Zmęczony? Posłuchaj tekstu!
Getting your Trinity Audio player ready...

Trzy długie lata. Tyle minęło od premiery Cyberpunk 2077. Premiery, której bliżej było do spektakularnej katastrofy niż sukcesu owianego w obrzydliwy splendor, sławę i uznanie. Poniekąd udało się przekuć kiepski start na coś dobrego, ale nowy kierunek i droga dla CD Projekt RED była ciężka i wyboista.

Przecież to wszystko wiesz… Nie czas na wyliczanki niespełnionych obietnic, czas na recenzję Widma wolności – Phantom liberty, pierwszego dużego DLC do Cyberpunk 2077. I wiesz co? Miałem co do Widma wolności ogromne nadzieje, a ten… skubaniec jest lepszy niż chciałem!

wjazd do dogtown w cyberpunk 2077 widmo wolności

Piguła:

  • Widmo Wolności możesz rozpocząć po misjach w Pacifice lub poprzez wybranie nowej gry z menu, gdzie wybierasz, że chcesz grać w DLC. Startujesz wtedy z LVL 20 i nową postacią.
  • Czas potrzebny na ukończenie dodatku… jak zawsze zależny jest od twojego stylu gry. Ja, na spokojnie i w swoim styl, ukończyłem wątek główny i większość misji pobocznych w kilkanaście godzin (~12h).
  • Wątek główny to 13 rozbudowanych misji + 17 kontraktów i innych zadań.
  • Nowości w skrócie: owe drzewko umiejętności Relic, przebudowane skille, nowe bronie, ubranka, samochody, stacje radiowe oraz aktywności w mieście. Nie zabrakło zmian w rozgrywce!
  • Główna oś fabuły Cyberpunk 2077 dostała alternatywne zakończenie, które wymaga spełnienia konkretnego warunku w DLC. 
walka na pięści

Dzień dobry Dogtown!

Tak jak napisałem w „Pigule” – Widmo Wolności możesz rozpocząć po misjach w Pacifice lub wybierając odpowiednią opcję w menu głównym gry. W zasadzie nie trzeba zbyt wiele robić, aby rozpocząć zabawę, bo ta „przychodzi sama”. Spodobał mi się moment wprowadzenia do nowej dzielnicy Night City. Wyszło to całkiem zgrabnie i naturalnie. Jak?

Nieznajoma netrunnerka, Songbird, kontaktuje się z tobą poprzez protokoły sieciowe Relica i prosi o pomoc. I to nie byle jaką pomoc! Zagrożona jest prezydentka Nowych Stanów Zjednoczonych Ameryki (NUSA), której samolot został zdalnie przejęty i kieruje się w stronę Dogtown. Jaki jest w tym twój interes, by w ogóle fatygować się jako ochrona i eskorta prezydent Myers? V wystarczyła obietnica i nadzieja na ratunek przed śmiercią. Co na to Johny? Zagraj i przekonaj się 🙂  

ślubowanie agenta

Dogtown to część Pacifiki i nowa, oddzielona dzielnica Night City. Miejsce wyrwane spod ręki prawa, gdzie jedynie MaxTac ma odwagę wpaść z wizytą, kiedy robi się naprawdę gorąco. Prawdziwą kontrolę w Dogtown sprawuje samozwańczy i wpływowy watażka Kurt Hansen oraz jego paramilitarna organizacja Barghest. Kurt to „złol” podobny do wielu z najróżniejszych gier – bogaty, aspirujący, pewny siebie i zabunkrowany we własnej twierdzy. Facet z konkretnym pomysłem na siebie i swoją przyszłość. Wydawałoby się, że to tylko pionek do odstrzelenia. Problem w tym, że Kurt ma coś, czego chce Songbird, chcesz Ty i pewnie kilku kupców na czarnym rynku też.

Tempo! Tempo! 

