż jeden i ten sam – brak natywnych usług Google.
Jasne, od czasu bana sprawa z dostępnością aplikacji wspieranych w App gallery nieco wzrosła. Dzięki Gspace te powiązane z usługami Google też zaczynają działać, a jeśli pojawiają się problemy bankiem to płatności zbliżeniowe można ogarnąć przez Curve. Mimo wszystko, wciąż ma się przykre przeświadczenie, że mamy do czynienia ze sprzętem wybrakowanym i niedopracowanym. Gmail miewa bugi z wysyłaniem wiadomości z załącznikami, cześć rzeczy dłużej się otwiera, a aplikacje android auto, Mc Donald, czy wiele gier… po prostu wciąż nie działa i nic z tym nie zrobimy. Da się żyć, jest postęp, aczkolwiek to wciąż nie to na co liczy zwykły Kowalski.
Główny obiektyw Huawei Nova 10 Pro na propsie….
Huawei Nova 10 Pro często jest reklamowany jako super alternatywa do fotografowania. Jak jest w rzeczywistości? Cóż, jeżeli chodzi o główną matrycę 50 mpx o przysłonie 1.8, to sprawuje się naprawdę OK. Zdjęcia są powtarzalne, mają konkretną rozpiętość tonalną. Trzeba mieć na uwadze, że zdjęcia są dość mocno „przeostrzone”, co nie każdemu musi się podobać. Osobiście martwił mnie brak OIS co w szczególności nie pomaga przy fotografii nocnej. Na szczęście moje obawy były w tej kwestii bezzasadne. Na szczęście (nieszczęście?) sztuczna inteligencja aparatu nie jest tak „przekozaczona” i nie robi dnia z nocy, jak to było, chociażby w P40 Pro. Nie zmienia to faktu, że robi swoją robotę z wyczuciem i smakiem. Tak czy inaczej, w bezpośrednim starciu z moim prywatnym Poco F2 Pro wraz z wgranym Gcamem, moje Xiaomi poległo sromotnie, pomimo sporych forów i tweaków.
A później długo, długo nic
Co do reszty obiektywów jest no.. troszkę kiepsko i #meh. 8mpx szeroki kąt to taki typowy przeciętniak. Widać jak byk, że odstaje od głównej matrycy pod każdym względem i nawet nie utrzymuje spójności kolorystycznej, będąc pozbawiony wyrazu, obraz jest wypłowiały. Jedynie, co na jego plus przemawia, to że za jego pomocą da się realizować zdjęcia super makro, które… wypadają znośnie. A na pewno lepiej niż wykonane dodatkowym obiektywem 2 mpx. 2mpx, który producenci lubią dodawać, by móc potem napisać, że mają milion „oczek”. Jest jeszcze ten trzeci do rozmycia, ale nie ma się co tutaj rozpisywać. LOOK AT ME.
Co ciekawe z przodu mamy za to dwa szkiełka do selfiaczków. Jeden 8 mpx i drugi, szerokokątny 60 mpx. Jeden oczywiście lepiej sprawdza się do portretów, a drugi jak chce się uchwycić nieco więcej na zdjęciu. Osobiście, spodziewałem się po nich nieco więcej. Rejestrują sporo detali, są spójne w dobieraniu kolorystyki (mój Poco takimi niuansami się nie przejmuje), ale za łatwo o „poruszone zdjęcie”. Co zabawne, w trybie portretowym oba obiektywy nie są zainteresowane tworzeniem efektu bokeh. To też nie mogę ocenić jakości rozmycia i separacji tła od ciała i to nawet w późniejszej postprodukcji. Także, na papierze lepiej to wyglądało, a w praktyce nieco rozczarowuje.
