Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...
|
Zauważyłem, że mój odbiór pewnych tytułów jest bardzo uzależniony od mojego nastroju. Odpalenie ciężkiego filmu w nieodpowiedni dzień zakończy się klapą, bo będę zbyt zmęczony i przeciążąony, by docenić tę produkcję. W inny dzień ten sam film może dołączyć do listy moich ulubionych pozycji. Podobnie jest z grami, książkami i mangami. Dlatego cieszę się, że trafiłem na Tekkon Kinkreet w odpowiednim momencie.
Piguła
- Ponure miasto, gdzie kwitnie przestępstwo,
- Bohaterami jest dwójka dzieciaków z ulic,
- Wydanie All in One zawierające trzy tomy mangi w twardej oprawie,
- Klasyk sprzed 30 lat.
Tekkon Kinkreet to manga z pierwszej połowy lat 90. za którą odpowiada Taiyou Matsumoto. Mroczny tytuł przedstawiający życie w dystopicznej metropolii został dobrze przyjęty przez krytyków i zdobył całkiem sporo nagród. Manga doczekała się nawet kinowej adaptacji, która również zdobyła uznanie. W Polsce ten japoński komiks wydany jest w zbiorczej wersji z twardą oprawą przez wydawnictwo Waneko.
Miasto na skraju upadku
Tekkon Kinkreet: All in One opowiada historię dwójki młodych chłopców znanych jako Czarny i Biały. Dzieciaki są postrachem ulic pewnej podupadającej metropolii. Bezdomne sieroty radzą sobie na własne sposoby, by przetrwać w mieście pełnym przemocy i znieczulicy. Losy czarnego i Białego zmieniają się w momencie, gdy do metropolii przybywa pewien gangster z wielkimi planami. Chłopaki nie chcą oddać swojego miasta bandziorowi bez walki.
Tak mniej więcej prezentuje się ogólny zarys fabuły Tekkon Kinkreet. Jednak całość jest czymś więcej i skupia się na grupie postaci żyjącej w podupadającym miasteczku i tym jak wygląda funkcjonowanie w mieście, gdzie nadzieja wyparowała dawno temu. Obok tego mamy jeszcze wątek gangsterskich porachunków i prób przejęcia miejsca przez powracającego bandytę , który chce przerobić to miejsce zgodnie ze swoją wizją. Czy konflikt i zmiany są nieuniknione?
Młodzi bohaterowie Tekkon Kinkreet
Manga w głównej mierze skupia się na Czarnym i Białym. Para dzieciaków to zbiór przeciwieństw przypominających chińską koncepcję yin i yang. Czarny jest porywczy, brutalny i niezwykle silny, ale tez troszczy się o bliskich i jest odpowiedzialny. Biały jest bezradny, raczej z problemami w rozwoju i żyjący w swoim świecie. Chłopaki potrzebują siebie nawzajem by jakoś funkcjonować i być w stanie przetrwać wszystkie próby.
Obaj stanowią elementy, które po zjednoczeniu dają coś pozytywnego. Tekkon Kinkreet eksploruje ten motyw i ukazuje nam trudność funkcjonowania chłopców w pojedynkę. Wychodzi to naprawdę ciekawie i fajnie uzupełnia resztę dosyć ponurej mangi o pewien element nadziei, którego tak brak w świecie sypiącej się metropolii.
Uderza i porusza
Muszę przyznać, że Tekkon Kinkreet kilka razy porządnie mnie uderzyło. Ponura wizja upadającego świata pełnego bestialstwa, szaleństwa i przemocy jest po prostu przytłaczająca. Praktycznie przez każdy rozdział i w każdym momencie przewija się motywu upadku i zatracenia. Nawet postacie przewijające się w tytule widzą to, że miasto i jego mieszkańcy to przegrana sprawa. Ta depresyjna atmosfera udziela się nawet młodym bohaterom. Biały nie może spać, bo rozmyśla o końcu i śmierci. Nawet dziesięciolatek przepełniony jest negatywnymi emocjami i niepokojem o przyszłość.
