Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...

Według słownika języka angielskiego „Dredge” oznacza „Pogłębiać”. Szczerze pisząc, im dłużej się gra w Dredge, tym lepiej ten tytuł pasuje do gry i wszelkich jej aspektów. Założenie produkcji jest proste – wyspiarski świat. Ty, jako kapitan kutra rybackiego, i klimat oraz historia przyjemnie ocierająca się o klimaty opowiadań Lovecrafta. Black Salt Games zaserwowało niezwykłą przygodę, której warto dać szansę.

Nostalgiczny atak znienacka

Pierwsze chwile zabawy z grą były dla mnie takim nostalgicznym kopem z przeszłości. Z jakiegoś powodu powróciły wszelkie wspomnienia, klimat i uczucia, jakie towarzyszyły mi lata temu przy innej grze „w statki”. Rok 1997, Psygnosis wydaje Overboard! na pierwsze PlayStation, w którym z miejsca się zakochałem. Gra całkowicie inna z zupełnie innym klimatem rozgrywki i mechanikami, a jednak tak bliska Dredge. Zakładam, że czas odegrał tu sporą rolę, bo inaczej odbiera się gry jako dzieciak, a inaczej, jako 30+ gracz 🙂

Tak naprawdę Dredge i Overboard! łączy niewiele, bo widok z lotu ptaka, pewne rozszerzenia statku i sam fakt pływania. Nie mniej jednak, jeśli grałeś ćwierć wieku temu na PS1 w dzieło Psygnosis i świetnie się bawiłeś, to tu nie będzie inaczej.

Wypływamy!

Jesteś Szyprem niewielkiej jednostki wodnej o ograniczonej ładowności i możliwościach. Na początku gry skupisz się na prostych i szybkich połowach makreli, a także poznaniu podstawowych mechanik gry oraz zasad, którymi rządzi się świat Dredge. Praktycznie od początku masz wrażenie, że coś tu jest nie tak, jak powinno. Praktycznie każdy, kogo spotkasz, ma jakiś swój mniej lub bardziej mroczny sekret, a Ty błądzisz w gąszczu fabularnych wątków. Klimat bywa tak gęsty, że wręcz wylewa się z ekranu TV i to jest cudowne.

Wypływając na otwarte morze, Twoim największym przyjacielem jest światło, bo to dzięki niemu czujesz się bezpiecznie i nie popadasz w paranoję. Po zachodzie Słońca bezkres morza staje się niezwykle niebezpieczny, a Ty zaczynasz tracić zmysły i orientację. To czas, który możesz przetrwać, ale jakim kosztem? Kosztem szaleństwa, rozbicia się o skały, może spotkania z morskim potworem? Oj, wody bywają zdradliwe.

Co tu robić?

Prócz łowienia ryb, gra oferuje całkiem sporo. W trakcie rozgrywki będziesz wyławiać z wody części i skarby, poznasz i użyjesz magicznych mocy wyłowionych artefaktów oraz rozbudujesz łódź i osprzęt. Praktycznie na każdym kroku i z każdym przepracowanym dniem w Dredge, zyskujesz coś nowego, a jeśli nie, to zbliżasz bliżej się do upragnionego sprzętu/unowocześnienia.

Motywacji do dalszego grania jest wiele, a w centrum Twojego zainteresowania jest odkrycie mrocznych tajemnic archipelagu. Do kolejnych wysp prowadzić Cię będzie pogoń za artefaktami wyłowionymi z wraków oraz nowe gatunki i okazy ryb i skorupiaków. Oczywiście do połowu nie wystarczy zwykła wędka – tu wraz z postępami w Dredge, będziesz zdobywać nowe i bardziej wyspecjalizowane sprzęty.

Miłe dla oka i ucha

Przyznam się, szczerze, że kiedy zobaczyłem po raz pierwszy informację prasową o grze i zrzuty ekranu, to gra kompletnie mnie nie zainteresowała. Na obrazkach można było poznać silnik graficzny Unity, widok menu pokładowego oraz encyklopedii dostępnej w grze, również jakoś mnie odrzucił. Z miejsca skreśliłem Dredge… i był to ogromny błąd. Jakiś czas później w Internecie wysypały się pochwały i zachwyty nad Dredge. Czyżby moje pierwsze wrażenie wysnute, bądź, co bądź, tylko z obrazków i miałkiego tekstu reklamowego, było błędne? I to jak!

To, co zniechęciło mnie na materiałach graficznych, okazało się tak naprawdę śliczną, choć oszczędną w detale oprawą. Wszelkie grafiki w grze również prezentują wysoki poziom, a także budują morski klimat. Widok ścian tekstu, menadżera pokładowego oraz menu ulepszeń również nie okazał się tek straszny, jak mi się wydawało. Wszystko jest tu jasne i przejrzyste.

Na ogromną pochwałę zasługuje oprawa dźwiękowa Dredge. Muzyka idealnie współgra z akcją na ekranie, porą dnia i nocy oraz odwiedzanymi lokacjami. To w połączeniu z stylem graficznym, a także jego unikalnymi aspektami oddaje idealny i gęsty klimat morskiej opowieści.

Coś złego o Dredge?

Dredge to idealny przykład gry, gdzie twórcy mieli świetną wizję i pomysł, a potem zrealizowali wszystko w 99%. Wyszła z tego mała-wielka gra bliska ideału, w której nie zagrało marginalnie mało rzeczy. Osobiście doczepiam się do czytelności mapy oraz braku pewnym „ułatwiaczy” dla osób, które na przykład zrobiły sobie tygodniową przerwę od grania.

Przykład? Jesteś gdzieś w 1/3 lub połowie gry. Zaczynasz grać w coś innego, bo np. pojawił się inny oczekiwany tytuł, a Ty wracasz do Dredge po jakimś czasie. Efekt? Nie wiesz, gdzie jesteś, nie wiesz, co robić, nie wiesz, gdzie najbliżej sprzedać ryby i po co masz płynąć do znacznika na mapie. Oczywiście dojdziesz do tego stopniowo, czytając notatki, sprawdzając opis zadań itp., ale nie będzie to płynny powrót do gry.

Warto zapamiętać ten tytuł

Grając w Dredge „ciągiem” nie będziesz mieć większych problemów i będziesz czerpać z produkcji Black Salt Games wszytko to, co najlepsze. Dawkując ten tytuł w małych ilościach, za każdym razem będziesz czuć się zagubiony… chociaż to też może spotęgować Lovecrafowy klimat :). Boję się, że o Dredge nikt nie będzie pamiętać za pół roku i rekomenduję Ci – dodaj ten tytuł do listy wartych zainteresowania tytułów. Nie zawiedziesz się, kiedy po raz pierwszy wypłyniesz na morze! Ahoj!

Grę do recenzji w wersji na konsolę PlayStation, dostarczyła agencja PR zajmująca się promocją gry.

Dredge

8.9

Grafika i design

8.5/10

Audio

9.0/10

Klimat i historia

9.0/10

Poziom "nocnego szaleństwa"

9.0/10

Zalety

  • Klimat, który po wylaniu się z TV możesz pokroić nożem
  • Przyjemna grafika
  • Łowienie ryb jest całkiem przyjemne!

Wady

  • Czytelność mapy w grze
  • Trudność w odnalezieniu się w grze po przerwie od grania
  • Drobne bugi wynikające w ograniczeń silnika gry.