W sekcji filmów Huawei Nova 10 Pro… po staremu
W kwestii kręcenia filmów otrzymujemy maksymalnie 4k i 30 klatek i na ogół w tej kwestii Huawei nigdy jakoś specjalnie dobrze sobie nie radził. Mogę docenić, że nie robi problemów podczas kręcenia i możemy sobie przeskakiwać między standardowym, a szerokokątnym obiektywem. Poniektóra konkurencja (patrze na Ciebie Oppo) wciąż tego nie ogarnia, nawet we flagowcach. Z drugiej strony dawno chyba nie widziałem tak kiepsko zaimplementowanej stabilizacji obrazu. Nawet biorąc pod uwagę brak OIS, dało się to zrobić znacznie lepiej. Niestety, tryb slow motion, nawet nie zbliża się jakością do tego co oferował chociażby P40 Pro sprzed dwóch lat. W ramach ciekawostki, tryb kreatora historii, może nam umożliwić stworzenie ciekawych wariacji filmów, aczkolwiek mimo wszystko Xiaomi wpadło na to nieco wcześniej i robi to… lepiej.
Przed ostateczną konkluzją, kilka luźnych informacji. Akumulator przy włączonym Always on display jest w stanie wyciągnąć 7 godzin SOT. Z aplikacjami Google odejmijcie sobie z godzinę. Nie mamy Jacka 3,5 milimetra, ale za to głośniki stereo grają ok. Diody powiadomień brak, wsparcie dla NFC jest, nie ma ładowania bezprzewodowego ani zwrotnego.
Czemu wszyscy są tacy ślepi?
Z przykrością muszę stwierdzić, że Hauwei troszkę się nam „odkleiło”. To nie tak, że Huawei Nova 10 Pro jest jakimś złym sprzętem. W wielu aspektach jest naprawdę przyzwoity. Problem w tym, że przynajmniej o 1000 zł za drogi. Za te 2700 – 3000 złociszy można kupić wiele lepszych telefonów. WIELE. Samsung A52s, Samsung 20 FE, One Plus 9 Pro – wymieniać można w nieskończoność. Już, nawet jeżeli jesteśmy fanami marki, to znacznie lepszym pomysłem będzie zainteresowanie się P40 Pro, który pod względem foto wideo zjada Nove 10 Pro na śniadanie, a można dorwać ten model za znacznie rozsądniejsze pieniążki. Naprawdę martwi mnie stan branży technologicznej i recenzentów recenzujących ten sprzęt, niedostrzegających takich oczywistych oczywistości. Resztę dopowiedzcie sobie sami.
Za przesłanie sprzętu do testów dziękujemy agencji OGILVY PR oraz Huawei Polska. Opinia bazuje na subiektywnej opinii recenzenta. Wydawca i jego partner PR nie mieli wpływu na wynik.
Ja googlowe apki pobrales przez Gspace i póki co wszystko działa idealnie. Balem sie, ze beda jakies klopty z aktualizacjami ale nie. A jesli chodzi o cene to teraz akurat mozna kupic w promocji z Watch Fitem 2 w prezencie, wiec sie oplaca.
Trochę lepiej, ale dalej tak średnio. Nawet przyjmując założenie, że cena bazowa to 2700 zł (mocna zaniżona z mojej strony), a Watch Fit 2 kosztuje 600 zł, to dalej nam daje 2100 zł za sam telefon, co nadal jest wysoką cenę ja na to, co oferuje ten sprzęt. Gspace spełnia swoje podstawowe założenia emulowania aplikacji z usługami google. Jeżeli nie jesteś zbyt wymagającym użytkownikiem to wiadomo – spoko, starczy. Problem w tym, że diabeł dalej tkwi w szczegółach. Brak wsparcia dla android auto i wielu gier (w tym potrzebujących naszej lokalizacji jak Pokemon Go) dało się rozwiązać w starszych modelach wgrywając na lewo GMS. Tutaj już mamy wszystko poblokowane i dużo zdziałać się nie da. Jakoś mi się nie uśmiecha płacić ponad 2 tys i jeszcze godzić się na głupie kompromisy, gdzie bez problemu mogę znaleźć coś tańszego, lepszego, niewymajających jakiś głupich kompromisów. Serio, już P40 Pro bardziej się opyla przytulić 😀