Jedną z rzeczy, którą dodatek Widmo Wolności kupił mnie od samego początku, to tempo wszystkiego. Tu nie ma czasu na odpoczynek, nie ma czasu na nudę. Fabuła Widma wolności ma swój szybki rytm, gdzie akcja goni akcję, kolejne wydarzenia i nowości do gameplayu. Kolejne elementy scenariusza wskakują jeden po drugim i tylko kilka razy gra daje odsapnąć standardowym: „poczekaj na telefon od…”, albo „spotkaj się z X następnego ranka”.

Takie elementy celowego wstrzymania fabuły absolutnie nie spowalniają tempa! Widmo wolności mocno rozbudowało znajomość z jednym z fixerów oraz serwuje nowe aktywności w świecie gry. Kradzieże samochodów czy przejmowanie zrzutów zaopatrzenia to całkiem przyjemne i bezstresowe zajęcia. Nie ma czasu na nudę! W mojej opinii Widmo wolności zrobiło z Cyberpunk 2077 taką semi-liniową grę z mocno zagęszczoną rozgrywką. Dla mnie to ogromny plus, bo po prostu czasem brakuje mi takich skoncentrowanych produkcji.

Salomon Reed – człowiek z zasadami

Cyberpunk 2077: Widmo Wolności, wprowadza w oś fabuły wiele nowych postaci. Nie da się ukryć, że prawdziwą gwiazdą jest tutaj nie kto inny jak Idris Elba. Aktora możecie znać z ról w Prawie ulicy, Luther, a ostatnio z serialu Apple TV W Powietrzu. Co ciekawe, aktor spełnia się również jako DJ, a jego autorski set usłyszysz w radiu 99.9 Impulse radio (oczywiście grze!).

salomon reed cyberpunk 2077 widmo wolności

Idris Elba gra w Cyberpunk 2077 Widmo wolności uśpionego agenta FIA. Chłop ma swoje zasady i wierzy, że to co robi, robi w słusznym celu. Typ człowieka, który jest zdeterminowany, by podążać za swoimi przekonaniami bez względu na konsekwencje. Jak na tym wychodzi w szpiegowskiej intrydze Widma wolności? Na to pytanie odpowiesz sobie sam podczas zabawy z grą. Nie zawiedziesz się!

Jedne z najlepszych wyborów fabularnych w grach

Wybory fabularne w grach zwykle są do bólu przewidywalne. Idziesz w lewo lub w prawo. Zabijasz kogoś lub nie. Łapiesz króliczka, albo ścigasz go dalej. Takie są zwykle wybory, jakie dają nam gry video. W Cyberpunk 2077 Widmo wolności jest totalnie inaczej. Podczas każdego wyboru, jaki stawiał przede mną scenariusz, nie byłem w stanie ocenić ze 100% pewnością, czy robię dobrze, czy źle. Każda opcja wydaje się tak samo zła i daje początkowo podobną perspektywę przyszłości. Punkty kulminacyjne fabuły zaprojektowano i przemyślano bardzo sprytnie, co dodaje opowieści mocnego kopa.

Co ciekawe, odpowiednie pokierowanie fabuły Widma Wolności odblokowuje alternatywne zakończenie Cyberpunk 2077. Zdradzę jedynie, że nowe zakończenie wywołuje prawdziwy mix emocji i pozostawia gracza z poczuciem pustki.

Generalnie fabuła Widma wolności oraz scenariusz są bardzo „dorosłe”. Nikt tutaj nie poszedł na kompromisy, nikt nie chciał przypodobać się żadnej grupie społecznej i nie unikał trudnych tematów. Opowieść buduje klimat brudnego, brutalnego świata bez litości. I taki powinien być twardy cyberpunk! Pewną dorosłość i brak politycznej poprawności widać też w dialogach, zapiskach oraz… komentarzach Johnny’ego, który stał się jeszcze bardziej bezpośredni i sarkastyczny.

skretyniali policjanci

Misje poboczne Widma wolności

Misje poboczne w dodatku Widmo wolności to klasa sama w sobie. Moim absolutnym faworytem jest epizod ze skorumpowanymi policjantami, którzy wplątali się w niezłe bagno. Nie chcę spoilerować, ale dawno się tak nie uśmiałem w grze, jak podczas tej konkretnej misji pobocznej. I nawet nie chodzi o to, że z policjantów zrobiono tam arcykretynów, tylko o to, jak rozpisano tam dialogi.

