Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...

Kiedy wpadła na maila propozycja testu gamingowego monitora Philips 279M1RV, byłem nastawiony nieco sceptycznie. Podesłałem chłopakom z bloga propozycje i tu również bez entuzjazmu. Bo co ciekawego i wartego uwagi może mieć monitor Philipsa 4K w 27 calach? Dedykowana kompatybilność z Xbox? Ambiglow? VRR? HDMI 2.1? Odświeżanie na poziomie 144 Hz? Certyfikat DisplayHDR 600? To wszystko tu jest, a dodatkowo, można go podłączyć kabelkiem USB-C. Interesujące, ale jak to wszystko faktycznie działa na codzień?

Philips 279M1RV pierwsze wrażenie

Monitor, który do mnie dotarł, to już nieco zmęczony przez innych testerów egzemplarz, więc trudno jest mi się odnieść do pełnego wrażenia z odpakowania. Wielki karton, styropianowe wypełnienie, masa woreczków zabezpieczających kabelki i monitor. Standard. Na kartonie nadrukowano wielki napis z info o kompatybilności z Xboxem oraz resztę marketingowych informacji. Philips 279M1RV montuje się na dosyć pokaźnej metalowej stopie, która jest, chyba, aż nazbyt solidna. I w moim odczuciu zabiera zbyt wiele miejsca na biurku. Jak ktoś lubi minimalizm, to może kręcić nosem.

Strona produktu na Philips.pl – znajdziesz tam wszystkie dane techniczne, którymi nie chcę tutaj zanudzać.

Panel LCD (Nano IPS / W-LED) został wyposażony w diodę stanu, która na szczęście nie jest zbyt inwazyjna i nie przeszkadza podczas pracy z urządzeniem. Wszelkie opcje monitora obsługuje się za pomocą joysticka na tylnej obudowie. Jego umiejscowienie jest optymalne i nie zmusza użytkownika do nerwowego szukania go gdzieś na pleckach monitora. Przy czym jego jakość mogłaby być nieco… lepsza? Jego „chybotliwość” jest na poziomie analoga z kontrolera do Nintendo 64. Technicznie nie przeszkadza, ale dobrego wrażenia nie robi.

Wejścia i wyjścia – czym go podłączyć?

W kontekście możliwości podłączenia Philips 279M1RV jest bardzo przyjemnie. Masz do dyspozycji Display Port oraz HMDI 2.1, które szczególnie ucieszy posiadaczy konsol. Jest również USB-C, które zamienia monitor w coś na wzór HUBa USB. Technicznie w dzisiejszych czasach bardzo pożądana funkcjonalność. Podpinasz laptopa jednym kablem i szybko zamieniasz stanowisko pracy w stację roboczą bez plątaniny kabli.

Idąc za ciosem i w duchu gamingowego rodowodu monitora Philips 279M1RV… zaświtała mi myśl, że nie najgorszym pomysłem może być podłączenie Steam Deck. Jeden kabelek, możliwość ładowania i wyświetlania w tym samym czasie, do tego podłączenie innych peryferiów przez USB w monitorze. Brzmi cudownie i bardzo kusząco. I na tym koniec. Niestety, ale Steam Deck nie chce rozmawiać z Philips 279M1RV po kabelku USB-C (testowałem 3 różne), a przynajmniej nie chce wyświetlać obrazu. Używając standardowego HUBa i kabelka HDMI nie ma problemu, ale nie na to liczyłem…

Ambiglow to nie Ambilight

I to jest największy smutek. Jeśli miałeś okazję obcować z TV Philipsa z Ambilight, to wiesz, że technologia jest bardzo przyjemna da oka i robi wrażenie. Niestety bliźniaczy tech dla monitorów PC to tylko namiastka tego, co oferują panele LCD. Większość opinii w Internecie to coś w stylu „działa troszkę wolniej, ale fajnie podświetla ścianę za monitorem”. Prawda to, ale napisana bardzo dyplomatycznie. Opóźnienie i gradacja wyświetlanych kolorów to czysty chaos, przypominający losowe świecenie lampek na choince.

Podczas szybkich scen na ekranie podświetlenie Ambiglow (czterostronne!), po prostu miga w różnych kolorach, które nijak się mają do tego, co aktualnie widzisz na ekranie. Brak tu płynnego przejścia kolorów. Problemem jest też algorytm „czytania kolorów ekranu”. Zrobiłem test w Ratchet & Clank Rift Apart na PS5 i uruchomiłem statyczne menu, które w tle ma kilka drobnych efektów. Efekt? Zobacz sam:

Generalnie, gdyby tryb automatyczny Ambiglow w Philips 279M1RV był bardziej zbliżony do Ambilight, to byłbym zachwycony, a tak? Jestem poirytowany, bo to nawet do pracy na PC się nie nadaje. Miganie kolorów rozprasza i nie jest fajne. Gdyby to chociaż płynnie przechodziło z koloru w kolor…

Inna sprawa, że pozostałe tryby działania Ambiglow są całkiem przyjemne – można włączyć statyczny kolor, co w tym wypadku jest najbardziej rozsądne. Można też ustawić kilka innych efektów świetlnych, ale to można też uzyskać paskiem LED od Chińczyka za 30PLN. Powiedzmy sobie szczerze. Tak jest.