Towarzyszy temu bardzo unikatowa atmosfera Tekkon Kinkreet. Całość najlepiej określić jako coś w stylu dziwnego snu. Akcja mangi i wygląd lokacji nie wydaje się być w pełni składna, ale jednak ma sens. To coś jak zlepek wydarzeń połączonych ze sobą jakimiś motywami, ale brak tutaj typowej struktury. Jest tak nawet w wypowiedziach postaci, które nie mają do końca sensu i w normalnych warunkach nikt by się tak nie wysławiał, ale oddają one nastrój miejsca i sytuacji idealnie.
Powyższe elementy czynią Tekkon Kinkreet czymś niezwykle ciekawym, ale też trudniejszym do strawienia od typowej mangi. W normalnej opowieści Czarny i Biały byliby typowymi bohaterami walczącymi ze złem. Tutaj jest pełno odcieni szarości i nawet nastoletni herosi dopuszczają się okropnych aktów przemocy i zatracają się w zadawaniu obrażeń. Takie coś raczej trudno przełknąć. Mimo to świat mangi wciąga swoją osobliwością, a sama historia jest niczym porządny kryminał.
Dziwna pozycja
W ogólnym rozrachunku Tekkon Kinkreet najłatwiej opisać jako coś chaotycznego, zakręconego lub po prostu dziwnego. Podobnie jest i z kreską jaka pojawia się na stronach japońskiego komiksu. Design postaci jest niezwykle dopracowany i wyglądają one bardzo oryginalnie. Podobnie jest z miastem, które jest niezwykle dopracowane i stanowi coś więcej niż tylko tło dla akcji.
Całość jest niezwykle dynamiczna i przyciąga uwagę. Zwłaszcza twarze postaci, które mają w sobie coś lekko niepokojącego. Nie wiem dokładnie, co to jest, ale dziwnie się czuję, widząc buźki bohaterów. Może to efekt kontrastu dziecinności z przemocą i podłym światem mangi?
Twarda oprawa
Jeśli chodzi o wydanie, to Waneko postawiło na naprawdę dobrze prezentujący się tomik. Ponad 600 stron historii dwójki młodych bohaterów zostało wydane w twardej oprawie i z obwolutą. Podobnie jak w przypadku podobnego wydania Cześć Michael mamy też kolorowe strony, powiększony format i sznureczek służący za zakładkę. Tekkon Kinkreet: All in One wypada naprawdę dobrze i od razu widać, że to pozycja premium. Tomik świetnie wygląda w mojej kolekcji, więc i pod tym względem jestem usatysfakcjonowany.
Tekkon Kinkreet – nie dla każdego?
Czasem mam wrażenie, że są pewne tytuły, które bardzo mi się podobają i chciałbym je polecić, jednak nie jestem w pełni przekonany, że mogę to zrobić. Coś wewnątrz głowy mówi mi, że to nie sytuacja, gdzie każdy będzie zadowolony z kontaktu z tą produkcją. Tak było w przypadku Goodbye, Eri, które pozostaje moją ulubioną mangą, przeczytaną w tym roku. Miałem rację, bo słyszałem o tej pozycji najróżniejsze opinie w tym sporo bardzo negatywnych. Podobnie jest i z Tekkon Kinkreet. Ta manga to nie lody czekoladowe, które będą smakować każdemu. To coś bardziej unikatowego, co nie trafi w każdą paletę smakową. Do mnie jednak ta ponura trochę depresyjna opowieść przemawia.
Klasyka
Taiyou Matsumoto stworzył ponadczasową historię o upadającym mieście i okresie wielkich przemian, jakie w nim nastają. Tekkon Kinkreet ma już 30 lat, jednak jest nadal aktualne i przemawia do czytelnika. Jak dla mnie to oznaka naprawdę dobrej i przemyślanej mangi. Ten tytuł mnie poruszył, momentami zdenerwował i zasmucił. Dlatego też mogę śmiało napisać, że uważam, że Tekkon Kinkreet jest czymś wartym uwagi.
Za udostępnienie mangi dziękujemy wydawnictwu Waneko.