Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...

Seria Bayonetta z jednej strony ma duże szczęście, z drugiej zaś olbrzymiego pecha. Przy wynikach sprzedaży, jaki ta marka notuje, dawno zostałaby zalana betonem i zapomniana. W najlepszym przypadku figurowała w zestawieniach na najlepsze gry, które się nie sprzedały – zaraz obok Beyond Good And Evil i trafiłaby do tzw. „zamrażarki” na milion lat. Można też odnieść wrażenie, że Nintendo wyrządziło olbrzymią krzywdę najnowszej odsłonie. Jaką? Tego dowiecie się niebawem.

To jest dobre: Intensywna zabawa bez trzymanki.
To jest słabe: Tekstury z czasów PS2 i rwana animacja.

Piguła

  • Bayonetta 3 chętnie się bawi z tematyką multiwerum;
  • Gra starcza na minimum 13 godzin;
  • Jest wyczuwalny znacznie większy rozmach;
  • Switch dławi drzemiący potencjał całej produkcji;
  • Postać Violi jest irytująca as Fuck.
Ekran startowy w Bayonetta 3
Ekran tytułowy

W kwestii fabuły nieco odchodzimy od wątku walki piekła z niebem, na rzecz innego typu przeciwników i broni biologicznej zwanej Homunculisami. Stawka została jeszcze bardziej podbita, gdyż zagrożony jest nie tylko świat, ale całe multiwersum. Tak, dobrze dedukujecie. Bayonetta 3, wzoruje się na obecnych trendach, tak namiętnie wałkowych i to nie tylko w MCU. Nim zaczniecie przewracać oczami muszę was uspokoić – pomimo głupotek, ten motyw ma kilka asów w rękawie.

gameplay bayonetta 3

Będąc szczerym, fabuła w Bayonecie 3 naprawdę bywa momentami głupia i trzeba włączyć sobie tryb „zawieszenia niewiary”, ale to akurat nic nowego. Muszę za to pochwalić reżyserię niektórych opierających się na fantastycznej choreografii potyczek – są jak z najlepszych filmów akcji. Ogląda się je z wypiekami na twarzy. Jedynie, co mnie irytuje, to nowa bohaterka, czyli Viola. Ja wiem, że ona robi tutaj za „comic relief”, ale wszystko, co z nią związane, jest irytujące i totalnie nieśmieszne, a to tylko część zarzutów, jaką mam wobec tej postaci.

Bigger Better Stronger

Gameplay w olbrzymim stopniu ewaluował od czasów drugiej odsłony i rozrósł się w każdym możliwym aspekcie. Nasza wiedźma sama w sobie ma naprawdę imponujący arsenał ruchów i umiejętności, którego nie da się ogarnąć za pierwszy podejściem. Swoje do tej układanki dokłada też nowy system pozwalający na swobodne przyzywanie potworów w trakcie starć. Dość sporym urozmaiceniem jest sam fakt, że poza tytułową wiedźmą, przyjdzie nam pokierować Violą, którą gra się zupełnie inaczej.

Czy lepiej? To już kwestia dyskusyjna. Jeanne też dostała swoje 5 minut w postaci 4 osobnych misji, aczkolwiek w zupełnie innej, szpiegowskiej konwencji, które spokojnie mógłby robić za osobną Indie grę. Nie można zapomnieć, że otrzymujemy także sporo sekwencji „na szynach” i zmian konwencji gatunkowych. Ogólnie dzieje się sporo.

Sam spektakl naszych poczynań nabrał większego rozmachu. Co prawda rozgrywka dalej jest korytarzowa, aczkolwiek liczba odnóg czy sama wielkość map znacznie się powiększyła. Fani elementów platformowych i lizania ścian na pewno będą ukontentowani, gdyż szukania „znajdziek” nie brakuje. Sam fakt możliwości przyjmowania różnych form niejako zachęca do eksploracji, pozwalając nam, chociażby jako pajęczyca, chodzić po ścianach czy latać na dłuższe dystanse jako wróżka. Ogólnie wszystkiego jest, póki co, więcej i… lepiej!

Reżyserowana sekwencja z Bayonetta 3
Jedna z wielu sekwencji „na szynach”

Pod względem audio też jest nie najgorzej. Gdyby nie afera z aktorką głosową Hellen Taylor, to nawet bym się nie zorientował, że została podmieniona. Jennifer Hale, jako weteran branży, świetnie wywiązała się ze swojej roli, oddając ten lekko brytyjski akcent naszej heroiny. Oczywiście, jeśli ktoś jest purystą, to nie stoi nic na przeszkodzie, by włączyć japoński dubbing, lecz ja nie czułem takiej potrzeby. Muzyka również nabrała nieco większej różnorodności i poza pompatycznymi utworami czy lekko cukierkowo popowymi, otrzymaliśmy nieco rockowych utworów.