Z jedną z misji pobocznych związane jest ciekawe cameo Dawida Podsiadło. Fabularnie może bez fajerwerków z jego strony, ale przynajmniej można było go… można… no w każdym razie była „interakcja”. Oczywiście to nie koniec znanych ludzi w Cyberpunk 2077: Widmo wolności! Praktycznie na samym początku możesz spotkać Marcina Iwińskiego oraz Michała Kicińskiego, którzy sprzedają na stadionie lewy soft 😉

Audio i efekty najwyższych lotów

O klękajcie narody. Sfera audio oraz efekty dźwiękowe to absolutny top. Na dobrych słuchawkach lub systemie audio robi to robotę. Cyberpunk 2077 to jedna z niewielu gier, gdzie przeciągałem niektóre sekwencje, walki i elementy gameplayu, tylko po to, by przesłuchać do końca utworu muzycznego. I tu nawet nie chodzi tylko o muzykę samą w sobie, która jest świetna, tylko efekciarstwo całej warstwy audio. Dźwięki miasta, maszyn, wiatru – realizacja jest na najwyższym poziomie.

Dodatkowym smaczkiem na PlayStation 5 jest głośniczek w kontrolerze Dualsense, który odtwarza np. komunikaty policji oraz niektóre dźwięki. Wszystko to buduje dodatkową głębię sceny audio, pozwalając na jeszcze lepsze wczucie się w klimat Cyberpunk 2077. A skoro przy DualSense jestem, to muszę też pochwalić implementację haptyki i triggerów kontrolera. Jeśli grasz na PC/Steam, to koniecznie spraw sobie kontroler od plejki, bo czyni cuda.

A co mi się niepodoba?

Nie mniej jednak, wady należy wymienić i uczciwie je skomentować. Pierwszy i najważniejszy minus to szybkość animacji na konsolach. Grając przed premierą na PS5 doświadczałem mini zacięć animacji + srogie dropy do okolic 30 fps. Potem pojawił się fix i to chrupanie animacji ustało, ale framerate to nadal rollercoaster. Podobnie jest na najpotężniejszej konsoli na świecie, czyli na Xbox Series X. Osobiście potrafię to przeboleć, tak samo jak dynamiczną rozdzielczość, której w zasadzie się nie zauważa. Może raz czy dwa zobaczyłem pikselki na ekranie, ale też nie mam zamiaru tego rozdmuchiwać.

nowe drzewo atutów relic

Kolejny minus – bardziej mój osobisty, niż super znaczący – to atuty, umiejętności, perki… zwał jak zwał. Mimo przebudowy drzewek, mimo uproszczenia opisów i funkcji. Mimo dodania nowego drzewka Militechu dla gniazda Relica… Ja nadal uważam, że 75% dostępnych perków do odblokowania nie ma sensu. Po prostu nie da się ich sensownie, sprawnie i efektywnie używać. Ok, da się, ale nie ma takiej potrzeby. Możemy też przyjąć, że mój playstyle był zbyt klasyczny i brak mi finezji. Zagraj i przekonaj się sam!

Podobnie z wszczepami. Grając na starym save miałem dosyć mocno rozbudowaną o „nowy chrom” postać. Nowe graty i ich upgrade nie był żadnym gamechangerem. Jedyne, na czym się skupiłem, to lepsza autoregeneracja zdrowia. Reszta to bardziej kosmetyka.

Johny silverhand

To nie minus to feature!

Cała reszta „minusów” to standardowe bugi różnej maści. Od wpadających w obiekty na planszy NPC, poprzez szalone animacje, których nie jest w stanie ogarnąć silnik gry, na okazjonalnych crashach gry do dasha konsoli. Co prawda to ostatnie pojawiło się u mnie tylko raz, ale było to o jedne raz za dużo i musiałem o tym wspomnieć.

typowy błąd kolizji w cyberpunk 2077
Typowy błąd… tfu! FEATURE!

