Obecna generacja konsol bez wątpienia jest jedną z najnudniejszych i najsłabszych jeśli chodzi o wysiłki dużych korporacji. Na rynek trafia masa sequeli, produkcji, które zawodzą oczekiwania graczy. Duże firmy myślą tylko o wyssaniu z fanów każdej dostępnej monety. Segment AAA nie oferuje nam zbyt wiele i gdyby nie mniejsze produkcje i scena indie nie byłoby za wesoło. Dlatego nie dziwi chyba nikogo nieustanne odgrzewanie kotletów i serwowanie nam starszych produkcji, które podbiły serca graczy lata temu. Przykładów na to jest naprawdę sporo. Najnowszym z nich jest remaster drugiej odsłony cyklu Onimusha. Tylko czy Onimusha 2: Samurai’s Destiny Remaster może zyskać nowych fanów?

Oryginalnie wydany w 2002 roku tytuł to sequel, której gry żywot zaczął się jako Resident Evil w epoce samurajów. Teraz w ręce graczy trafia remaster, na który trzeba było czekać trochę czasu. Odświeżona wersja pierwszej Onimushy pojawiła się bowiem w 2019 roku. Oby na nowe wersje trzeciej i czwartej części cyklu nie trzeba będzie czekać równie wiele lat. No bo istnieje szansa, że tego nie dożyjemy.

Zemsta i sprawiedliwość

Samurai’s Destiny rozgrywa się w fantastycznej wersji dawnej Japonii, gdzie Nobunaga Oda wraz z armią potworów sieje śmierć i zniszczenie. Wioska Yagyu się staje celem jednego z rajdów demonicznej armii. Miejsce zostaje doszczętnie zniszczone a wszyscy mieszkańcy zamordowani w brutalny sposób. Młody wojownik Jubei trafia na miejsce zbyt późno i zastaje jedynie pogorzelisko. Bohater poprzysięga zemstę na piekielnym władcy i rozpoczyna swoją misję uwolnienia Kraju Kwitnącej Wiśni od sił zła. Po drodze do celu Jubei zyskuje towarzyszy, a także dowiaduje się więcej o swoim pochodzeniu i wyjątkowej mocy, którą posiada.

Fabuła gry jest raczej chaotyczna i nie została zaprezentowana w najlepszy sposób. Po części wynika to z tego, że zastosowano tutaj system relacji z naszymi kompanami i każdy z towarzyszy ma serie swoich scenek, które przeplatają się z głównym wątkiem. Potrafią one być co najmniej dziwne. Do tego cała historia jest raczej podana z przymrużeniem oka i przypomina coś z japońskich filmów klasy B. Ma to swój kiczowaty urok, ale pewnie nie każdemu przypadnie do gustu.

Siekanka

Podobnie może być z rozgrywką, która jest dosyć unikatowa, ale bardzo specyficzna. Onimusha to taka mieszanka survival horroru i gry akcji jeszcze sprzed rewolucji, którą zawdzięczamy Devil May Cry. Samurai’s Destiny nadal trzyma się tego schematu i oferuje coś, co dosyć mocno wyróżnia się na tle innych gier akcji. System walki nie jest przesadnie rozbudowany, ale ma trochę opcji. W nasze ręce zostaje oddanych kilka broni, które zdobywamy wraz z postępami w fabule. Mamy standardowy miecz, włócznię, łuk strzelbę czy wielki młot. Każda z broni białych powiązana jest z jednym z elementów i oferuje różne ataki i kombinacje ciosów. Mamy do tego jeszcze blok, ładowanie ataku i system critical hit, gdzie naciśniecie ataków odpowiednim momencie, przed oberwaniem od wroga pozwala natychmiastowo pokonać otaczających nas przeciwników. Całość nie jest tak rozbudowana i widowiskowa jak slashery zainspirowane przez DMC, ale siekanie tutaj jest klimatyczne i sprawdza się dobrze.

