Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...
|
Nie wydaje mi się, żeby istniała choć jedna osoba spośród wszystkich ludzi z dostępem do mediów elektronicznych, która nie kojarzy Nintendo. Trudno byłoby wskazać kogoś, kto nie zna choć jednej z ikonicznych postaci Nintendo. Mario? Bowser? Pikachu? Link? Nintendo od dziesięcioleci (a w zasadzie już ponad setki lat! 😊) towarzyszy rodzinom, dostarczając niezapomnianych wrażeń i radości. Niedawno trafił do mnie w 100% nieoficjalna Wielka Księga Nintendo (od twórców Retro Gamer), który opowiada o tym, co najlepsze w Nintendo. Pytanie brzmi – czy warto ją kupić?
Koszt przewodnika to około 70 zł w internetowych księgarniach. Czy jest wart tej ceny? Moim zdaniem tak, choć mam kilka uwag, o których napiszę poniżej.
To, co dobre:
Przewodnik jest ślicznie wydany, pełen pięknych ilustracji, dobrze dobranych kolorów i ciekawych zabiegów graficznych. Często wymaga „backtrackingu”, czyli wracania do poprzednich stron w celu skompletowania informacji – co sprawia, że lektura staje się interaktywna.
To, co złe:
Wielka księga Nintendo jest pełna skrajności i czasem zbyt wybiórcza w doborze treści. Miejscami wymaga od czytelnika pewnego poziomu wiedzy, aby dobrze zrozumiał sens czytanego tekstu.
Co znajdziesz w środku?
Wielka Księga Nintendo od Retro Gamer to zbiór tekstów redakcji, wypowiedzi twórców i innych materiałów na temat Nintendo. Jest to praca zbiorowa pod redakcją, która przybliża historię Nintendo – szczególnie fundamenty, na których firma, jaką znamy, teraz została zbudowana. Duża część publikacji skupia się na dawnych czasach i początkach gamingu. Wywiad z 2016 roku (trzydziestolecie NES-a) z Masayuki Uemurą to fascynująca lektura pełna ciekawostek. Przez około 70 stron masz okazję śledzić rozwój technologiczny oraz narodziny znanych i kochanych marek Nintendo. Nie zabrakło także porównań do ówczesnej konkurencji i zestawień najciekawszych gier.
Jeśli jesteś ciekawy podobnych publikacji to zapraszam do sprawdzenia mojej recenzji Przewodnika dla fanów Pokemon – również, nieoficjalnej i wydanej przez to samo wydawnictwo.
Wraz z autorami publikacji zgłębisz wszelkie niuanse konsol – zarówno stacjonarnych, jak i przenośnych. Co mi się nie podobało, to zbyt duży nacisk na technikalia. W książkach tego typu powinno się w prosty sposób omawiać to, co dobre, co złe, co było problemem, a co nie – bez pisania pracy doktorskiej. Jest tu zbyt dużo informacji skierowanych raczej do osób grających w „benchmarki na PC”. Ciekawostki są interesujące, ale pewne techniczne wywody można było ograniczyć na rzecz mało znanych faktów o grach – czyli tym, co chyba najbardziej interesuje graczy.
Bardziej skomplikowane i spektakularne 3D!
Na kolejnych stronach przenosimy się w temat 3D, za sprawą Nintendo 64. W dość zawiły sposób opisano rozwój grafiki 3D, sztuczki deweloperskie, wpływ expansion packa na jakość gier oraz podejście Nintendo do projektowania zarówno oprogramowania, jak i sprzętu. Nie mogło też zabraknąć opisu ikonicznych tytułów, takich jak Super Mario 64. Obszerna część tego rozdziału poświęcona jest właśnie tej grze, która pod koniec lat 90. rozbudzała wyobraźnię chyba każdego dziecka oglądającego reklamy na Cartoon Network 😊.
Klątwa GameCube’a
Zanim zagłębiłem się w temat GameCube’a, autorzy zabrali mnie jeszcze w nostalgiczną podróż do czasów GameBoy Advance, z którym mam wiele miłych wspomnień. GameCube? Rozdział świetnie oddaje charakter tej konsoli. Omawia jej zalety, wady oraz osobliwości i rodowód. Fakt, faktem GameCube sprzedał się gorzej niż pierwszy Xbox o szacunkowo 2-3 miliony. Nie mniej jednak nie spodobała mi się otoczka tego rozdziału, gdzie zabrakło pewnych doprecyzowań w stwierdzeniach. Niektóre wady, na które zwrócono uwagę, były WTEDY mniej istotne niż dziś, co nie zostało odpowiednio ujęte.
To już koniec?
Teksty własne i wywiady Retro Gamer kończą się na rozdziale poświęconym Nintendo DS, Wii, Wii U i Switchowi. W tych przypadkach mamy jednak tylko krótkie wzmianki, ogólny zarys i informacje na temat tego, że to Nintendo wyprodukowało te konsole. Zdecydowanie w Wielkiej Księdze Nintendo brakuje rozwinięcia historii z ostatnich dwóch dekad – publikacja wyraźnie prosi się o drugą część. W tej książce brakuje wyważenia i harmonii w opisywanych treściach.
Mam wrażenie, że „co już mieli napisane, to po prostu wydali”. Same teksty są dobre, jednak pozostaje pewien niedosyt. Zwłaszcza że niektóre argumenty w różnych rozdziałach wzajemnie się wykluczają. Gdyby czytać te teksty oddzielnie, nie byłoby problemu, ale jako sąsiadujące artykuły – niekoniecznie.
Jako kolekcjoner i pasjonat gier video, nieco ubolewam nad faktem, że tak mało w tej księdze informacji o limitowanych edycjach gier i konsol. Niewiele również informacji o ekskluzywności gier jako takich. W tym kontekście świetne są listy topowych gier na konkretne systemy.
Polskie wydanie tłumaczone przez nintendowego freaka 🙂
Na uwagę zasługuje polskie tłumaczenie autorstwa Bartka „Nindyka” Wanota. Co do tłumaczenia, nie mam większych zastrzeżeń – czuć, że za przekład odpowiada osoba z odpowiednią wiedzą o markach Nintendo. Nie jestem pewien, czy kilka technicznych kwestii zostało przetłumaczonych w 100% trafnie, ale nie mam dostępu do oryginału, więc zakładam, że jest OK. Może mi po prostu brakuje wiedzy z dziedziny projektowania i programowania.
To warto, czy nie?
Warto. Wielka księga Nintendo od Retro Gamer jest warta twojego czasu i pieniędzy. Choć brakuje tu pewnych informacji, to pamiętaj, że nie jest to jedyna publikacja o Nintendo. To konkretne wydanie wyróżnia się unikalnymi wypowiedziami twórców, piękną oprawą graficzną i oryginalnym formatem, który zachęca do przeglądania książki w nietypowy sposób.
Osobiście mam cichą nadzieję, że Nindyk wyda – nawet jako internetowe artykuły – suplement do tego wydania Wielkiej Księgi Nintendo. Kto wie? Może ostatecznie doczekamy się pełnoprawnej, w 100% nieoficjalnej drugiej części?
Wielką Księgę Nintendo do recenzji przesłał wydawca – dzięki!