Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...

Nieskromnie powiem, że mam spore doświadczenie z grozą i horrorem w różnych mediach. Widziałem niezliczoną ilość filmów i seriali, które mrożą krew w żyłach. Przeczytałem tonę książek, komiksów, rac naukowych i artykułów o strasznych rzeczach. Nawet bawiłem się w polowanie na duchy i potwory. Dlatego zawsze ciągnie mnie w stronę horroru. Gdy dowiedziałem się, ze japoński straszak ze sceny indie otrzymał mangową adaptację, która została wydana w naszym kraju, nie mogłem przejść obok tego tytułu obojętnie. Sięgnąłem po mangę Aniołowie zbrodni. Czy była to dobra decyzja?

Aniołowie zbrodni to manga, która jest adaptacją gry o tym samym tytule. Japoński horror stworzony w niezwykle popularnym programie RPG Maker przez Makoto Sanadę cieszył się sporą popularnością. Efektem tego była premiera mangi rozszerzającej fabułę tytułu. Później przyszła pora na prequel, anime, perfumy i inne gadżety dla fanów. Co ciekawe jest to dosyć popularne zjawisko i wyróżniające się z tłumu japońskie gry niezależne dosyć często otrzymują adaptacje. W Polsce manga Aniołowie zbrodni została wydana przez Waneko, które wydało także inne adaptacje gier jak Gdy zapłaczą cykady.

Survival horror

Manga prezentuje nam klasyczny horrorowy scenariusz. Głowna bohaterka-trzynastoletnia Rachel Gardner budzi się w dziwnym pomieszczeniu. Dziewczyna była w szpitalu w związku z traumą, jaka jej doskwiera po byciu świadkiem morderstwa. Jednak miejsce, w którym bohaterka się znajduje, nie przypomina jej szpitalna. Na dodatek nastolatka ma problemy z pamięcią i nie jest w stanie do końca zrozumieć, co się dzieje. Wskazówki i tajemniczy głos prowadzą Rachel przez test, który ma określić czy jest ona aniołem, czy ofiarą. Dziewczyna zostaje ofiarą i od tej chwili musi walczyć o przetrwanie w budynku pełnym morderców i pułapek.

Zabawa polega na tym, że na każdym piętrze grasuje jeden szalony morderca, który bardzo chce wykończyć Rachel. Na początku wita ją Zack, czyli koleś z kosą, którego twarz zakryta jest bandażami. Gdy bohaterka przechytrzy go i ucieknie z jego piętra, to i tak musi zmierzyć się z masą innych morderców i szaleńców. Czy Rachel ma szansę przetrwać tę próbę? No i czy bohaterka dowie się, dlaczego trafiła w to dziwne miejsce?

Drobny twist

Bardzo szybko okazuje się, że Aniołowie zbrodni korzysta z interesującego myku. Już w pierwszym tomie zawiązuje się współpraca pomiędzy Rachel a Zackiem. Niedoszły morderca zostaje wybrany na kolejną ofiarę i musi współpracować z dziewczyną, by wydostać się z przerażającego labiryntu zabójców.

Mamy więc mordercę i jego niedoszłą ofiarę, którzy są na siebie skazani i muszą współdziałać, by dotrwać do kolejnego dnia. Ten myk jest całkiem ciekawe i daje tytułowi olbrzymi potencjał. W końcu nie często spotykamy się z historiami o podobnych, niecodziennych sojuszach. Mocno trzymam kciuki, ze to zostanie fajnie rozwinięte w kolejnych tomach mangi.

Gra na papierze

Aniołowie zbrodni trzyma się koncepcji klasycznego horroru w styli gier wideo. Mamy piętra budynku, po których grasują określeni mordercy, tajemnicze zagadki, wyzwania i reguły, które do końca nie mają sensu. Podobnie jest z postaciami, które wydają się wyjęte wprost z gry. Jednym się to spodoba, innym z kolei nie przypadnie do gustu.

Wynika to z tego, że interakcje i zachowania postaci nie wydają się naturalne i logiczne. Scenariusz, który może sprawdzać się świetnie w grze, nie do końca będzie działał w innym formacie. Mam na myśli to, że w grze koncentrujemy się bardziej na akcji i pewnie nielogiczne rzeczy są normą wynikająca z ograniczeń i specyfiki medium. Dlatego tak trudno stworzyć udany film, który dobrze przeniesie grę na srebrny ekran. Te najbardziej udane jedynie inspirują się materiałem źródłowym i nie przenoszą bezpośrednio historii do innego medium.

Nie chcę wdawać się w niepotrzebne spoilery, więc ograniczę się do tego, że pewne momenty w mandze po prostu wypadają dziwnie. Może jestem w błędzie i w kolejnych rozdziałach mangi nabiorą one więcej sensu lub otrzymamy niezbędny kontekst dla zachowań postaci?

Morderczy styl

Trzy tomy mangi Aniołowie zbrodni to adaptacja horroru stworzonego w programie RPG Maker. Z tego powodu gra wyglądała jak coś z pierwszej połowy lat 90. Twórcy adaptacji mieli wiec spore pole do popisu przy tworzeniu lokacji czy szczegółowych modeli postaci. Robota wyszła im całkiem solidnie i tytuł prezentuje się nieźle. Nie ma tutaj nic zachwycającego, ale całość nie wypada słabo. Jest klimacik i niektóre panele prezentują się bardzo ładnie.

Do trzech razy sztuka

Pierwsze trzy tomy mangi Aniołowie zbrodni nie powaliły mnie na kolana. Tytuł ma trochę ciekawych pomysłów i prezentuje się dosyć dobrze. Mam jednak problemy z charakteryzacją postaci, tempem i scenariuszem. Coś, co sprawdza się w grze, niekoniecznie pasuje do mangi. Wydaje mi się, że tytuł ma trochę zbyt szybkie tempo, co gryzie się z psychologiczną grozą, jaką twórcy starają się nam zaserwować. Mimo wszystko dam jeszcze szansę tej serii, bo samo czytanie było przyjemne i widzę tutaj potencjał na fajną mangę.

Jeśli szukacie innej mrocznej mangi warto zainteresować się Chainsaw Man. Natomiast jeśli szukacie innego horroru bazującego na twórczości w innym medium, to polecam H.P. Lovecraft Ogar i inne opowiadania.

Tomek „Danteveli” Piotrowski

Za udostępnienie mangi dziękujemy wydawnictwu Waneko.

Aniołowie zbrodni

6.7

Fabuła

5.0/10

Kreska

7.0/10

Jakość wydania

8.0/10

Zalety

  • Ciekawy zarys fabuły
  • Fajny twist

Wady

  • Dziwni bohaterowie
  • Nielogiczne zachowania Rachel