Piekielna kamera

Tym, co może sprawiać problem jest jeden z elementów w stylu sruvival horrorów. Onimusha 2: Samurai’s Destiny Remaster to produkcja, gdzie akcja rozgrywa się na prerenderowanych tłach ze statyczną kamerą zawieszoną w konkretnych punktach. Daje to filmowe ujęcia akcji, ale sprawia problemy przy dynamicznych walkach. Poruszenie się o krok może sprawić, że lądujemy na nowym ekranie z kamerą ustawioną tak, że zupełnie nie widzimy akcji. Przyznam, ze kiedyś to nie było dla mnie wielkim problemem. Jednak teraz po latach musiałem się przyzwyczaić do tego, że nie mogłem sobie swobodnie ustawić kamery tam, gdzie chcę. Na dodatek często traciłem z oczu przeciwników. Zrobiłem krok w złym kierunku i zamiast przeciwników oglądałem korytarz i plecy bohatera zasłaniające całą akcję. Poruszanie się też jest dostosowane do tego rodzaju rozgrywki i mamy sterowanie czołgiem znane ze starych horrorów. Ulepszona wersja daje dodatkowe opcje usprawniające ten element gry, ale nie jest to idealne.

Zagadki

Onimusha 2: Samurai’s Destiny Remaster oferuje także trochę prostych zagadek i puzzli, które spotkamy na swojej drodze. Większość z nich nie jest wymagająca, a dużo sprawdza się do znalezienia i użycia odpowiednich przedmiotów w odpowiednim miejscu lub w konkretnej kolejności. Nie ma tutaj nic wymagającego, ale w ten sposób walka zostaje urozmaicona. Na dokładkę dzięki temu ponownie przypomniane są korzenie serii i to, że pomysł na Onimushę brał się z wizji Resident Evil w epoce samurajów i shinobi.

Walcz lub uciekaj

Rozgrywka w Onimusha 2: Samurai’s Destiny Remaster wypada całkiem nieźle. Poruszamy się po kilku lokacjach, pokonując przeciwników i rozwiązując zagadki. Od czasu do czasu trafiamy na jednego z garstki bossów. Starcia zajmują najwięcej czasu, ale wi większości wypadków są kompletnie opcjonalne. Wynika to z tego, że w każdym pomieszczeniu spawnuje się określona ilość przeciwników. Jeśli opuścimy dany pokój, nie jesteśmy przez nich ganiani. Jednak w kolejnym miejscu czeka nas nowa porcja wrogów. Przeciwnicy spawnuja się z każdym naszym pojawieniem się w danej lokacji, wiec szybko zdamy sobie sprawę, ze tylko od nas zależy czy chcemy z nimi walczyć, czy nie.

Walka ma sens ze względu na system rozwoju postaci. Z wrogów wypadają dusze różnego koloru. Czerwone są energią służącą do ulepszania naszych broni i pancerza, żółte przywracają nam zdrowie, niebieskie regenerują manę, a fioletowawe są specjalną energią do odpalania potężniejszego trybu ataków postaci. Jeśli interesuje nas levelowanie sprzętu to będziemy walczyć więcej. Z kolei jeśli nas to nie interesuje, to możemy manewrować pomiędzy wrogami i szybko opuszczać dane pomieszczenie bez walki. Jest nawet osiągnięcie za przejście gry bez ulepszeń i drugie za skończenie gry poniżej pięciu godzin. Jeśli nam na nich zależy to taktyka szybkiego mknięcia do obowiązkowych potyczek, będzie dobrym rozwiązaniem. Z drugiej strony jeśli nie idzie nam walka z bossem, to możemy grindować na zwykłych potworach, by wzmocnić nasze bronie i stać się silniejszym.

Przyjaciele

Warto wspomnieć jeszcze o jednym ciekawym rozwiązań, które napotkamy w grze. Otóż mamy tutaj system przyjaźni i prezentów. Podczas przygody spotkamy kilka postaci, które staną się naszymi sojusznikami. Mogą oni pomagać nam w walkach z bossami i od czasu do czasu będą łazić po różnych lokacjach i walczyć z wrogami lub mieć dodatkowe scenki. Poprzez ofiarowanie im prezentów mamy wpływ na to kto będzie nas wspierał w trudniejszych potyczkach. Jest to całkiem fajny system, który dodaje grze więcej replayability.

