Uwielbiam, gdy jakaś historia mnie wciągnie. Wtedy te 30 minut czy tam godzina przeznaczona na daną rzecz zamienia się w znacznie więcej czasu, a ja szukam wymówki, jak zepchnąć inne, mniej ważne rzeczy na później. Wspominam o tym, bo Miecz zabójcy demonów to tytuł, który miałem czytać na raty. Jednak skończyło się na jednym posiedzeniu i w chwilę pochłonąłem trzy tomy tej mangi.
Piguła
- Międzynarodowy hit,
- Bohater wkracza na ścieżkę zabójcy demonów,
- Historia z sercem i wzruszającymi momentami.
Miecz zabójcy demonów, znany też jako Kimetsu no Yaiba czy Demon Slayer, to międzynarodowy hit. Manga należy do czołówki najlepiej sprzedających się japońskich komiksów, anime podbiło serca milionów widzów, a animowany film stał się najbardziej dochodową produkcją tego typu pochodzącą z Japonii. Do tego gry, zabawki i masa innych gadżetów, które można kupić. Ja jakimś cudem uchowałem się przed tym fenomenem i dopiero ostatnio sięgnąłem po mangę wydawaną u nas w kraju przez Waneko. Po przeczytaniu pierwszych trzech tomów tej serii wiem, dlaczego z miejsca stała się hitem.
Polowanie czas zacząć
Miecz zabójcy demonów rozpoczyna się przedstawieniem trudnego, ale szczęśliwego życia głównego bohatera. Tanjiro Kamado jest pracowitym młodzieńcem, który wspomaga swoją rodzinę. Zastępuje nieobecnego ojca i wychowuje swoje rodzeństwo. Pewnego raz natłok pracy sprawia, że młody bohater nie wraca do domu na noc. Zamiast tego nocuje u jednej z osób, której pomaga, by przez przypadek nie trafić na demony w drodze powrotnej do domu. Coś, co wydawało się głupim przesądem, staje się jednak koszmarem dla Tanjiro. Jego mama i rodzeństwo zostali zamordowani przez jakąś bestię. Jakby dramatu było mało, siostrzyczka bohatera, która jakimś cudem uszła z życiem, została zamieniona w potwora.
Ta tragiczna sytuacja staje się początkiem nowej drogi chłopaka. Tanjiro chce odnaleźć sposób na uratowanie swojej siostry i zniszczyć demony, które odpowiadają za zagładę jego rodziny. Chłopiec, wraz ze swoją krwiożerczą siostrą Nezuko, rozpoczyna wielką przygodę. Poznaje mroczniejszą i bardziej tajemniczą część fantastycznego świata, gdzie demony skrywają się na każdym kroku, a grupa łowców stara się powstrzymać ich szkodliwe działania.
Bohater inny niż reszta
Fabuła może wydawać się trochę sztampowa. Tak w pewnym stopniu jest, bo mam sporo schematów młodzieżowych historii typu shonen. Jednak to chyba aż tak bardzo nie rzuca się w oczy. Głównie dlatego, że to całkiem poruszająca manga ze smutnymi momentami. Całość ma też serce i nie sprawia wrażenia produkcji odbębnianej tylko po to, by zarabiać na niej pieniądze. Wydaje mi się, że jest to wyraźnie widoczne już w drugim tomie.
Nasz bohater pokonuje silnego demona. Ten sukces nie jest jednak chwilą radości, lecz momentem smutku. Tanjiro nie jest typowym bezmyślnym bohaterem pokonującym masę wrogów. Jest w nim sporo głębi i empatii, co czyni go naprawdę interesującą postacią. Nie spodziewałem się tego elementu i bardzo doceniam, że ten bohater jest czymś więcej niż kalką postaci takich jak Goku, Naruto czy Luffy.
