Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...
|
Ponad 3 lata. Tyle musieli czekać posiadacze konsol z rodziny Xbox Series oraz One, żeby móc zagrać w Kena Bridge of Spirits. Pierwotnie dzieło Ember Labs zadebiutowało we wrześniu 2021 na konsoli PlayStation 4 oraz 5. Czy tak długi okres oczekiwania był tego wart? Tego dowiecie się z mojej recenzji.
Kena Bridge of Spirits, to produkcja stworzona przez Ember Lab. Studio, które początki swojej działalności datuje na rok 2009. Pierwotnie firma zajmowała się projektami związanymi z animacją jednak w 2017 roku postanowili zabrać się za nieco ambitniejszy produkt – grę wideo. Po prawie 4 latach pracy oraz czasowej ekskluzywności dla konsol Sony, przygody młodej przewodniczki dusz trafiły na konsole Microsoftu.
O popkulturze należy zawsze pisać z sercem. To motto bloga popkulturaodserca.pl, którego założycielem jest Mateusz „MiniMaxi” Papis. Mam nadzieję, że recenzja Kena Bridge of Spirits w wersji na konsole Xbox Series pomoże Ci zdecydować, czy gra jest warta twojego czasu i pieniążków 😉
Paweł „Coati” Orawski
Koncept fabularny gry jest całkiem prosty. Trafiamy do świata, gdzie ludzkie dusze, które przed śmiercią przeżyły traumatyczne wydarzenia, błąkają się pomiędzy światem realnym, a astralnym. W takich okolicznościach poznajemy naszą główną bohaterkę Kenę. Przystankiem dziewczyny staje się opuszczona wioska, a celem zabawy będzie pomoc zbłąkanym duszom. Oczywiście całość ma również drugie dno, które poznajemy wraz z rozwojem fabuły. Na każdym kroku widać, że za opowieść jest odpowiedzialne studio od animacji, ponieważ przez całą swoją przygodę z grą miałem nieodparte wrażenie, że uczestniczę w projekcie, którego nie powstydziłby się Disney bądź Pixar.
Jak inspiracje, to tylko od najlepszych
Jeśli obawiacie się, że po tych słowach powiem, że mamy do czynienia z interaktywnym filmem, to już śpieszę z dobrą wiadomością. Kena Bridge of Spirits, to gra z krwi i kości. Widać, że twórcy podpatrzyli dużo od większych graczy na rynku, jednak nie jest to w żadnej mierze zarzut z mojej strony. U podstaw omawiana produkcja jest przygodową grą akcji. Głównym zadaniem gracza jest eksploracja, rozwiązywanie prostych zagadek oraz starcia z napotkanymi przeciwnikami. System walki Kena Bridge of Spirits jest czymś co mogliśmy zobaczyć już w wielu innych grach. Podstawą są lekkie oraz silne ataki, które kierujemy w stronę adwersarzy. Wraz z postępami w grze otrzymujemy dodatkowo możliwości strzelania z łuku oraz rzucanie specjalnych bomb. Polecam jak najszybciej inwestować zdobyte podczas przygody punkty umiejętności, ponieważ wraz z biegiem gry starcia stawiają przed graczem wyzwanie, a całości dopełniają bossowie.
Warto dodać, że walki zamykające poszczególne fragmenty opowieści zostały bardzo dobrze zaprojektowane. Robi to dodatkowe wrażenie kiedy popatrzy się na przeszłość studia i ich dotychczasowe osiągnięcia. Oczywiście nie wszystko jest tak idealne, ponieważ co jakiś czas Kena Bridge of Spirits zalicza duże skoki w kwestii poziomu trudności przez ilość przeciwników i ogólny chaos, którego możemy być świadkami na ekranie. Dodatkowym aspektem, który nie wpływa pozytywnie na odczucia płynące z walki, jest fakt, że system parowania w grze nie został wystarczająco dobrze przemyślany. U podstaw zasada jest prosta – czekamy na atak przeciwnika i w ostatnim momencie próbujemy się obronić, a w przypadku sukcesu dokonujemy kontrataku. Niestety moment, w którym możemy wykonać taki manewr jest bardzo krótki, dlatego przez całą moją przygodę z Keną skuteczne parowanie było bardziej kwestią szczęścia, niż dobrego wyczucia rytmu.
Lubisz Puzzle?
Wspomniałem też o eksploracji oraz rozwiązywaniu zagadek. Tutaj nie można nie wspomnieć o Rotach, czyli słodkich stworkach, które z miejsca chwycą was za serce swoim wyglądem. Naszych małych towarzyszy możemy zbierać podczas eksploracji wioski oraz jej okolicy. Są one poukrywane w wielu zakamarkach, a często nasze małe stadko rozwinie się po pokonaniu konkretnego bossa. Dodajmy do tego miejsca medytacji, dzięki którym rozwiniemy nasz pasek zdrowia, pocztę duchów, która otwiera nam przejścia do dodatkowych skarbów oraz specjalne czapki dla naszych stworków i otrzymujemy całkiem dużo aktywności do wykonania. Warto dodać, że w zdobyciu niektórych ukrytych przedmiotów w Kena Bridge of Spirits pomogą nasze Roty. Tutaj ich wsparcie dzieli się na dwa aspekty: przenoszenie przedmiotów we wskazane miejsce oraz oczyszczanie konkretnych lokacji przy użyciu skupionej formy naszych towarzyszy. Osobiście uważam to za miłą odskocznię od samodzielnego rozwiązywania problemów, jeśli jednak ktoś liczył na rozbudowany system zarządzania naszym małym zespołem musi niestety obejść się smakiem.
Oprawa, która chwyta za serce
Tym co urzeka podczas rozgrywki od pierwszych minut jest oczywiście oprawa audiowizualna. Projekty lokacji, wygląd bohaterów oraz majestatyczność niektórych scenerii jest zachwycająca. Widać, że osoby odpowiedzialne za art design to fachowcy, którzy świetnie znają się na swojej pracy. W całej grze widać inspiracje kulturą wschodu z dużym naciskiem na Japonię oraz Bali. Dodajmy do tego fantastyczną ścieżkę dźwiękową Kena Bridge of Spirits, która podczas eksploracji przyjemnie relaksuje, a podczas walk pompuje w nas chęć do działania. Tytuł na Xbox Series X działa w 60 klatkach, dzięki czemu podczas zabawy możemy cieszyć się płynną rozgrywką, która jest co jakiś czas przerywana przez scenki, które zostały zablokowane na 30 klatkach.
Kena Bridge of Spirits – warto?
Pora więc wrócić do pytania, które zadałem na początku tego tekstu. Czy warto było czekać 3 lata aż Kena Bridge of Spirits pojawi się na konsolach Microsoftu? Jeśli Xbox jest twoją główną platformą, to moim zdaniem jak najbardziej tak. Pomimo tego, że produkcja jest pierwszym poważnym projektem studia, które jeszcze nigdy nie robiło gier, to widać, że dołożyli oni wszelkich starań, żeby zrobić pierwsze dobre wrażenie. Oczywiście podczas całego procesu zdarzyły się potknięcia, ale uważam, że Ember Lab może być dumne ze swojego produktu. Jeśli więc jeszcze nie graliście w przygody młodej przewodniczki dusz, to warto dać tej pozycji szansę. W końcu mniejszych, ale ciekawych gier nigdy dość.
Grę do recenzji przekazała Sophie z Renaissance PR – Dzięki!