Cholernie szkoda, że w obecnych czasach platformery 3D stanowią gamingową niszę. Praktycznie każda premiera stanowi swego rodzaju święto fanów gatunku. Oczywiście wychodzą co jakiś czas nowości, ale ten gatunek gier czasy świetności ma już dawno za sobą. Analogicznie jest z przygodówkami. Niedawno, za sprawą przejścia Kirbiego w trzeci wymiar, okazało się, że w tych grach drzemie wciąż olbrzymi potencjał. Teraz, po 17 latach przerwy, z zaświatów powraca inna, szanowana marka, czyli nasz rodzimy Kangurek Kao. Pytanie, ile w tym żerowania na nostalgii, a ile czegoś wartościowego?

Ekran tytułowy

To jest dobre: Całkiem miły, nowy platformer 3D
To jest słabe: Dużo bugów, oj za dużo

Piguła

  • Kangurek wraca po 17 latach nieobecności;
  • Responsywność postaci jest pyszna;
  • Mamy mało poziomów (około 15), ale za to są konkretne;
  • System walki jest totalnie beznadziejny i dodany na siłę;
  • Grafika jest bardzo przyjemna dla oka;
  • Gra zawiera w sobie niebezpieczne, krytyczne bugi, utrudniające ukończenie gry;
  • Gra sprawia wrażenie niedokończonej i nieco za krótkiej…
  • Ale chociaż cenowo akceptowalnie wycenionej (120 zł).

Historia KAO stanowi dalszy plan

Odhaczmy najpierw to, co najmniej pasjonujące w tym reboocie, czyli fabułę. W zasadzie jakby się uprzeć, to jej nie ma. Ok, nasz bohater widział ducha swojej siostry, która z kolei szuka zaginionego ojca. Takim sposobem zaczynamy misję ratunkową z pomocą dwóch towarzyszy. Na szczęście historię nieco ratują często zabawnie ukazane postacie oraz dialogi. Nie zabrakło też kilku podprogowych żartów, co, zważywszy na to, że mamy do czynienia z grą dla dzieci, jest nieco dziwne. Dla mnie i tak in plus.

Miły powiew klasyki

Kangurek Kao jest bardzo klasycznym przedstawicielem platformerów 3D. Jeżeli chodzi o liczbę poziomów, to definitywnie idziemy tutaj w jakość, gdyż samych leveli mamy około 15 (nie licząc bossów). Trzeba natomiast nadmienić, iż są one dość długie, z licznymi odnogami na sekrety. W przestrzeni plansz pomysłowo ukryto literki K-A-O. Postarano się także, żeby co jakiś czas wprowadzać nowe, świeże mechaniki, jak rzucanie bumerangiem, huśtanie się na lianach czy dodatkowe żywioły do dzierżonych rękawic. Nie każda jest jakimś „game changerem”, a ich ilość ma się nijak do KTÓREGOKOLWIEK Mariana w 3D. Aczkolwiek zawsze jakiś rodzaj odmiany mile widziany.

Prawie jak z crash bandicoota

Sterowanie jest bardzo responsywne i kangurek przeważnie dobrze reaguje na nasze komendy. Osobiście mam pewien problem z wyczuciem skoku podczas huśtania się na czymś podobnym do liany, ale zwalm to akurat na mój zardzewiały skill w platformówkach. Większym problemem jest walka. Mimo że nasz Kangurek ma te swoje groźne rękawice – co by sugerowało, że wie jak się bić – tak system walki wieje nudą. Mamy jeden podstawowy cios, unik, jeden mocniejszy po naładowaniu paska i… to tyle. Przez całą grę. Dobrze chociaż, że takie potyczki są dość rzadkie, a bossowie wymagający minimum taktyki czy „rozgryzienia”.

Kangurek Kao to uczta dla oczu

Technicznie gra prezentuje się naprawdę ślicznie i jeżeli ktoś chciałby mnie wkręcić, że mamy w tym przypadku do czynienia z produktem AAA, to właśnie grafika byłaby jedynym czynnikiem, który by sprawił, że dałbym się nabrać. Jasne, duża w tym zasługa obranego stylu ocierającego się momentami o cell shading, co nie zmienia faktu, że w ruchu wygląda to wszystko naprawdę pysznie. Płynnie, ładnie, kolorowo i z wyczuciem. Muszę się jedynie przyczepić do jednej, dość irytującej rzeczy. Kangurka Kao ogrywałem na Xbox Series S. Wiem, nie jest to zbyt mocarny sprzęt, aczkolwiek korzystający już z dobrodziejstw dysków SSD. Mimo to!

