Dawno, dawno temu panowała moda na platformówki z maskotkami. Każdy chciał mieć swojego Mario lub Sonica. Większość z nich nie przebiła się do mainstreamu i nie udało się stworzyć postaci tak kultowej jak gwiazda Nintendo. Jednak powstało trochę fajnych gier i spoko ludków. Jednym z nich jest najbardziej cool jaszczurka, czyli Gex. Teraz na rynek trafia odświeżona trylogia przygód tego zielonego miłośnika filmów.

Gex wraca dzięki Gex Trilogy, zbiorczemu wydaniu trzech klasycznych odsłon (Gex, Gex: Enter the Gecko, Gex 3: Deep Cover Gecko), odświeżonych przez Limited Run Games z użyciem własnego Carbon Engine. Tytuł ten dostępny jest na PC, PS5, Xbox Series X|S i Switch i rzuca nostalgicznych graczy w wir retro-przygody w stylu, który obecnie jest na wymarciu. Ja miałem okazję odświeżyć sobie tę trylogię na PlayStation 5.

Gex Trilogy to trzy różne gry platformowe. Dwie produkcje 3D i pierwsza odsłona serii jeszcze w 2D.

Trzy gry

Pierwsza część, Gex z 1995 roku, to klasyczna platformówka 2D. Sterujemy gadającym gekonem, który eksploruje stacje telewizyjne, zbierając pilota i unikając przeciwników. Mimo prostej formuły to właśnie ręcznie rysowane tła, absurdalny humor i charakterystyczny głos Dana Goulda nadają grze wyjątkowy charakter. To nostalgiczny test zręczności, z momentami pamiętanymi do dzisiaj za sprawą trudno dostępnych miejsc i zróżnicowanych poziomów.

Drugi rozdział serii, Gex: Enter the Gecko (1998), to już pełne wejście w erę platformówek 3D. Wraz z analogowym sterowaniem i obsługą analogowych padów użytkownicy otrzymali swobodę eksploracji oraz humor inspirowany m.in. Simpsonami. Tytuł określany jest jako collect-a-thon – Gex eksploruje tematyczne światy, zdobywa piloty, rzuca pojazdami i kombinuje z analogową kamerą, która nieraz potrafi psuć zabawę. Nadal jednak działa klimatyczne przerysowanie telewizji.

Trzecia odsłona, Gex 3: Deep Cover Gecko (1999), dorzuca do rozgrywki większy świat, nowe umiejętności (np. ślizganie się, jazda na różnych pojazdach, strzelanie ogniem i lodem) oraz rolę kilkorga dodatkowych postaci. Fabularnie Gex wraca, by uwolnić agentkę Xtra i znów walczyć z Rezem, nadawcą chaosu w Media Dimension. Gra oferuje ogrom poziomów, mnóstwo ukrytych elementów i multum humorystycznych strojów – to platformowa przesadna uczta.

Coś jest nie tak

Trylogia wypada całkiem nieźle i Gex nadal potrafi bawić. Trzeba jednak zwrócić uwagę na a przestarzałą konstrukcję poziomów oraz niedopracowaną kamerę, co niekiedy utrudnia granie. Ja przeżyłem prawdziwy szok i coraz bardziej rozumiem, że jestem już starym człowiekiem z kiepską pamiecią. Gex to gierki, które lubiłem.Deep Cover Gecko nawet bardzo i była to jedna z moich ulubionych platformówek wydanych na coś innego niż konsole Nintendo. Jednak teraz grając, użerałem się z kamerą i sterowaniem bardziej, niż się tego spodziewałem. Było to dla mnie niemałym szokiem. No ale podobnie było ostatnio z Onimushą i innymi klasykami. Chyba wolę pozostać ze swoimi różowymi okularami bez tykania tych tytułów. No bo jak je zdejmę to może się okazać, ze gry kiedyś wcale nie były znacznie lepsze i to teraz mamy złotą epokę gamingu.

Po staremu plus

Wszystkie te produkcje zostały zebrane w Gex Trilogy, wydanej przez Limited Run Games, gdzie zastosowano własny emulator – Carbon Engine. Pozwala on na płynne działanie klasyków w wysokiej rozdzielczości, obsługę szerokoekranowego formatu, analogowe sterowanie oraz nowoczesne funkcje: save-anywhere, rewind, achievementy i opcje wyświetlania czułego na gusta subtelnego filtra CRT . To poprawia grywalność i ułatwia przyswojenie archaicznych platformówek współczesnemu graczowi.

Dodatki

Nowe możliwości techniczne nie dotykają jednak sedna gry. Fizyczna rozgrywka, animacje i logika pozostają wierne oryginałom – w Carbon Engine przesunięto tylko dostępność i responsywność. Oryginalny humor, teksty Dana Goulda, ścieżki dźwiękowe są nienaruszone, co czyni tytuł przede wszystkim gratką dla nostalgicznych fanów. Głównie ich, bo reszta pewnie nie będzie zbyt zainteresowana filmikami z wywiadami czy obrazami z pudełek z różnych wersji danego tytułu. Ja tam jednak jestem zadowolony, bo takie dodatki to zawsze coś miłego i wypadają lepiej niż te ubogie kolekcje i remastery bez niczego.

No i co dalej?

Gex Trilogy to przykład kolekcji, która mnie bardzo cieszy. Fajnie, że jest okazja ponownie zagrać w te stare tytuły. Super, ze gry nie odejdą w zapomnienie i więcej osób będzie mogło katować w przygody tego geokona. Jednak jeśli mam być w pełni szczery to chyba jestem już na to wszystko za stary. Albo ząb czasu za bardzo dotknął te gry, albo ja już nie mam tej cierpliwości co kiedyś. Przez to momenty frajdy przeplatały się z nerwami na kamerę i sterowanie czy sztywność rozgrywki. Może wpsółczense produkcje za bardzo mnie rozleniwiły? Trudno mi do końca powiedzieć co się stało. Mam jednak wrażenie, ze Gex Trilogy przemawia do mnie bardziej w teorii i jako idea niż w praktyce. Trochę szkoda, ale z drugiej strony nie wszystko na świecie musi być dokładnie takie, żeby mi pasowało.

Z sercem

Gex Trilogy to bardzo fajna, nostalgiczna podróż do przygód fajnej postaci z gier, która została raczej zapomniana przez te wszystkie lata. Włożono sporo starań i serca w ten tytuł i bardzo to doceniam. Chciałbym, aby jak najwięcej starszych gier zostało potraktowane w ten sposób i by kolejne pokolenia mogły sprawdzić tytuły, w które kiedyś się zagrywaliśmy. Dlatego mam wielki szacunek do Gex Trilogy i trzymam kciuki za sukces tej produkcji.