Jako dziecko uwielbiałem bawić się w polowania na skarby, poszukiwanie sekretów czy polowanie na potwory. Łapało się kartkę papieru, bazgrało prostą mapę i chowało się ją w jakimś oczywistym miejscu. Później wyruszało się na wielką wyprawę, z której wracało się dopiero na kolację. To były czasy. Tylko co by się stało, gdyby taka mapa z dzieciństwa rzeczywiście prowadziła do skarbu? Co, gdyby taka mapa doprowadziła nas do przerażającego potwora? Dowiemy się o tym czytając mangę Potrzask autorstwa Nangoku Banana.

Piguła

  • Jednotomówka Waneko,
  • Manga o zjawiskach nadprzyrodzonych,
  • Wszędzie wychodzą włosy niczym w Exte: Hair Extensions,
  • Interesujący finał historii.

J-Horror w jednym tomie

Potrzask to kolejna jednotomówka wydawnictwa Waneko. Mamy więc do czynienia z mangą, która nie ciągnie się przez wiele tomów. Cała opowieść grozy znajduje się na około 200 stronach mangi. Potrzask jest bowiem horrorem w japońskim stylu. Mamy więc nadprzyrodzone zjawiska, klątwy, dawne sekrety i długowłose dziewczynki. Wszystko, co fani J-Horroru uwielbiają.

Pechowa zabawa

Manga rozpoczyna w chwili, gdy młody bohater szuka w swoim pokoju płyty. Zamiast krążka chłopak znajduje jakąś starą mapkę, stworzoną przez dziecko. Bohater wraz z kumplem od razu zapominają o obowiązkach i decydują się wybrać na wyprawę w poszukiwaniu skarbu z mapki. Wyprawa zostaje przerwana w momencie, gdy bohater odnajduje porzuconą komodę, która przyciąga jego uwagę. W komodzie chłopak odnajduje obleśny kłębek włosów. Od tego momentu życie bohatera zostaje wywrócone do góry nogami. Czy przez przypadek sprowadził na siebie klątwę?

fragment mangi potrzask
Potrzask

Niczym film

Całość dzieje się bardzo szybko i nie ma tu zbyt wiele miejsca na rozwój postaci czy bliższe ich poznanie. Mam wrażenie, że działa to na korzyść historii. Wiemy, że bohaterami są młodzi uczniowie, większość postaci zna się od dawna i to nam wystarcza. Dzięki temu, gdy akcja się zaczyna, nie mamy nawet chwili przerwy na oddech. Dziwne i straszne rzeczy dzieją się jedna po drugiej. Zaczyna się od czegoś wychodzącego z komody, ale to tylko prolog do wszystkiego, co będzie dziać się dalej. Do tego mamy tu ciekawy pomysł na potwora i jego zdolności.

Jak już wspomniałem Potrzask to japoński horror, który opiera się na dobrze znanym schemacie. Główny bohater ma kontakt z tajemniczym przedmiotem, który staje się początkiem koszmaru. Dziwne zdarzenia, zjawiska paranormalne i potwór, przed którym nie ma ucieczki, są podstawą tego rodzaju grozy. Potrzask wpisuje się w ten kanon i robi to w bardzo dobry sposób, oferując nam nieustanną eskalację wydarzeń.

Jak dobry, japoński horror

Potrzask może być trochę trudny do zrozumienia. Podobnie jak w J-Horrorach zatarta jest tutaj granica pomiędzy tym, co jest prawdą, a co wizją. Na dokładkę nie ma tutaj jasnych reguł gry. Dlatego kolejne sceny mogą wydawać się dziwne i chaotyczne. Wiem, że nie każdy jest fanem tego rodzaju grozy. Ja bardzo lubię ten element straszaków z Japonii. W końcu duchy, potwory, demony i wszystkie zjawiska nadprzyrodzone to coś niepojętego, co nie musi trzymać się żadnych reguł. Nie ma też jakiegoś obowiązku, by bestia wyjawiała nam swoje plany czy motywację.

Dlatego właśnie fascynujące jest, gdy historia zostawia nam tylko poszlaki, na podstawie których możemy w głowie złożyć całość. Dokładnie tak jest w przypadku mangi Potrzask.

U mnie też coś ciągle wypycha szuflady.