Czas na pozytywne aspekty Philips 279M1RV

Wbrew pozorom i mojej irytacji związanej z Ambiglow, pozytywów jest całkiem sporo! Po pierwsze, jest to monitor gamingowy, więc oczekiwałem od niego szybkości, ostrości i przyjemnego HDR. Dostałem to! Gry wyświetlane z PS5 lub Steam Deck wyglądają bardzo dobrze. Wspomniany wcześniej Ratchet & Clank zrobił efekt WOW, oj zrobił. A pomogły mu w tym trzy elementy: VRR, HDR i paradoksalnie odpalenie gry w 40 FPS.

Tak, to ostatnie, to taki idealny punkt pomiędzy płynnością, a jakością wyświetlanych gier. Nauczył mnie tego Steam Deck, gdzie w większości produkcji celuję właśnie w kompromisowe 40 FPS przy możliwie najlepszej jakości. W przypadku Ratcheta, przy stałych 40 FPS, gra wspiera Ray Tracing i wygląda fenomenalnie. Podobnie jak garstka innych gier wspierających ten tech. Niestety jest ich tyle, co nic, a szkoda.

Pełna lista gier wspierających 40 FPS mode na konsolach: Dane na grudzień 2023.

PS5 & Xbox Series:
– Hogwarts Legacy
– Lies of P
– Mount & Blade II: Bannerlord
– A Plague Tale: Requiem

PS5 Only:
– Forspoken
God of War Ragnarök
Horizon Forbidden West
Ratchet & Clank: Rift Apart
– Spider-Man Remastered
Spider-Man Miles Morales
Spider-Man 2
– Truck Driver: The American Dream
Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei
Last of Us Part I (VRR Mode Only)
– Last of Us Part II Remastered (VRR Mode Only)

Xbox Series Only:
– Valheim
– Microsoft Flight Simulator (VRR Mode Only)


Technologicznie HDR w Philips 279M1RV to może nie jest poziom OLEDów, ale przy certyfikacie DisplayHDR 600 już „coś więcej widać” i to jest bardzo przyjemne. Wyświetlane treści wspierające HDR dają sporo radości i efekt podczas oglądania czy grania mocno wzbogaca doznania. Brzmi naiwnie i może nieco marketingowo, ale właśnie tak to wygląda.

Kolejnym plusem monitora jest jego wszechstronność. Świetnie radzi sobie w grach, co już zdążyłem napisać, ale też idealnie nadaje się do pracy lub oglądania filmów. Pomocne są przy tym 3 złącza HDMI, jedne DP i również wspominany USB-C. Przełączanie się pomiędzy źródłami jest stosunkowo szybkie, choć trzeba sobie najpierw wyrobić nawyki obsługi joystickiem.

Czy warto kupić Philips 279M1RV?

Wbrew pozorom to bardzo trudne pytanie. Ambiglow nie dla każdego będzie wartością dodatnią. Potężna stopa monitora to również coś, co wprowadza pewne ograniczenia na biurku. Z drugiej strony, jakość obrazu jest bardzo dobra, monitor posiada technologie, które są standardem i nie zestarzeją się zbyt szybko. Sprzęt powinien posłużyć długie lata, nie odstając zbytnio od nowości pojawiających się na półkach sklepowych w kolejnych latach.

Największy problem Philips 279M1RV to jego cena oscylująca w okolicach 3599PLN. Dużo. Szczególnie w chwili, kiedy za podobne pieniążki można kupić OLED-a innej marki. Można też kupić w miarę sensowny TV polecany do gamingu. Tutaj masz sprzęt uniwersalny (27 cali / 4K / HDMI 2.1) i być może właśnie takiego potrzebujesz.

Za udostępnienie monitora do testów dziękuję Maćkowi z Satora PR.

Philips 279M1RV

3599 PLN
7.6

Jakość obrazu

8.5/10

Możliwości

9.0/10

Ambiglow

5.0/10

Jakość wykonania i ergonomia

8.0/10

Zalety

  • Jakość obrazu
  • Solidne wykonanie
  • Ambiglow? Ale tylko w trybie statycznym
  • 144 Hz, VRR, HDMI 2.1

Wady

  • Ambiglow w trybie automatycznym
  • Obsługa wbudowanych głośników podczas grania na konsoli jest co najmniej problematyczna.
  • Nieco jaśniejsze podświetlenie na lewym i prawym brzegu matrycy
  • Piszczące cewki w zewnętrznym zasilaczu 😐