Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...

Muszę się od razu przyznać, że pomimo posiadania PSVR 2 od grubo ponad roku, korzystam z niego… od święta. Takim świętem była dla mnie premiera Metro Awakening! Niesamowicie immersyjne, dopracowane wizualnie i solidne pod każdym względem. Oczywiście, jak to mówią, „nie ma róży bez kolców” – i tutaj również znajdziemy pewne niedociągnięcia. Niemniej jednak, gra od twórców (moim zdaniem przeciętnego) Arizona Sunshine (Vertigo Games) to niemal pozycja obowiązkowa. Dlaczego? Zapraszam do recenzji!

To jest dobre: Klimat i ogólne wrażenia płynące z rozgrywki
To jest złe: Chciałoby się więcej niestandardowych interakcji ze światem gry.

Niestety w tekście nie użyłem autorskich screenów oraz nagrań video – gra niewdzięcznie się nagrywa… Obraz zrzucany jest z „jednego oka” generalnie nie jest atrakcyjny oraz nie oddaje w pełni tego, jak faktycznie wygląda i prezentuje się gra.

Od początku

Seria Metro to dobrze znane uniwersum autorstwa Dmitrija Głuchowskiego. Zakładam, że miałeś styczność z poprzednimi grami, a być może i książkami osadzonymi w tym surowym, postapokaliptycznym świecie moskiewskiego metra. Brud, smród, walka o przetrwanie – od zdobywania podstawowych zasobów po starcia z ludźmi i mutantami, przy jednoczesnym zachowaniu człowieczeństwa. Takie jest Metro – ukazuje zarówno najlepsze, jak i najgorsze strony ludzkiej natury. W najnowszej części, Metro Awakening, to Ty stajesz się częścią tej historii.

Co ciekawe, przy produkcji gry czynnie uczestniczył sam Dmitrij Głuchowski. Autor wspierał deweloperów na wielu płaszczyznach, by w pełni oddać KLIMAT swojego dzieła. I wiesz co? Udało się. Atmosfera Metro Awakening jest niezwykle gęsta i w pełni oddaje wyobrażenia, jakie można mieć po przeczytaniu książek. Co więcej, fabuła tej gry jest kanoniczna dla historii uniwersum.

Nijaki bohater?

Uchwycenie klimatu to jedno, ale stworzenie odpowiedniego bohatera pasującego do tej opowieści – to drugie. Mimo że fabuła w dalszej części gry nabiera rumieńców, wciąż nie jestem przekonany do głównego bohatera. Kim jest Sendar? W telegraficznym skrócie: lekarz, który wyrusza w drogę, by zdobyć lek dla chorej żony. Żona jednak „znika”, a on zaczyna jej poszukiwania. W tle mamy tragiczne wydarzenia związane ze śmiercią syna tej pary. Akcja gry rozgrywa się w 2028 roku, czyli jeszcze przed wydarzeniami z Metro 2033.

To, za co lubimy VR

Gry VR cenimy za ich zdolność do symulacji świata, która pozwala nam poczuć się częścią historii i aktywności zaproponowanych przez twórców. W przypadku Metro Awakening interakcja ze światem została ograniczona do minimum. Możesz podnieść część przedmiotów, rzucić nimi, zagrać na pianinie czy wylać komuś piwo na głowę. Reakcje NPC-ów? Praktycznie zerowe. Rozumiem ten wybór – łatwo byłoby „zepsuć grę” różnymi dziwnymi akcjami, więc interakcję ograniczono do niezbędnego minimum.

To, co naprawdę robi wrażenie, to akcje związane bezpośrednio z Tobą jako graczem. Obsługa maski na twarz, a także jednej z pięciu dostępnych broni, wymiana magazynków, celowanie – zarówno jedną ręką, jak i precyzyjniejsze za pomocą dwóch – to jest to, co buduje immersję. Do tego dochodzi świetne udźwiękowienie, które dodatkowo wzmacnia poczucie przytłoczenia.

Potwory i ludzie

A może ludzie i potwory? W sumie na jedno wychodzi… Akcja Metro Awakening rozgrywa się w tytułowym metrze – ciasnym, klaustrofobicznym środowisku. Strzelaniny jest tu sporo, ale dodano również mechanikę skradania i eliminacji przeciwników z zaskoczenia. Znane z klasycznych „płaskich” gier mechaniki sprawdzają się tu świetnie. Skradanie daje poczucie kontroli nad sytuacją… chyba że coś pójdzie nie tak i trzeba przejść do dynamicznej walki. Ostrzegam jednak – gra potrafi mocno wciągnąć i wywołać panikę. Aha, twórcy uprzedzają, że osoby cierpiące na arachnofobię powinny sobie odpuścić. 😉

Szczerze?

Jeśli tak jak ja kupiłeś PSVR 2, a sprzęt częściej się kurzy, niż jest używany, to ta gra jest jak światełko w tunelu. W końcu ile można grać w Gran Turismo 7 czy C-Smash VRS? Metro Awakening to kawał świetnej gry, która pochłania gracza i przez 7–8 godzin udowadnia, że da się zrobić genialny tytuł na VR. Może to nie jest Half-Life: Alyx, ale i tak poziom jest bardzo satysfakcjonujący.

Osobiście nie jestem fanem uniwersum Metro. Książki mnie nie wciągnęły, a gry? Uruchomiłem, pograłem chwilę i odłożyłem. Metro Awakening jednak zmieniło moje podejście – dzięki swojej jakości, klimatyczności i dopracowaniu. Mimo kilku niedociągnięć, warto!

Grę do recenzji dostarczył Polski wydawca – Dzięki!

Metro Awakening VR

179 PLN
9

Wrażenia Audio Video

8.5/10

Immersja

9.0/10

Klimat

9.5/10

Sterowanie i przystępność

9.0/10

Zalety

  • Genialny klimat Metra
  • Sterowanie potęgujące immersję gry
  • 7 uczciwych godzin zabawy

Wady

  • Level Design potrafi wywołać nudności... bieganie po schodach nie jest moją mocną stroną w VR
  • Niektóre mechaniki wymagają delikatnej poprawy - nie mniej jednak nie ma tu nic uciążliwego.