Motyw „giniesz w grze i tracisz życie w prawdziwym świecie” jest dosyć wyświechtany. Podobnie z patentem zatracenia się w wirtualnej rzeczywistości tak, że nie da się jej odróżnić od normalnego świata. Mimo to z tych dwóch wątków można stworzyć coś naprawdę ciekawego. Czy tak jest w przypadku mangi Reset?

Piguła

  • Manga o tajemniczej fali samobójstw,
  • Część historii dzieje się wewnątrz gry MMO,
  • Ciekawa historia zaprezentowana w tragiczny sposób.

Manga o Internecie

Reset to jedna z tak zwanych jednotomówek, czyli historii, które mieszczą się tylko w jednym tomie mangi i nie ciągną się jak większość komiksów. Lubię takie podejście, zwłaszcza jeśli chodzi o grozę. Nie ma miejsca na rozwlekanie historii i całość opiera się tak naprawdę na dobrym pomyśle. W tym wypadku Tetsuya Tsutsui skupia się na temacie gier online i efektów, jakie mogą one mieć na ludzi. Jako ktoś, kto siedzi w grach praktycznie całe swoje życie, musiałem przeczytać tę pozycję. Na polskim rynku Reset został wydany przez Studio JG.

www.zlegry.pl

Otwarcie mangi Reset to całkiem mocny kopniak. Historia zaczyna się od serii dziwnych zdarzeń, w tym napadu na bank, które kończą się samobójstwami. Jest mocno i do tego kilka paneli inspiruje się legendarną sceną z filmu Sonatine, co tylko sprawia, że mój poziom zainteresowania wzrasta do 110%. Okazuje się, że fala dziwnych zjawisk i samobójstw trwa już od dłuższego czasu i jest powiązana z tajemniczą grą online, która opanowuje życie coraz to większej grupy mieszkańców pewnego osiedla.

Prawie jak Sonatine.

Głównymi bohaterami historii są przyjaciele z lat młodości, którzy dawno nie byli ze sobą w kontakcie. Nauczyciel badający podejrzane zachowanie swoich uczniów i pani domu w żałobie po tym, jak jej mąż któregoś dnia wyskoczył przez okno i się zabił. Para próbuje zrozumieć i wyjaśnić, co się dzieje, jaki jest związek pomiędzy grą i samobójstwami, a także – kto za tym wszystkim stoi?!

MMO dochodzenie

Mamy więc motyw dochodzenia na własną rękę dobrze znany z kina, książek i innych komiksów. Sprawdza się to całkiem dobrze i ma sens ze względu na to, że nasi bohaterowie są osobiście powiązani z serią tajemniczych zdarzeń i zależy im na dojściu do prawdy. Z początku historia jest całkiem intrygująca. Mamy wirtualny świat świetnie odwzorowujący ten prawdziwy, z tym że ludzie koncentrują się na morderstwach i przestępstwach. Do tego tajemnicza przyczyna graczy popełniających samobójstwa.

Niestety im dalej w las, tym wszystko staje się bardziej absurdalne i nieciekawe. Można nawet powiedzieć, że głupie i zabawne. Przynajmniej ja tak odebrałem moment, w którym starsza pani próbuje zamordować młodego mężczyznę za pomocą jakiejś piły. Autor chyba za bardzo chciał zrobić z Reset mangę dla wszystkich. Momentami mamy poważne rozważania o online i konsekwencjach podwodnego życia, by chwilę później oglądać absurdalne scenki akcji.

Zmarnowany potencjał mangi Reset

Niestety ton mangi zmienia się praktycznie co stronę, co nie wychodzi Reset na dobre. W jednej chwili żona widzi zmarłego męża w wersji wirtualnej i żegna się z nim na zawsze, by chwilę później ktoś prężył muskuły wielkości samochodu. Takie przeskoki aż drażnią i szkodzą całości w odbiorze. Wydaje mi się, że trzeba było pójść albo w głupowatą akcję i absurdalne momenty, albo w poważną historię. Mieszanie obu rzeczy i to jeszcze w tak nieudolny sposób sprawia, że Reset wypada raczej przeciętnie.

Całość jest nijaka i niezbyt ciekawa, a zakończenie zostało chyba napisane na szybko i wypada niezwykle słabo. Przez to wszystko Reset sprawia wrażenie dobrego pomysłu, który nigdy nie został rozwinięty ponad to, co zostało napisane na serwetce. Naprawdę denerwuje mnie, gdy ktoś tak leniwie podchodzi do zaprezentowania naprawdę ciekawego tematu

Jeśli chodzi o kreskę, to jest ona całkiem przyzwoita. Część z paneli wypada naprawdę dobrze i jest klimatyczna. Odrobina horroru na niektórych stronach również wypada dobrze. Jednak brakuje tutaj czegoś specjalnego, co sprawiłoby, że tytuł zapadałby w pamięć. Coś równie dobrego jak wspomniany już kadr zapożyczony z Sonatine.

Internet jest be

Reset wydaje się całkiem ciekawą i aktualną pozycją głównie ze względu na obecną obsesję hasłem metaverse – próbami stworzenia nowego życia oraz świata w rzeczywistości wirtualnej. Tetsuya Tsutsui przedstawia pesymistyczną wizję tego zjawiska i raczej ostrzega nas przed zagrożeniami związanymi z pomyleniem rzeczywistego świata z tym cyfrowym. Mamy także ciekawą kwestię dotyczącą przestępstw w Internecie czy tego, jak wielką rolę odgrywa osoba zarządzająca daną aplikacją. Wszystko to jednak tylko takie wrzutki na jedno czy dwa zdania bez żadnego konkretnego rozwinięcia.

W Reset pojawia się trochę gore.

Pudło

Zazwyczaj jestem fanem mang, które można upchnąć w małej ilości tomów. Nie przepadam za rozwlekaniem wątków i zapychaczami, jakie łatwo napotkać w tasiemcach. Niestety Reset udowadnia, że ciekawy pomysł może być rozmemłany nawet w krótkiej historii. Niestety kilka fajnych pomysłów i nawiązanie do genialnego filmu to zdecydowanie zbyt mało, by uratować Reset od odrażającego piekła przeciętności. Moim zdaniem szkoda tracić czasu na ten tytuł, ale może to wina zbyt wygórowanych oczekiwań?

Sonatine to film z 1993 roku opowiadający o konflikcie pomiędzy rywalizującymi ze sobą ugrupowaniami yakuza. Za produkcję odpowiada Takeshi Kitano, który zresztą gra główną rolę. Jedna sekwencja z filmu zapada w pamięć i przedostała się do popkultury.

Tomek “Danteveli” Piotrowski

Reset

5.1

Fabuła

5.0/10

Kreska

6.5/10

Jakość wydania

7.0/10

Finał

2.0/10

Zalety

  • Mocne otwarcie
  • Kilka ciekawych i aktualnych wątków

Wady

  • Zmarnowany potencjał
  • Ciągle zmieniający się ton historii
  • Tragiczny finał