Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...

Koty są niezwykle pocieszne i ogólnie bardzo fajne. Jako aspołeczny introwertyk bardzo doceniam ich indywidualizm i swego rodzaju niezależność. Miauczek wyjdzie sobie na cały dzień i będzie robił swoje, a jak mu się znudzi lub zgłodnieje, to wróci pod strzechę. Zwierzak raczej jest cichy i spokojny i potrafi skupić się na swoim życiu. Na dodatek raczej powoli buduje znajomości i zaufanie, ale jak już coś, to na zawsze. Normalnie jakbym widział siebie w miniaturowym wariancie na czterech łapach. Chyba dlatego lubię koty i czytać o nich tez lubię. Musiałem więc sięgnąć po Cześć, Michael! – Full Color.

Piguła

  • Manga o perypetiach kotów,
  • 18 nowych historii,
  • Wszystko w kolorze.

Cześć, Michael! – Full Color to nowa jednotomówka wydawnictwa Waneko, w której znajduje się 18 kolorowych opowiadań ze świata kotów. Jest to swego rodzaju kompan dla wydanych całkiem niedawno tomów Cześć, Michael! – Wydanie Ekskluzywne zawierających całą masę historii o sympatycznym kociaku. Tytuł doczekał się OVA, anime i przeróżnych edycji na całym świecie i zdecydowanie należy do kultowych serii.

Wielki powrót

Cześć, Michael! – Full Color to ciekawy przypadek, gdzie autor Kobayashi Makoto powraca do swojej popularnej serii. W tym wypadku po 14 latach mangaka tworzy 18 nowych historyjek w świecie kotów. Znajomość opowieści z poprzednich tomów nie jest tutaj wymagana. Co do zasady mamy do czynienia ze zbiorem humorystycznych opowiastek. Przewijają się przez nie pewne postacie i motywy, ale nie jest to jedna ciągła historia, którą należy śledzić jak w wielu innych mangach.

Historie z życia wzięte

18 historyjek zebranych w tym tomiku mangi to raczej życiowe opowieści ze świata kotów i ich właścicieli. Motywem przewodnim jest tutaj starzenie się. W kilku opowieściach przewija się wątek podeszłego wieku i gorszej sprawności fizycznej zarówno w przypadku kociaków jak i ludzi. Jest to ciekawy zabieg, który sprawdza się dobrze jako element humorystyczny, ale ma też trochę głębi i mówi wiele o życiu.

Jest to najlepiej widocznej w historyjce, gdzie zagubiony kot spotyka starszego pana, który sam też zdaje się być odrobinę zagubiony. Para jest w o tyle szczęśliwej sytuacji, że są ludzie, którzy się o nich troszczą i martwią, co jest słodkie i nastraja człowieka pozytywnie. W końcu starsi ludzi i zwierzęta często bywają porzucani przez bliskie osoby.

Prawie wszystkie z historii zawartych w Cześć, Michael! – Full Color zawierają ten ludzki element i swego rodzaju uniwersalny przekaz. Do mnie to przemawia, bo manga zarazem bawi i porusza.

Humoru nie brakuje

Oczywiście nie może zabraknąć też bardziej typowego humoru i gagów. W końcu Cześć, Michael! jest w głównej mierze komedią. Dlatego mamy serię opowiastek o walce kota z krukiem. Ich starcia to gagi w stylu bajek takich jak Tom i Jerry, gdzie jest dużo akcji i ganiania.

Cześć, Michael! - Full Color

Moją ulubioną typowo komediową historią jest ta o mężczyźnie porozumiewającym się z kotami za pomocą miauczenia. Jest to trochę absurdalne, bo facet gada w języku kotów i rozumie co one do niego mówią. Jednak takie odwrócenie ról i języka względem codzienności przypadło mi do gustu. Zwłaszcza, ze bohater opowiastki zachowuje się trochę jak wielki kot.

Warto wspomnieć też o serii historyjek o kobiecie, która zgarnęła z ulicy kota, który bardzo przypadł jej do gustu. Problemem tutaj jest to, ze jest to kot sąsiadki z mieszkania obok. Bohaterka za wszelką cenę stara się schować kociaka przed sąsiadką, która szuka swojego zaginionego pupila. Mamy tu scenariusz rodem z typowej komedii i sprawdza się on idealnie w formie mangi.

Gorący kociak

Warto zatrzymać się na trochę dłużej przy stronie wizualnej Cześć, Michael! – Full Color. Po pierwsze tytuł prezentuje się naprawdę ładnie. Mamy obwolutę z otworkami, przez które wkradają się obrazki z kolorowej okładki tej jednotomówki. Jest to naprawdę fajny pomysł, który naprawdę przypadł mi do gustu. Chętnie zobaczę więcej tytułów z podobnymi, niecodziennymi obwolutami.

W środku czeka nas ponad 140 kolorowych stron na papierze rodem z magazynów i czasopism, który ma pewien naturalny połysk. Ponownie daje to ciekawy i dosyć unikatowy efekt, wyróżniający tę mangę spośród innych produkcji i jednotomówek dostępnych na rynku.

Cześć, Michael! - Full Color

Same rysunki są w stylu, który towarzyszył mandze w latach 80. z tym że są w kolorze. Ilustracje wykonane są w trochę innym, bardziej klasycznym stylu, niż to, do czego przyzwyczaiły nas współczesne japońskie komiksy. Postacie są mniej stylizowane, przez co wyglądają trochę bardziej naturalnie i realistycznie. Ja lubię ten styl i fajnie do niego wrócić od czasu do czasu, zwłaszcza w tej wersji z bogatą paletą barw. Ogólnie Cześć, Michael! – Full Color jest wydane bardzo fajnie i prezentuje się super.

Cześć, Michael! - Full Color

Warto mieć Cześć, Michael!

Cześć, Michael! – Full Color to bardzo fajna i pozytywna manga skoncentrowana na kotach i ich właścicielach. Całość jest zabawna i ciepła, co jest sporym atutem tytułu. Ja bawiłem się naprawdę dobrze czytając zarówno ten kolorowy tom jak i wcześniejsze przygody bohaterów ze świata Cześć, Michael! Trochę szkoda, że to już koniec, bo chciałoby się więcej lekkich i pozytywnie nastrajających historyjek jak te z tej jednotomówki. Śmiało polecam Cześć, Michael! – Full Color wszystkim fanom zwierzaków i lekkich japońskich komiksów dla całej rodziny.

Jeśli szukacie innych mang z kotami w roli głównej, to warto sprawdzić The Walking Cat i Starszy pan i kot, a także Wydanie ekskluzywne Cześć, Michael!

Tomek “Danteveli” Piotrowski

Za udostępnienie mangi dziękujemy wydawnictwu Waneko.

Cześć, Michael! - Full Color

7.9

Fabuła

6.8/10

Kreska

8.0/10

Jakość wydania

9.0/10

Zalety

  • Świetne wydanie
  • Kolorowe historyjki
  • Pogodna tematyka

Wady

  • To już koniec