Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...

Miejskie legendy i creepypasta coraz częściej koncentrują się na tematyce gier wideo. Przez ostatnie kilkanaście lat powstała masa mrożących krew w żyłach opowieści o ludziach uwięzionych w grach, duchach na krążkach czy demonach czyhających na śmiałków w jakimś wirtualnym świecie. Nie ma nic dziwnego w tym, że podobne wątki stają się tematem przerażających historii. W końcu coraz więcej czasu spędzamy w rzeczywistości wirtualnej. Manga Portus podejmuje się tematu nawiedzonych gier wideo. Czy przeczytanie tej opowieści zniechęci mnie do grania?

Portus autorstwa Jun Abe to manga w stylu horroru, która trafia w ręce polskich czytelników dzięki wydawnictwu Waneko. Tytuł jest kolejną jednotomówką, czyli mangą gdzie całą historię poznamy po przeczytaniu jednego tomu. Fani grozy i Jhorroru powinni zainteresować się tą pozycją, bo dostarcza ona solidną porcję straszenia w japońskim stylu.

Przeklęta gra

Akcja mangi Portus toczy się wokół przeklętej gry o tym samym tytule. Twórca tytułu zginał w niewyjaśnionych okolicznościach, a wewnątrz gry znajduje się podobno ukryta sekcja i osobna gra. Każdy, kto ma z nią kontakt, umiera w krwawy i okropny sposób.

Portus

Głowna bohaterka mangi- nastolatka Asami dowiaduje się o istnieniu Portus dzięki swojej koleżance Chiharu. Młoda dziewczyna zachowuje się w dziwny sposób, a później popełnia samobójstwo. W jej pokoju pośród sterty śmieci i dziwnych notatek Asami znajduje konsolę z grą Portus. Tak zaczyna się jej własny koszmar.

Nie jesteś sam

Uczennica nie jest jednak jedyną osobą, której zależy na dojściu do prawdy na temat przeklętej gry. Nauczyciel ze szkoły zaczyna prowadzić własne dochodzenie, by rozgryźć Portus. Mężczyzna stara się oddzielić prawdę od fikcji i miejskich legend otaczających tajemniczą grę, która zabija. Czy uda mu się odkryć sekret tego tytułu i jego przeszłości nim będzie za późno?

Mamy więc historię gdzie jeden z bohaterów jest wplątany bezpośrednio w klątwę przedmiotu, podczas gdy drugi stara się przeprowadzić dochodzenie na temat tajemniczego zjawiska. To sprawdzony schemat, który dobrze działa i gwarantuje emocjonujące sekwencje.

Jhorror

Czytając Portus nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Jun Abe trzyma się sprawdzonej formuły japońskich horrorów. Chodzi mi głównie o tak zwany Jhorror, czyli trend zapoczątkowany przez niespodziewany sukces filmu Ringu z 1998 roku, Fenomen tamtej produkcji zapoczątkował modę na pewien charakterystyczny styl straszenia , który przełożył się na masę naśladowców.

Portus

Jako ciekawostkę dodam, że popularny film Ringu to druga adaptacja książki o tym samym tytule autorstwa Koji Suzuki. Kultowy horror czepie sporo z książki, ale zmienia technologiczny terror na przerażające dziewczynki z długimi włosami, które stały się znakiem rozpoznawczym epoki.

Tomek 'Danteveli’ Piotrowski

W przypadku Portus struktura opowieści i rytm jest niezwykle podobny. Mamy bohaterkę, która jest dotknięta klątwą i bohatera, który prowadzi dochodzenie na temat tajemniczego zjawiska. Strachy z epoki cyfrowej powiązane są z czymś starszym i bardziej tradycyjnym, Do tego pojawia się magiczny artefakt związany ze źródłem grozy i mamy dosyć typowe zakończenie. Poza tym jest cała masa mniejszych elementów sprawiających, że Portus przypomina mi masę filmów zainspirowanych przez działo Hideo Nakaty.

Nie jest to też żadna krytyka tej mangi. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że tytuł powstawał w okresie, gdy Jhorror był jeszcze gorący. Osobiście mam olbrzymi sentyment do tego typu straszaków i byłem niezwykle zadowolony czytając Portus. To tak jakby trafić na jeszcze jeden filmów tego typu, o którym się wcześniej nie słyszało. Jako osoba, która ma bzika na punkcie horrorów z Azji, byłem prawie wniebowzięty takim stanem rzeczy. Oczywiście znajdą się tacy, którzy nie będą równie zadowoleni co ja. W końcu ten rodzaj grozy nie przemawia do każdego.

Klasyki w nowym wcieleniu

Wizualnie Portus wypada dokładnie, tak jak powinien wypadać horror. Mamy trochę świetnych, przerażających paneli. Jest też sporo odpychających rzeczy. Do mnie przemawiają najbardziej obłędne i dziwne twarze postaci, które po prostu zdradzają, ze coś z nimi jest nie tak. Niektóre sceny z udziałem dziwacznych stworzeń i surrealistyczne momenty są po prostu wyborne i doceni je każdy miłośnik grozy. Na dodatek ta manga to dosyć ciekawy przypadek, gdzie klimatyczne ilustracje, które nie mają bezpośredniego powiązania z fabułą, wypadają genialnie. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że strona wizualna mangi przewyższa scenariusz.

Mogło być lepiej

Portus to całkiem fajny tytuł, który czyta się przyjemnie. Jun Abe stworzył porządny horror, który nie dorównuje mistrzom gatunku, ale i tak wypada nieźle. Ja odchodzę jednak od tej mangi z pewnym uczuciem niedosytu. Wynika to ze świetnej oprawy wizualnej, która jeśli mam być kompletnie szczery to takie the best of popularnych motywów. Trochę brakowało mi czegoś świeżego i unikatowego. Wydaje mi się, że taki element wyniósłby ten tytuł na wyższy poziom.

Portus

Nie chcę porównywać tej produkcji do twórczości Junji Ito czy Kazuo Umezu, ale tam oryginalne pomysły sprawiają, że sceny zapadają w pamięć na bardzo, bardzo długo. Pewne momenty z tytułów obu autorów na stałe wpisały się w moje koszmary. W przypadku Portus tak raczej nie będzie.

W sam raz na straszdziernik

Portus to kolejna solidna jednotomówka w kolekcji Waneko. Jest t całkiem udany horror trzymający się popularnego schematu sprzed lat. Strona wizualna jest trochę mocniejsza od fabuły, ale nie jest to jakiś wielki problem, bo całość wypada po prostu dobrze. Śmiało mogę polecić ten tomik fanom grozy, to naprawdę kawałek solidnego straszydła w sam raz na sezon duchów i potworów.

Jeśli szukacie więcej tytułów w stylu japońskich horrorów, to warto sprawdzić Potrzask, Sadako i koniec świata lub Fuan no Tane.

Tomek 'Danteveli’ Piotrowski

Za udostępnienie mangi dziękujemy wydawnictwu Waneko

Portus

7.4

Fabuła

6.0/10

Kreska

8.0/10

Jakość wydania

8.0/10

Groza

7.5/10

Zalety

  • Solidne ilustracje
  • Ciekawy pomysł
  • Klasyczny Jhorror

Wady

  • Fabuła trochę się gubi