Dalej można było zauważyć problem z doczytywaniem się obiektów, co wyglądało co najmniej niecodziennie. Szczególnie zważywszy na wcześniej przytoczony kontekst dobrej jakości grafiki. Czyżby był tutaj problem z optymalizacją? Być może. Chciałbym też przestrzec, że wersja na Switcha, póki co ma dość poważne problemy z płynnością podczas intensywniejszych momentów. Co gorsza, Switch straszy rozmytymi teksturami w trybie przenośnym. Ogólnie cierpi na przypadłości dość klasyczne, jeżeli chodzi o portowanie silnika Unreal Engine 4 na Pstryka, ale jest akceptowalne.

mroźna kraina kangurka kao

Do oprawy audio mam dość mieszany stosunek. Niby utwory są miłe dla ucha, lecz nie zapadają za bardzo w pamięć. Dodatkowo muzyka dość często przestaje grać, przez co robi się dość głucho i niezręcznie. Dialogi są nawet dobrze napisane, ale poziom ich czytania bywa naprawdę drętwy. Najgorsze, że dotyczy to naszego głównego bohatera.

Plaga robali

Sporym problemem Kangurka Kao jest fakt, że jest dość poważnie zbugowany. Część dźwięków odtwarza się z opóźnieniem, wrogowie znikają po prostu bez żadnej animacji. Inne obiekty w ogóle nie reagują na naszą interakcję, chociaż powinny. Kurde, niby pierdoły, lecz psują bardzo odbiór. Niestety dodatkowo natrafiłem na dość poważny problem z zapisywaniem postępów. Gra mi się raz tak wygrzmociła na dość dalekim etapie zabawy, że po załadowaniu gry okazało się, że… koniecznie będzie zaczynanie zabawy od nowa. Po lekturze komentarzy w Internecie wiem, że nie jestem odosobnionym przypadkiem, jeżeli chodzi o wszelkiej maści problemy z zapisem gry.

Klasyczna misja z lawą

Fajne to, ale czy połatają?

Podsumowując, pomimo iż obcując z Kangurkiem Kao odnośni się wrażenie, że mamy do czynienia z wersją beta produktu, to muszę przyznać, że bawiłem się naprawdę nieźle. Tym bardziej, że cena 120 zł nie jest też jakoś specjalnie wygórowana, a z czasem pewnie i tak jeszcze bardziej potanieje. Przydałoby się więcej poziomów, by wydłużyć nieco zabawę. Gra sprawia nawet wrażenie, jakby miała pierwotnie mieć więcej zawartości, ale coś nie „pykło„. Poleciłbym z czystym sercem, gdybym był przekonany, że wszelkie bugi zostaną poprawione, ale nie lubię dawać wyższych not na zachętę. 

Chodzą słuchy, iż pracownicy Tate Multimedia po wydaniu Kangurka zostali zwolnieni. Na ile jest to prawdą, nie mnie oceniać. Jedynie sugerowałbym podchodzić do tego rebootu, przestrzegając zasady ograniczonego zaufania 😉

Kangurek kao kontra beczka

Za udostępnienie gry do testów dziękujemy działowi PR, Tate Multimedia. Ocena bazuje na subiektywnej opinii recenzenta. Wydawca i jego partner PR nie mieli wpływu na wynik.

Kangurek Kao

120
6.4

GRAFIKA/DŹWIĘK

7.5/10

MECHANIKA

7.0/10

FRAJDA

7.0/10

DOPRACOWANIE

4.0/10

Zalety

  • Miły powrót po latach nieobecności
  • Sterowanie postacią
  • Rozbudowanie poziomy

Wady

  • Błędy - w tym krytyczne
  • Kiepski system walki
  • Gra sprawia wrażenie wykastrowanej z zawartości