Ząb czasu

Onimusha 2: Samurai’s Destiny Remaster to ulepszona wersja produkcji mającej na karku ponad dwie dekady. Stety, niestety jest to bardzo widoczne prawie w każdym aspekcie gry. Z dzisiejszej perspektywy to bardzo staroszkolny tytuł z wyższym poziomem trudności, trudnym sterowaniem powiązanym z okropną pracą kamery wynikającą z survival horrorowych korzeni serii. Fabuła jest chaotyczna, wiele z mechanik gry nie jest dobrze wytłumaczonych i cześć z graczy będzie zagubiona, bo prawie nigdy nie mamy jaśnie wyjaśnionego celu misji. Graficznie ten tytuł też za bardzo nie powala.

Wszystko to ma swój urok i sprawia, że gra zachowała oryginalnego ducha. Nie zmieniono tutaj zbyt wiele i nie wyzbyto się ducha serii na rzecz udogodnień dla współczesnych graczy. Co prawda wkradło się trochę cenzury, co jest zaskakujące i bezsensowne. Pod noż padł jeden z dodatkowych strojów towarzyszki pomagającej nam w zwalczaniu armii Nobunagi, a także scenka z myciem się, gdzie dodano trochę pary. Zważywszy na to, że mowa o tytule o zabijaniu demonów, który rozpoczyna się scenką wymordowania wioski przez potwory, trochę trudno zrozumieć, dlaczego akurat te elementy przekraczają dobry smak czy nie nadają się do gry. No ale mamy teraz takie czasy, jakie mamy.

Usprawnienia

Jeśli chodzi o takie bardziej prawdziwe usprawnienia, a nie zakrywanie oczu graczom, to mamy ulepszona oprawę graficzną, nowe tłumaczenia i narrację, podbitą jakość scenek przerywnikowych i trochę innych mniejszych rzeczy. Odrobinę ulepszono także rozgrywkę. Mamy trochę lepszy system sterowania, możliwość szybkiego przełączania się pomiędzy bronią, czy decydowania kiedy chcemy przejść w status wzmocnienia postaci. Na koniec jest jeszcze nowy poziom trudności, kostiumy, a także dostęp do minigierek z gry w specjalnym menu. Nie są to jakieś gigantyczne rzeczy, ale przynajmniej włożono jakiś wysiłek w ten remaster.

Klasyk czy staroć?

Onimusha 2: Samurai’s Destiny Remaster to dosyć specyficzna produkcja. Teraz już się po prostu nie robi takich tytułów. Jedni powiedzą, że to dobrze a innym będzie brakować takich gier. Mamy mieszankę gry akcji z elementami kojarzonymi z klasycznymi sruvival horrorami. Wszystko to z dziwaczną i dosyć kiczowatą fabułą. To taka nw skroś japońska produkcja z przełomu lat 90. Ja mam olbrzymi sentyment zarówno do gier tego typu jak i samej serii Onimusha.

Dlatego odświeżanie Samurai’s Destiny sprawiło mi naprawdę wiele frajdy. Myślę, że jeśli ktoś lubi old school i unikatowe kombinacje gatunków, to warto sprawdzić ten tytuł. Mam jednak wątpliwości czy gra przypadnie do gustu osobom wychowanym na bardziej współczesnych tytułach? Onimusha 2 moze być zbyt siermiężna i wymagająca, przez co może odrzucić od siebie część graczy. Mimo wszystko trzymam kciuki za dobry wynik tej produkcji. Szczerze, chciałbym zobaczyć odświeżone wersje trzeciej i czwartej odsłony tej serii, a do tego pewnie potrzeba sukcesu Samurai’s Destiny.

Grę do recenzji dostarczył wydawca

Onimusha 2: Samurai’s Destiny Remaster

7.2

Fabuła

6.0/10

Grafika

6.5/10

Gameplay

8.0/10

Klimat

8.2/10

Zalety

  • Klimat
  • Takich gier się już nie robi
  • Daje sporo frajdy

Wady

  • Niepotrzebna cenzura
  • Praca kamery może być problemem