Ciekawa oprawa
Miecz zabójcy demonów to kolejna manga, w której dawna Japonia nawiedzona jest przez demony i potwory. W tym wypadku akcja serii dzieje się trochę ponad sto lat temu, ale całość zdaje się być bardziej odległa. Osobiście bardzo lubię taki rodzaj opowieści i połączenie tradycji z legendami i przesądami. Co prawda historia jest tutaj raczej tłem dla akcji i bohaterów, ale w ten sposób fajnie budowany jest klimat tytułu.
Do tego manga wypada dobrze wizualnie. Mamy przeróżne tradycyjne stroje typu kimono i budynki z dawnych epok. Całość ma naprawdę fajny klimat. Do tego design potworów jest całkiem przyjemny. Bestie są w stanie regenerować swoje kończyny, co oferuje nam całkiem ciekawe obrazki do podziwiania. Już w pierwszym tomie mamy głowę po dekapitacji, z której zaczynają wyrastać małe rączki. Uwielbiam takie rzeczy, bo kojarzą mi się z The Thing od Johna Carpentera.
Sceny akcji również są ciekawie narysowane i dobrze przedstawiają to, że walki są szybkie i często odrobinę chaotyczne. Różnym ruchom towarzyszą wielkie ciągli liter prezentujące nam dźwięk wydawany w danym momencie. Mamy tutaj bardzo dynamiczny styl, który świetnie pasuje do zobrazowania tego, jak walka z demonami może wyglądać.
Trudny wybór i straszne konsekwencje
Jeśli chodzi o tradycyjną sekcję rozważań zainspirowanych czytanym tytułem, to tym razem wybrałem kwestię poruszoną w pierwszym tomie mangi. Jak już wspominałem, siostra głównego bohatera zostaje zamieniona w demona. Stanowi więc ona zagrożenie dla otoczenia i potencjalnie może w przypływie żądzy krwi zamordować swojego brata lub jakąś niewinną osobę. Jedna z postaci trenujących Tanjiro zwraca na to uwagę. Nawet bardziej dosadnie pada pytanie – co bohater by zrobił w takiej sytuacji? Jak by się zachował, gdyby przyczynił się do zamordowania niewinnej istoty przez bestię, która do niedawna była jego siostrą? Zacząłem się poważnie zastanawiać nad kwestią tego typu. Czy pozostawienie siostry przy życiu to oznaka odwagi, czy może bezmyślności i głupoty?
Pomyślałem też o trochę bardziej normalnym i codziennym wariancie takiej historii. Jak należałoby się zachować, gdyby najbliższa nam osoba stanowiła zagrożenie dla innych? Jak powinniśmy zareagować, gdyby ktoś nam bliski np. oszukiwał i naciągał staruszków, handlował narkotykami albo często prowadził po pijaku? Czy w przypadku dojścia do tragedii i naszego milczenia jesteśmy współodpowiedzialni? Czy podjęcie jakiejś akcji, która odbije się negatywnie na bliskiej osobie, to zdrada? Wydaje mi się, że mam ułożoną jakąś odpowiedź, ale od teorii do praktyki pewnie długa droga i nie mam pojęcia, jak zachowałbym się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, w jakiej jest Tanjiro.
Chyba jestem fanem
Miecz zabójcy demonów to naprawdę ciekawa i dobrze zrealizowana manga. Tytuł trzyma się trochę schematów shonen, ale mam wrażenie, że to seria z sercem i pomysłem na siebie. Do tego trudno nie czuć sympatii do głównego bohatera i dopingowanie go w jego misji jest praktycznie automatyczne. Pierwsze trzy tomy tej mangi narobiły mi smak na więcej i w pełni rozumiem, dlaczego Miecz zabójcy demonów jest tak wielkim hitem.
Jeśli interesują was inne mangi o walce z demonami i potworami, to na stronie mamy jeszcze recenzje Dororo i Hyakkimaru, Jujutsu Kaisen i Chainsaw Man.
Tomek “Danteveli” Piotrowski
Za udostępnienie mangi dziękujemy wydawnictwu Waneko