Przyzywanie potworów w Bayonetta 3
Nowa mechanika w akcji

Nintendo Switch jest za słaby do Bayonetty 3

Niestety nadszedł ten moment, gdy po wychwalaniu pod niebiosa nowej Bayonetty 3, przed ostateczną konkluzją, muszę wylać wiadro pomyj. Wiem, że grafika nie powinna być najważniejsza, ale w tym przypadku ma też spory wpływ na sam fun płynący z rozgrywki. Już nie chodzi o sam fakt doczytywania lepszych tekstur czy obiektów przed nosem. W swoim najlepszym momencie gra wygląda co najwyżej dobrze. W najgorszym jak produkt z czasów PS2. Z tego też powodu często próbowałem korzystać z opcji gry przenośnej na mniejszym ekranie, gdzie brzydota jest lepiej maskowana, ale kurczę, to nie pomaga. 

Ogólnie rzecz biorąc, olałbym sprawę, gdyby gra trzymała chociaż stałe 60 klatek na sekundę. Oczywiście pomijając sekcje na szynach i filmy, gdzie mamy połowę tej wartości. Problem w tym, że tyle ramek jest dla Bayonetty 3 nieosiągalne. PFFF! Wręcz stanowi takie „Urban legend”, celując bardziej w 45-50, a w gorszych fragmentach schodząc poniżej 40. Nie urywam, że jak się wszystko zsumuje, to psuje mocno odbiór całej produkcji. Poniekąd rozumiem, z czego to wynika. Podniesienie skali starć, gdzie w 80% walczymy z wrogami, któzy zajmują pół ekranu, ma prawo mocno obciążać podzespoły konsoli. Jak się jeszcze dodatkowo przyzwie swojego pupila o podobnych gabarytach, to przepis na mizerię mamy gotowy. Niezależnie od wytłumaczeń, Switch po prostu nie radzi sobie z tym tytułem i  widać to zbyt dobitnie.

Sporo akcji w Bayonetta 3
Standardowo nic nie widać podczas zadymy

Kwestia gustu

Poza sprawami natury technicznej jest też kilka innych zgrzytów. Trzeba brać pod uwagę, że Bayonetta 3 przez przynajmniej pierwszą godzinę jest dość miałka. Pierwsza lokacja nie jest zbyt atrakcyjna pod względem projektu czy designu. Średnio mi też pasuje fakt grania Violą. Fajnie, że posiada przycisk od bloku. Szkoda tylko, że wiele kluczowych ataków u niej wykonuje się tym samym przyciskiem. Może to też mój brak skilla? Nie wiem, ale granie nią w ogóle mi nie leży.

Jestem też nieco rozczarowany, że zakończenie jest dość mało satysfakcjonujące jak na zwieńczenie trylogii. Fajnie, że poniekąd zostawia furkę do kontynuacji, ale… no wkurzyło mnie. Nie będę jednak wchodzić w strefę spoilerów.

Czy warto kupić Bayonetta 3?

Bayonetta 3 to fantastyczna zabawa na przynajmniej 13 godzin. Oczywiście zakładając, że przystępujemy do rozgrywki na standardowym poziomie trudności. Liczne ukryte aktywności poboczne zachęcające do podwojenia tego wyniku. Niestety przez ograniczenia techniczne Switcha i dziwne decyzje artystyczne mam dylemat, czy mogę nazwać tę odsłonę definitywnie lepszą od swoich poprzedniczek. Wątpliwości mam wiele, ale nadal mogę polecić tę grę. Tylko życzę sobie, żeby w przyszłości ta odsłona doczekała się porządniej reedycji na lepszym sprzęcie. Niestety, jakby się zastanowić, cykl od 13 lat kisi się w 7 generacji i ma problem, by w pełni rozwinąć swoje skrzydła. Najwyższy czas zrobić krok naprzód.

Za udostępnienie gry do testów dziękujemy dystrybutorowi, ConQuest Entertainment. Ocena bazuje na subiektywnej opinii recenzenta. Wydawca i jego partner PR nie mieli wpływu na wynik.

Bayonetta 3

220 zł
8.8

Grafika

6.5/10

Audio

9.0/10

Frajda

9.0/10

Mechanika

9.5/10

Chęć zagrania ponownie

10.0/10

Zalety

  • Rozbudowana mechanika potyczek
  • Spora różnorodność
  • Duży rozmach

Wady

  • Widać, że Switch nie daje już rady
  • Postać Violi