Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...

Przyznam się szczerze, że przez długi czas omijałem gry Roguelike szerokim łukiem. Oczywiście sprawdziłem kilka na przestrzeni lat, ale miłość do tego gatunku nie rozkwitła jakoś bardzo. Pewien przełom nastąpił podczas ogrywania Children of Morta czy Returnal na PS5. Okazało się, że w grze tego typu wystarczy choćby iskierka czegoś świeżego i już moje zainteresowanie wzrasta. W przypadku Flame Keeper to już nie iskierka, a płomień i niegłupi patent z nim związany. Ostatnie kilka dni miałem okazje testować wersje beta na Steam Deck – jest ok!

Obiecujący deweloper – Kautki Cave

Gdybym nie sprawdził, to bym nie wiedział – deweloper, Kautki Cave, to nasze rodzime studio z Polski. W skład zespołu wchodzą byli członkowie Techlandu, Awaken Realms oraz T-Bull Games. Więc ludzie z doświadczeniem, a Flame Keeper jest tego jak najlepszym potwierdzeniem. Mam nadzieję, że chłopaki i dziewczyny ze studia stworzą wiele ciekawych i oryginalnych pozycji. A tymczasem…

Flame Keeper Beta

Generalnie beta dla zainteresowanych graczy rusza 30 stycznia 2023. Ja już nieco pograłem i podoba mi się realizacja pomysłu na grę. Flame Keeper ma kilka mankamentów, ale nic, co odbierałoby przyjemność z gry. Ogrywając grę na Steam Deck najbardziej dokuczały mi malutkie napisy i niekiedy nieczytelna grafika, która miejscami „gubiła intencje wrogów”. Czasem nie widać zbyt dobrze, czy wróg jest tylko ogłuszony, czy zaraz zaatakuje, oraz… gdzie się podział bohater gry. Niby trudno go zgubić z oczu, bo to żywy ogień, a jednak 😉

O co tu chodzi?

Pomysł na grę Flame Keeper jest prosty i genialny zarazem. Jako gracz, masz do czynienia z roguelike, co już zdążyłem tutaj zaznaczyć, ale kluczowa jest tutaj mechanika „oddawania życia”. Twoje zadanie jest jedno i nie zawal tego. Masz odnowić Wieczny Płomień, a by tego dokonać, oddajesz swoje życie. Każdy biom i plansza rozgrywki posiada własne, centralne palenisko, do którego będziesz znosić tokeny i rozpalać je do momentu zaliczenia poziomu.

przeciwnik we flame keeper

Na twojej drodze staną coraz to mocniejsi przeciwnicy, głównie robale, mniejsze i większe. Do pokonania użyjesz… OGNIA! Bo też w końcu nim jesteś. Do twojej dyspozycji gra oddaje zwykłe ataki, ataki obszarowe i specjalne. Ponadto zawarto tutaj rozwój postaci w formie ulepszeń i boostów do odszukania na mapie rozgrywki.

Gameplay Flame Keeper

Przed każdym nowym etapem lądujesz w wiosce Vulpisów, która w miarę postępów w grze będzie się zmieniać. Możesz też tutaj zakupić ulepszenia postaci. Wskakując do płomienia na środku wioski przenosisz się do kolejnych biomów z unikalnymi przeciwnikami i elementami otoczenia. Każdy nowy poziom to nowe wyzwanie i to całkiem przyjemne. Schemat rozgrywki jest prosty – walcz, zbieraj, co się da, przetrwaj, staw czoła nowym przeszkodom i rozpalaj ogień.

gameplay flame keeper

Ok, ok, ale czy to jest po prostu fajne? No tak. Gra jest bardzo przyjemna, niezbyt skomplikowana, poziom wyzwania wzrasta stosunkowo wolno, więc nie ma tutaj mowy o bardzo wysokim progu wejścia. Ot, rogalik idealny na długi zimowy wieczór. Nie jest to też gra, którą rozpatrywałbym w formie jakiegoś objawienia i gamechangera, który zrobiłby tutaj jakieś przetasowania na rynku gier.

Jak Flame Keeper działa na Steam Deck? Jak to mówią – gra działa bezbłędnie „Out of the Box”. Uruchamiasz i śmiga. Ja ze swojej strony ustawiłem 40Hz i lok na 40 FPS. Do tego obniżyłem TDP do ~8. Można jeszcze eksperymentować z niskim limitem zegara GPU, aby zwiększyć czas pracy na baterii. Polecam też zainstalować plugin vibrantDeck i zwiększyć saturacje ekranu – Flame Keeper wygląda wtedy zdecydowanie lepiej.

Warto?

Nawet jeśli nie jesteś fanem gier roguelike, to myślę, że jak najbardziej można dać szanse Flame Keeper. Z prostej przyczyny – gra faktycznie ma pomysł na siebie i konsekwentnie go realizuje. Wygląda przyjemnie, choć bez szaleństw. Muzycznie? Sfera audio pozostała ładnie ulokowana w nieco ponurych klimatach, jakie reprezentuje styl graficzny i tańczące płomienie Fleme Keeper.

Grę do testów udostępniła agencja PR Outreach – dzięki śliczne!