W czasie pisania tej recenzji odpaliłem jeszcze raz dodatek z menu nowej gry i tu też była niemiła niespodzianka. Praktycznie na samym początku zabawy zapętliło mi się zadanie „Porozmawiaj z Songbird”. Ukończyłem dialogi, poszedłem dalej, skrypt się zawiesił, zabiłem wszystkich, nic to nie dało. Restart gry. Reload save.Wróciłem do Songbird, przesłuchałem jeszcze raz tych samych dialogów, wróciłem do miejsca blokady skryptu. Nic to nie dało. Restart gry – reload save – jeszcze raz dialogi i poszło dalej 🙂

Smaczki smaczki!

Podczas grania w Cyberpunk 2077: Widmo wolności miałem co jakiś czas wrażenie, że „już to gdzieś widziałem”. Wiele elementów świata gry, konstrukcji poziomów, designu wszystkiego, przywołuje wspomnienia z innych gier video. Wiele korytarzy, przejść oraz gra kolorów konkretnych miejscówek, przypominały mi lokacje z Destiny. Podobnie z designem maszyn i ruchomych elementów – tutaj miałem wrażenie, że ktoś tu wzorował się na seri Metal Gear Solid. I chyba jestem blisko, bo kilka osób z Yoji Shinkawą na czele z Kojima Productions przewijało się w napisach końcowych. W jednym z momentów gry pojawiły się też naturalne skojarzenia do Alien Isolation.

koncert grimes w cyberpunk 2077

Miałem o tym pisać przy okazji audio, ale to miejsce też nie jest najgorsze. Prześwietnym patentem był też mini koncert Lizzy Wizzy (Grimes) w grze. To, jak on został wpleciony w scenariusz oraz sama realizacja, to prawdziwy majstersztyk i ogromna przyjemność audiowizualna. 

Cyberpunk 2077: Widmo wolności – podobało mi się.

Nie da się ukryć, że Cyberpunk 2077: Widmo wolności kupił mnie całego. Jestem oczarowany produkcją i cholernie dobrze mi się grało. Nadal mam też w głowie to, co napisał Danteveli w recenzji Zeldy Tears of the Kingdom: „…ten tytuł zasługuje na 10 i jest po prostu o niebo lepszy od tytułów, które dostają 8 i 9.„. Dokładnie tak samo jest z Cyberpunk 2077: Widmo wolności. Mimo iż jest to tylko dodatek, to bije na głowę inne duże pozycje, które uzyskują wysokie noty.

zrzut z niespodzianką

Wstrzymam się jednak z 10/10, bo ta „perfekcja” ma elementy drażniące. Choćby ta względna stabilność animacji i dziesiątki drobnych błędów. Z Widmem wolności jest tak samo jak z pierwszą rysą na ekranie nowego telefonu. W niczym nie przeszkadza, nie ma absolutnie żadnego wpływu na działanie telefonu, ale JEST. ISTNIEJE. DENERWUJE i mimo wszystko obniża wartość.

Za udostępnienie dodatku do testów na PS5 dziękuję Marcie z CD Projekt RED 😉

Cyberpunk 2077: Widmo Wolności

9.6

Grafika

9.5/10

Audio

10.0/10

Scenariusz i fabuła

9.0/10

Klimat i fun

10.0/10

Zalety

  • Gra. Robi. Wrażenie.
  • Satysfakcjonujące prowadzenie fabuły
  • Tempo zabawy nie pozwala się nudzić
  • Nowości gameplayowe

Wady

  • Dropy animacji na konsolach. Ghosting przy ustawieniu RT.
  • Perki postaci nadal w większości wydają się zbędne i bezużyteczne. (To zależy od twojego playstyle)
  • Masa małych błędów (T-pose, zepsute animacje, kolizje obiektów, blokada skryptów)
  • Nowe ubranka dla męskiej postaci V są średnio ciekawe. Co innego płeć piękna... 🙂