Nie chcę nikomu spoilować zabawy, więc ograniczę się do tego, że mamy ciekawy wizualnie ciąg scen, który prowadzi do drapania się za głowę i momentu WTF, gdy przewracamy ostatnie kartki komiksu. Przy odrobinie główkowania można całość rozszyfrować w głowie i wtedy zostajemy z zakończeniem godnym produkcji takich jak Ringu, Ju-On, Uzumaki czy Noroi. Mnie przypadło do gustu także to, jak pomysłowa jest końcówka historii. Z jednej strony jesteśmy zaskoczeni tym, co się dzieje, nie wiemy do końca, o co w tym wszystkim chodzi. Z drugiej strony ten naprawdę interesujący pomysł ma sens w kontekście reszty historii.

Potrzask to ciekawa mieszanka

Jeśli chodzi o kwestię wizualne, to mamy tutaj postacie wyglądające prawie jak z jakieś romantycznej mangi połączone z przerażającymi momentami. Całkiem dobrze to ze sobą współgra. Zwłaszcza w momencie przeskoku z pogodnej historyjki o dziecinnym skarbie na horror z włosami wypełzającymi z ust bohaterów. Samego gore nie ma tu strasznie dużo. Flaków i krwi nie zobaczymy. Mamy za to odrobinę body horror i nieprzyjemne momenty, do jakich zaliczam próby wyrywania zębów i dziwne rzeczy w uszach. Prym pod tym względem wiedzie końcówka, gdy wszystko zamienia się w koszmar. Ogólnie jestem pod wrażeniem kreski i tego jak horrorowe elementy zostały tutaj wplecione.

Zaskoczenie

Muszę przyznać, też, że nieźle zaskoczyło mnie to, co skrywa się pod obwolutą mangi. Obrazek na obwolucie jest klimatyczny i dobrze buduje nastrój. Od razu wiadomo, czego można spodziewać się po tym tytule. To, co kryje się pod spodem, pewnie odstraszałoby część potencjalnych czytelników. Napiszę tylko, że mamy tam jeden z paneli mangi, który może wzbudzać strach.

Czy jest coś gorszego od włosów na języku?

Okiem fana straszaków

Na koniec jeszcze odrobina spostrzeżeń od miłośnika grozy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Potrzask nie jest przesadnie oryginalny i mamy swego rodzaju zbiór dobrze znanych pomysłów. Nie mam o to jednak pretensji, bo część z tych schematów stała się znakiem rozpoznawczym japońskich straszydeł. Do tego z tych elementów można zbudować coś naprawdę ciekawego. W przypadku Potrzasku to się chyba udaje. Co prawda historia kojarzy mi się z jednym z segmentów antologii Dark Tales of Japan, ale wątpię, żeby wiele osób widziało tą trudno dostępną produkcję sprzed 20 lat. W każdym razie tam był motyw z przeklętymi krawędziami, z których pojawić mógł się potwór. Tutaj mamy podobny pomysł. Do tego Potrzask ma własny styl i kilka świetnych scen. Dlatego też nawet najwięksi wyjadacze grozy powinni znaleźć tutaj coś dla siebie.

Warto przeczytać Potrzask!

Potrzask zasługuje na miejsce w Galerii Grozy. To udany straszak z interesującym pomysłem na fabułę i kilkoma bardzo dobrymi sekwencjami. Jest to dobry przedstawiciel współczesnego japońskiego horroru, gdzie klimat gra pierwsze skrzypce. Ja bawiłem się dobrze, czytając ten tytuł i polecam go każdemu miłośnikowi ciarek na plecach. Tylko po przeczytaniu tej mangi trudno będzie wyciągać rzeczy z szuflady.

Jeśli jesteście zainteresowani japońskim horrorem, to polecam sprawdzić produkcje takie jak Unholy Women, Sadako czy Kagewani. Ewentualnie polecam śledzić mnie na twitterze, bo tam nawijam trochę o dziwnych i niszowych horrorach z całego świata.

Tomek „Danteveli” Piotrowski

Za udostępnienie mangi dziękujemy wydawnictwu Waneko.

Potrzask

7.3

Fabuła

7.5/10

Kreska

7.5/10

Jakość wydania

8.0/10

Poziom straszaka

6.0/10