Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...
|
Będę brutalnie szczery. The Last Oricru to słaba produkcja. Nic, absolutnie nic nie wybiło się w tym tytule ponad przeciętność. NIC. Dziękuję, rzekłem. Najchętniej w tym momencie bym zakończył, ale wypada napisać coś więcej. Napiszę, czym mogła być ta gra, lub czym jest w materiałach prasowych, bo te reklamują The Last Oricru bardzo szumnie. Co ciekawe info o grze dostałem nawet od dwóch różnych agencji PR. Nadziałem się na haczyk i sprawdziłem, co tam przygotowali nasi przyjaciele z południa (od niedawna też północy).
O co tu chodzi?
Bohater gry w splocie niesprzyjających wydarzeń trafił na planetę pogrążoną w konflikcie, który nie powinien go interesować. Niestety nie ma wielkiego wyjścia i tak oto w świecie, gdzie przyszłość miesza się z przeszłością, przyjdzie ci ogarnąć cały ten bajzel. Jako The Last Oricru staniesz między młotem a kowadłem. Postarasz się zdobyć szacunek i nie stracić honoru.
To jest dobre: Pomysł, serio. To mogło chwycić i porwać do zabawy wielu graczy.
To jest złe: Wszytko? Ambitny projekt, dramatycznie złe wykonanie.
The Last Oricru to action RPG, który delikatnie otarł się gry z rodziny soulsborne. Twórcy starali się upakować w grze fabułę nastawioną na opowiadanie historii i wybory bohatera, które mają swoje konsekwencje. Na szczęści podczas zabawy nie trzeba cierpieć samemu, można zagrać z przyjacielem/przyjaciółką na jednej kanapie na podzielonym ekranie lub online. Generalnie super opcja, dająca nowe możliwości. Można pogadać, napić się czegoś, spędzić razem czas. Kooperacja w grach zawsze była super – oby więcej takich!
Ambitnie, bardzo.
The Last Oricru to niezwykle ambitna gra. Przypomina mi też tragiczną historię Don Kichota, tylko nie jestem pewien, czy jego historia to bardziej opowieść z gry, czy o deweloperach The Last Oricru. Wiele wyborów, teoretycznie rozbudowany świat, wiele nacji/frakcji, możliwość bycia tym dobrym, złym albo neutralnym. Bez kitu, ale to serio brzmi zachęcająco. Problem w tym, że deweloper, GoldKnights, nie dowiózł dobrego produktu.
FFW (bez 2xF)
Jakiś czas temu wymyśliliśmy i delikatnie wypromowaliśmy skrót „FFW”, który w rozwinięciu brzmi i znaczy tyle, co „Fajne, Fajne, wy…waliłem”. Skrót odnosił się w dużej mierze do gier z Game Passa, gdzie wiele z nich to świetna zabawa na 5-10-15min, po czym spokojnie można usunąć dany tytuł z pamięci konsoli. Na szczęście wymyślono granie w chmurze i nie trzeba teraz tych gier nawet pobierać. Problem w tym, że The Last Oricru w celach playtestowych trzeba było pobrać. Kamil (Gumcol) też pobrał. Zagraliśmy nawet coopa. Świetnie się bawiliśmy. Przez łzy, ale jednak. Nie ukończyliśmy gry. Dlaczego?
HALO! Czy ktoś to betatestował?
Dlaczego nikt nie powiedział deweloperowi, że robi źle? The Last Oricru obiecuje sporo, daje niewiele. Gra wygląda jak tytuł z DreamCasta i to nie jest pochwała. Ja po prostu tak zapamiętałem estetykę gier 3D z tej konsoli, ale popatrzmy w kalendarz i zauważmy, że mamy 2022 rok. Animacja? Drewno. Dialogi? Chrust. Wykrywanie kolizji i modele postaci? Karton. Gdyby dało się tym palić, to miałbym wsad do kominka.
Może i chciałbym sprawdzić zawiłości fabuły, historię konfliktu i barwnych postaci, ale mojego kręgosłupa moralnego nie można złamać. Odmawiam dalszej gry. Gdyby jeszcze walka z przeciwnikami była nieco bardziej natchniona, to może, ale to jest jeden wielki smutek.
Życzę wszystkiego najlepszego.
Z całego serduszka życzę deweloperowi wytrwałości przy kolejnych projektach. Życzę dobrych ocen i ciepłego przyjęcia kolejnych gier. Aby to się spełniło, panowie i panie z GoldKnights powinni zrobić 15 kroków wstecz, zweryfikować siły na zamiary i może przygotować kilka mniejszych projektów, zebrać feedback i małymi kroczkami iść do przodu. Zamiast porywać się na wielką kobyłę w stylu The Last Oricru.
Za udostępnienie aż dwóch kluczy na Xbox Series S|X, dziękujemy Plaion Polska.